Łotwa też się barykaduje. Przed Wietnamczykami
25 września 2015Cao Viet Nguyen, Wietnamczyk, od dziesięciu lat żyje w stolicy Łotwy Rydze. Jest artystą. Spod jego ręki wyszły między innymi ilustracje do łotewskiego narodowego eposu „Lāčplēsis” (Laczplesis). W ostatnich miesiącach Nguyen ledwo ma jednak czas na rysowanie. Jego codzienność wypełniają wnioski o azyl, procesy sądowe, przesłuchania. Młody Wietnamczyk wędruje między Rygą a przygranicznymi miastami, gdzie na zlecenie łotewskich urzędów pracuje jako tłumacz.
Jest potrzebny. Według łotewskich władz granice kraju przekracza coraz więcej przybyszów z Wietnamu. Z oddalonego ponad 11 tys. km kraju, przez Rosję dostają się do Europy. Po przejściu pieszo łotewskiej granicy często zostają zatrzymani przez służby graniczne. Składają wówczas wnioski azylowe, ale na pozytywną odpowiedź nie mogą liczyć. Wietnam uznany jest za bezpieczny kraj pochodzenia, prawie wszystkie wnioski o azyl zostają odrzucane.
W tym roku zatrzymanych zostało do tej pory 300 Wietnamczyków, którzy nielegalnie dostali się na Łotwę. Wobec tysięcy uchodźców i imigrantów w innych krajach UE, to garstka. Mimo to uważani są za poważny problem.
Żadnego doświadczenia z imigrantami
– Jeszcze kilka lat temu nie było u nas żadnych nielegalnych imigrantów z Wietnamu. Dlatego obecna sytuacja jest dla nas nowa – mówi Mariks Petrusins z łotewskiej służby granicznej. Nielegalne przekroczenie granicy organizują z reguły bandy przemytnicze. Głównie są w nich Rosjanie i Łotysze.
– Ale Łotwa jest dla Wietnamczyków tylko krajem tranzytowym – tłumaczy Cao Viet Nguyen. Większość chce jechać dalej, do Polski albo do Niemiec, bo istnieją tam duże skupiska Wietnamczyków. – Imigranci pochodzą głównie ze wsi. By zapłacić przemytnikom, oddali pod zastaw swoje domy, pobrali kredyty – dodaje Nguyen.
Nie lada problemem jest na Łotwie znalezienie dla nowych przybyszów dachu nad głową. Jedyne na Łotwie centrum dla uchodźców ma miejsce tylko dla stu osób. – Dla mieszkańców innych europejskich krajów konfrontowanych dzisiaj z ogromną liczbą uchodźców, ta garstka imigrantów u nas może się wydawać drobnostką. Łotysze widzą to jednak inaczej – mówi łotewski dziennikarz Maris Zanders. – Bardzo długo żyliśmy w przeświadczeniu, że żyjemy daleko od szlaków migracyjnych, dlatego ochrona granicy jest tylko formalnością. Przygotowani jesteśmy do przyjęcia może 50 osób ubiegających się o azyl. Kiedy zamiast 50, pojawia się nagle 300, wywołuje to lekką panikę - wyjaśnia Zanders.
Rząd w Rydze tygodniami dyskutował, czy kraj jest gotowy do przyjęcia 776 uchodźców, przewidzianych dla Łotwy według klucza KE. Nastawienie łotewskiego społeczeństwa do uchodźców jest dość jednoznaczne – negatywne. Socjolog Aija Lulle tłumaczy to pewną, charakterystyczną dla Łotyszów „mentalnością ofiar“. W czasach komunizmu przybywały na Łotwę setki tysięcy rosyjskojęzycznych przybyszów z republik sowieckich, sami Łotysze nie mieli żadnej możliwości kontrolowania tych procesów. Trzeba poza tym pamiętać, że imigrantów z Afryki czy Bliskiego Wschodu Łotysze znają tylko z ekranów telewizyjnych.
Odgrodzić się murem od Rosji
Jednocześnie Łotwa i Estonia chcą wzmocnić zabezpieczenie swoich granic z Rosją. Ryga planuje budowę długiego na 90 km ogrodzenia na liczącej w sumie 270 km granicy łotewsko-rosyjskiej. Estonia też zamierza umocnić swoją wschodnią granicę i wyposażyć ją w nowoczesne systemy monitoringu.
Łotewski minister spraw wewnętrznych Rihards Kozlovskis zapewniał, że zabezpieczenie granicy przyhamuje nielegalną imigrację. Według łotewskiej straży granicznej lepsza ochrona granic była planowana już od lat – wschodnia granica Łotwy jest bowiem jednocześnie zewnętrzną granicą NATO i UE.
Na początku 2015 roku, na tle kryzysu na Ukrainie ówczesny łotewski minister obrony, obecny prezydent Raimonds Vejonis ostrzegał, że infrastruktura łotewskich granic jest w katastrofalnym stanie. Podobnie jak na Ukrainie, „zielone ludziki” z Rosji bez problemu niezauważenie przeszłyby przez granicę na Łotwę.
Szeroki na tylko sześć metrów pas graniczny prowadzi przez lasy i bagna. Niedawno ekipa łotewskiej telewizji przekroczyła granicę ukradkiem i to wielokrotnie, filmując te eskapady. Po tym doświadczeniu dziennikarze wychodzą z założenia, że rzeczywisty wymiar nielegalnej imigracji na Łotwę może być znacznie większy niż się zakłada. Czy planowane ogrodzenie naszpikowane kamerami i sensorami powstrzyma imigrantów od przekroczenia łotewskiej granicy, trudno przewidzieć.
Toms Ancitis / Elżbieta Stasik