Afera szpiegowska w Luksemburgu. Premier pod zarzutem bezczynności
10 lipca 2013- Premier sam musi zdecydować, czy zwróci się w swojej własnej sprawie o wotum nieufności, czy sam poda się do dymisji - powiedział rzecznik rządu Luksemburga Guy Schuller. Rzecznik wicepremiera i szefa MSZ Jeana Asselborna dorzucił: "Możliwe jest wszystko".
Jean-Claude Juncker ponosi, jak zaznaczono, "polityczną odpowiedzialność" za bezkarność i samowolę luksemburskich służb specjalnych działających latami bez jakiejkolwiek kontroli. To stwierdzenie powołanej przed pół rokiem parlamentarnej komisji śledczej, wydane po bez mała 50 posiedzeniach. Jedynie konserwatywni przyjaciele partyjni Junckera nie przyjęli raportu komisji - socjaldemokratyczny partner koalicyjny i opozycja podpisały się pod raportem.
Podejrzane praktyki, ciemne machlojki
58-letni Jean-Claude Juncker od 30 lat para się w rządzie polityką, od 18 piastuje stanowisko premiera, co daje mu tytuł najdłużej urzędującego premiera. Teraz zarzuca mu się, że jako polityk, w którego gestii leżą służby specjalne, nie dość bacznie przyglądał się poczynaniom "Service de Renseignement de l'Etat Luxembourgeois" (SREL). A nawet, kiedy wiedział o podejrzanych działaniach agentów tej służby, zbyt rzadko lub za późno informował o nich parlamentarną komisję kontroli.
Obecnie wyszło na jaw, że tajna służba żyła własnym, niekontrolowanym życiem: prowadziła nielegalne podsłuchy, których najbardziej prominentną ofiarą stał się sam premier. Na początku roku 2007 ówczesny szef SREL Marco Mille przy pomocy mikrofonu ukrytego w zegarku zarejestrował swoją rozmowę prowadzoną z Junckerem. Listę czynności tej służby czyta się jak scenariusz do szpiegowskiego filmu na wschodnich rubieżach Europy.
Prowokacje, oszczerstwa, samowola
Służba SREL handlowała samochodami zakupionymi ze środków państwowych, rozpętała oszczerczą kampanię przeciwko prokuratorowi - pomówienie o pedofilię, sfinansowała mieszkanie byłego dyrektora Najwyższej Izby Obrachunkowej. W roku 2010 Mille skwitował służbę w SREL i przeszedł do koncernu Siemensa.
Jean-Claude Juncker nie reagował na te poczynania, pomimo, że struktura i metody działania służby od bardzo dawna krytykowano. Sławetna stała się "afera Bommeleeër" - zamachowców podkładających bomby. W latach 1984 - 1986 miał miejsce cały szereg zamachów bombowych na publiczne gmachy i obiekty infrastrukturalne w Luksemburgu. Sprawców zamachów przez długi czas nie można było złapać. Dopiero w lutym 2013 r. przed sądem stanęło dwóch policjantów: podejrzewa się, że to oni podkładali ładunki wybuchowe, by w ten sposób wymusić lepsze wyposażenie policji w broń i więcej personelu.
Juncker pod presją
Podczas wielkiej debaty w środę po południu (10.07) Juncker będzie miał możliwość złożenia obszernych wyjaśnień: złożył wniosek o przyznanie mu na to 120 minut. Należy się spodziewać, że nastąpi rozłam koalicji. Książę Henri rozwiąże przypuszczalnie parlament, otwierając drogę do nowych wyborów. Jako możliwy termin wymienia się 20 października. W normalnym trybie Luksemburczycy wybieraliby parlament dopiero w 2014 roku.
Jean-Claude Juncker przez 8 lat był szefem eurogrupy; w styczniu 2013 r. zrezygnował z tej funkcji.
dw / Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik