Afera piłkarska zniechęca sponsorów
24 listopada 2009Adidas - największy niemiecki koncern sportowy - zapowiedział ostre konsekwencje dla sportowców i drużyn, które są zamieszane w największy skandal w historii europejskiej piłki. „Zapowiedzieliśmy wszystkim sponsorowanym przez nas partnerom, że w przypadku wyjścia na jaw jakichkolwiek kryminalnych nadużyć, bezterminowo wypowiemy im dalszą współpracę” - powiedział gazecie Süddeutsche Zeitung Herbert Heiner, szef koncernu Adidas. W przeszłości firma potraktowała w ten sposób sportowców, którzy próbowali pomóc swojej karierze stosując środki dopingujące. Puma i Audi przyjęły podobną taktykę, jak Adidas.
Task Force
Niemiecki Związek Piłkarski (DFB) zapowiedział utworzenie specjalnej grupy roboczej "Task Force", która zajmie się problemem korupcji w niemieckiej piłce nożnej. Jednocześnie przewodniczący związku Theo Zwanziger podkreślił, że „DFB jest zadowolony, że dochodzenie w sprawie prowadzi już prokuratura, ponieważ sam związek nie jest już w stanie walczyć z korupcją, która objęła swym zasięgiem także międzynarodowy rynek piłkarski”. Tymczasem Niemiecka Federacja Piłkarska (DLF) zażądała prawa wglądu do akt sprawy.
Nadużycia w totalizatorze sportowym
Jak donosi Süddeutsche Zeitung, z dokumentacji zgromadzonej w trakcie śledztwa prokuratury w Bochum wynika, że w aferę piłkarską zamieszany jest też bawarski totalizator sportowy „Oddset”, który ma oddziały w 16 niemieckich landach. Według danych prokuratury wraz z mafią manipulującą zakłady bukmacherskie zainkasował ponad 60 tysięcy euro za mecz drugoligowy szwajcarskich klubów Yverdon i Thun w kwietniu tego roku. Erwin Horak, przewodniczący totalizatora Oddset w Bawarii, zdementował te informacje, twierdząc, że tego spotkania nie było na planie rozgrywek zakładów bukmacherskich.
UEFA aranżuje spotkanie
Jutro (25.11.09) w centralnej siedzibie UEFA w szwajcarskim Nyon odbędzie się spotkanie z przedstawicielami dziewięciu europejskich związków piłki nożnej. Zapoznają się z wynikami dotychczasowego śledztwa prokuratury w Bochum. Jak powiedział szef Komitetu Dyscyplinarnego UEFA, Peter Limacher, agencji Reutera: „Najpierw trzeba ustalić, kto za to odpowiada, a dopiero potem będzie można mówić o konsekwencjach”.
luk/AP/sid/ Alexandra Jarecka
red.odp. Agata Kwiecińska