Afganistan: Dramat uchodźców w Kunduzie
5 maja 2015Exodus z prowincji Kunduz trwa już kilka dni. Tylko nielicznym udało się zabrać trochę więcej niż to, co niezbędne. Teraz czekają w upale w mieście Kunduz na ustanie walk między ekstremistami i siłami rządowymi, bo od tego zależy, kiedy wrócą do domu.
– Jesteśmy głodni i bezdomni. Tam, skąd przybyliśmy, nie było już nic do jedzenia i picia – mówi kobieta o imieniu Nazgul, która opuściła swój dom w okręgu Gul Tepa przed tygodniem. Teraz szuka z mężem kaleką i trojgiem dzieci schronienia w mieście.
W Kunduzie można się jeszcze czuć stosunkowo bezpiecznie, ale walki toczą się już niedaleko granic miasta.
Wołanie o pomoc
Według przywódców afgańskich plemion z okolicznych wiosek uciekło ponad 3 tysiące rodzin. W weekend władze afgańskie wezwały mieszkańców terenów objętych walkami do opuszczenia domów. Liczbę uchodźców władze oceniły na 15 tysięcy. Co się z nimi stanie, nie wiedzą. Rada Prowincji zwróciła się z prośbą o pomoc do rządu w Kabulu i międzynarodowych organizacji humanitarnych.
Państwo nie przewiduje jednak żadnej pomocy dla uchodźców. Kto nie może się zatrzymać u krewnych, być może znajdzie, jako bezdomny, miejsce w namiocie. - Potrzebna jest nam nie tylko doraźna pomoc finansowa - twierdzi Habibullah Muhtasham, szef okręgu Qala-i-zal Muhtasham. Uważa on, że organizacje międzynarodowe powinny udzielić uchodźcom schronienia a także otworzyć im perspektywę na przyszłość. – Tylko w ten sposób będzie można zażegnać kryzys, który dotknął uchodźców – uważa Muhtasham.
Kryzys pogłębia zaniedbane rolnictwo. – Nadchodzą żniwa – mówi Mohammad Amir. – Zboże usycha. Nie możemy sobie pozwolić na oddalenie się od pól.
35-letni Amir musiał się ewakuować z rodziną z Gul Tepa. Ma nadzieję, że siły rządowe szybko uporają się z talibami.
Liczą na organizacje międzynarodowe
- Afgańscy decydenci zwykle liczą na pomoc organizacji międzynarodowych, jeśli chodzi o ratowanie uchodźców we własnym kraju – twierdzi Udo Stolte, kierownik niemieckiego biura organizacji pomocowej Shelter Now. Organizacja ta realizuje projekty w Kabulu i Kandaharze a w pierwszym rzędzie organizuje dystrybucję żywności. Problem polega jednak na tym, że Shelter Now nie działa w Kunduzie. Gdy Bundeswehra wycofywała się z Afganistanu, wiele organizacji międzynarodowych poszło w jej ślady z powodu niestabilnej sytuacji bezpieczeństwa w północnym Afganistanie. – Możliwe, że już niedługo fala uchodźców dotrze do Kabulu - mówi Stolte. – Wtedy będziemy mogli odpowiednio reagować i pomóc tym ludziom.
W ubiegłym miesiącu talibowie rozpoczęli wiosenną ofensywę, nacierając na pozycje armii afgańskiej w prowincji Kunduz. Walki trwają. Nieformalne rozmowy sondażowe między afgańskim rządem a talibami, które odbyły się pod koniec ubiegłego tygodnia w Katarze, spełzły na niczym.
Waslat Hasrat-Nazimi / Iwona D. Metzner