1 maja: szansa czy klęska?
18 kwietnia 2011Niemiecka minister pracy, Ursula von der Leyen (CDU), postrzega uwolnienie rynku pracy dla siły roboczej z wielu wschodnioeuropejskich krajów z dniem 1 maja jako szansę dla niemieckiego rynku pracy.
W programie telewizji publicznej ZDF (Morgenmagazin) polityk stwierdziła, że nieuzasadnione są obawy wielu obywateli Republiki Federalnej, że zagrozi to miejscom pracy i dumpingiem płacowym. „Nam nie zabraknie pracy, lecz pracowników. I to zjawisko przybierać będzie w kolejnych latach na sile“ - stwierdziła von der Leyen nawiązując do rosnącego braku liczby fachowców w Niemczech.
Fachowcy przyjadą
Niemcy (jak i niektóre inne państwa członkowskie Unii Europejskiej) powołując się na poważne różnice w poziomie płac między starymi a nowymi członkami wspólnoty) wstrzymały na określony okres realizację prawa swobodnego wyboru miejsca pracy w Unii. Teraz to ograniczenie odpada.
„Oczekujemy przybycia młodych, dobrze wykształconych ludzi, szukających tu pracy“, stwierdziła von der Leyen, wyrażając nadzieję iż właśnie fachowcy, których Niemcy poszukują, właśnie tu przyjadą. Minister dodała, że ci, którzy szukali pracy na czarno za grosze, w większości i tak są już tutaj.
Niemcy skorzystają
Zdaniem minister uwolniony rynek pracy przynieść może korzyści na przykład zakładom rzemieślniczym w strefie przygranicznej, gdzie – jak stwierdziła minister pracy w Berlinie – „o naukę zawodu nie ubiega się ani jeden niemiecki młodociany“.
Von der Leyen uważa, że teraz zmieni się sytuacja w Niemczech wschodnich, a to na skutek ułatwień w dostępie do rynku pracy dla Czechów czy Polaków. Niemiecki rynek pracy – z dniem 1 maja – będzie otwarty dla pracowników z Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Słowacji, Słowenii, Czech i Węgier.
dpa / Andrzej Paprzyca
red. odp.: Bartosz Dudek