Albert, brat Hermanna. Historia o "dobrym" Göringu
22 lipca 2012W 2005 roku Australijczyk William Hastings Burke kończy studia ekonomiczne na Uniwersytecie w Sydney. Nie zaczyna jednak kariery w finansach, ani nie kontynuuje nauki. Od dawna intryguje go informacja, że Hermann Göring, marszałek III Rzeszy i najbliższy współpracownik Adolfa Hitlera, miał brata antynazistę. Burke postanowił zbadać historię życia Alberta Göringa, który podczas II wojny światowej pomagał ofiarom hitlerowców. Spakował rzeczy i wyruszył w trzyletnią podróż po Ameryce i Europie, w poszukiwaniu śladów działalności Alberta.
Po trzech latach badań napisał książkę „34”. W Polsce została ona wydana w 2011 roku (pod tytułem „Lista Göringa”), ale nie wzbudziła wielkiego zainteresowania. W Niemczech, ukazała się dopiero w maju tego roku z tytułem: „Brat Hermanna. Kim był Albert Göring”.
Niemieckie media: nie taki z niego bohater
Niemiecki wydawca, Aufbau-Verlag, reklamuje ją jako biografię brata okrutnego Hermanna, stawiając Alberta w jednym szeregu z Oskarem Schindlerem, Raoulem Wallenbergiem i Clausem Stauffenbergiem. Ale recenzje w mediach są dość sceptyczne. „Die Welt” zarzuca książce reporterskie uproszczenia prawdy historycznej, wytyka też brak wyjaśnień motywacji Hermanna, który wiele razy nie tylko ulegał wstawiennictwom Alberta w obronie szykanowanych Żydów (gwoli uściślenia chodziło tu o ówczesnych celebrytów), ale też ratował go przed aresztowaniem przez gestapo, którego notabene Hermann był założycielem.
„Der Spiegel” z kolei próbuje odbrązowić Alberta przypominając, że opuścił on drugą żonę, która umierała na raka, dla młodszej o 20 lat kobiety.
Niepodobni bracia Göring
Albert Göring urodzony w 1895 roku był przeciwieństwem o dwa lata starszego brata – Hermanna. Przyszły nazistowski zbrodniarz miał ekspansywne i gwałtowne usposobienie, był śmiały i władczy. Pewnego dnia przeciął wszystkie struny w szkolnych instrumentach, został za to wysłany do szkoły wojskowej. Nie zmartwił się tym, bo od dziecka pociągało go wojsko.
Alberta zaś cechował spokój, a nawet melancholia, choć miał buntowniczą naturę. W młodości mówiono o nim, że „jest smutnym chłopcem”. Bardziej od wojaczki pociągała go kultura i sztuka. Lubił zamknięty w swoim pokoju czytać książki. Hermann podczas procesu norymberskiego powiedział, że „Albert był moją antytezą”.
Nawet fizycznie bracia się różnili. Przyszły marszałek Rzeszy, Hermann, był przysadzistym blondynem, Albert zaś wysokim, szczupłym brunetem. W 1945 roku, gdy obaj bracia siedzieli w więzieniu, strażnicy dziwili się, jak ten „wątły mężczyzna” mógł być bratem otyłego Hermanna.
Zbrodniarz i bon vivant
Bracia pochodzili z bogatej rodziny o szlacheckich korzeniach. Wśród przodków mieli m.in. kanclerza cesarskiej Austrii Klemensa von Metternicha. Ich ojciec był prawnikiem i dyplomatą. Pełnił m.in. funkcję pierwszego komisarza II Rzeszy w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej - dzisiejszej Namibii oraz konsula na Haiti i w Egipcie. W dzieciństwie niczego im nie brakowało.
Hermann Göring został asem lotnictwa w czasie I wojny światowej. Po klęsce II Rzeszy szybko związał się z Adolfem Hitlerem i jego partią - NSDAP. Wkrótce stał się jedną z głównych postaci ruchu nazistowskiego, by pół roku po wybuchu II wojny światowej zostać Marszałkiem Wielkiej Rzeszy Niemieckiej, a w czerwcu 1941 oficjalnym następcą Hitlera.
Albert z kolei, w czasie I wojny światowej służył na froncie, jako technik łączności. W czasie walk dwukrotnie został poważnie ranny. Po zawarciu pokoju zajął się biznesem i... zabawą. Prowadził dosyć nieustabilizowane życie. Lubił alkohol i kobiety, miał opinie bon vivanta. Żenił się cztery razy. W 1928 roku został przedstawicielem firmy lotniczej Junkers w Austrii. Potem pracował tam w wytwórni filmowej Sascha-Film.
W przeciwieństwie do brata, Albert od początku gardził narodowym socjalizmem. Gdy hitlerowcy wprowadzali dyktaturę w Niemczech, Albert na znak protestu zrzekł się niemieckiego obywatelstwa. Jednak nazizm dopadł go po przyłączeniu, w 1938 roku, Austrii do Niemiec. Wtedy zaczęły się jego pierwsze zmagania ze zbrodniczym reżimem. Właśnie te zmagania opisał w swojej książce William Hasting Burke.
Brat marszałka szoruje ulice
Na początku Albert pomagał znajomym. Korzystając z nazwiska, pomógł uciec z okupowanej Austrii swojemu byłemu szefowi (z wytwórni filmowej) żydowskiego pochodzenia - Oskarowi Pilzerowi i jego rodzinie.
Naziści zagrażali również jego przyjacielowi o żydowskich korzeniach Jacquesowi Benbassatowi. Zorganizował jego ucieczkę do Szwajcarii. Albert powiedział mu wtedy: „Przyjaciel jest kimś, kto ryzykuje majątek, bezpieczeństwo, nawet życie, gdy tego potrzebujesz”.
Zdarzały się mu również spontaniczne akty cywilnego oporu. Gdy pewnego razu natknął się na grupę żydowskich kobiet, którym policja kazała szorować bruk, w geście protestu przyłączył się do nich. Policja chciała go aresztować, ale znów zasłonił się nazwiskiem. Nie wiedząc co robić, funkcjonariusze pozwolili i jemu i Żydówkom odejść.
Nie bał się nawet gestapo. Raz pobił dwóch funkcjonariuszy tajnej policji, gdy znęcali się na jednej z ulic Wiednia nad 75-letnią Żydówką. Dla każdej innej osoby oznaczałoby to wtedy śmierć, ale nie dla brata marszałka Rzeszy.
„Nazywam się Göring i potrzebuję pracowników z tego obozu”
W czasie wojny pracował jako dyrektor ds. eksportu broni w fabryce Skody w Protektoracie Czech i Moraw. Wspomagał ruch oporu w fabryce, ignorując przypadki sabotażu przez pracowników produkcji.
Bronił przy tym czeskich pracowników przed gestapo. Gdy do obozu koncentracyjnego został zesłany lekarz zakładowy, Albert wysłał list z prośbą o jego uwolnienie z podpisem „Göring”. Więzień został zwolniony, a zarządcy obozu nawet nie pomyśleli, że to mógł być Albert, nie Hermann. Produkcja zbrojeniowa dla Rzeszy w jego fabryce osiągała mizerne wyniki. W raportach tajnej policji można było przeczytać, że Albert Göring jest „defetystą najgorszego rodzaju”.
Jedną z najbardziej śmiałych i niebezpiecznych akcji, opisywanych przez Burke‘a, było wysłanie ciężarówek do obozu koncentracyjnego w Theresienstadt. Tam Albert powiedział strażnikom: „Jestem Albert Göring z zakładów Skody i potrzebuję pracowników”. Zarządcy obozu bez wahania przekazali mu kilkudziesięciu więźniów. Albert ich potem przetransportował w odludne miejsce i wypuścił.
Jednak autentyczność tego faktu podważa „Die Welt” w recenzji książki Burke’a. Zwraca uwagę na to, że ta spektakularna akcja nie jest potwierdzona dokumentami, a tylko opowieściami z drugiej ręki.
„Hermann, jesteś taki ważny...”
Albert - pomimo wszystko - był do końca wojny w bliskich stosunkach z bratem. Twierdził, ze Hermann wiedział o jego działaniach, ale dopóki nie uderzały w jego pozycję, przymykał na wszystko oczy.
Richard Sonnenfeldt, Amerykanin biorący udział w procesach norymberskich, wspominał w jednej ze swoich książek opowieść Alberta. Pewnego razu w czasie wojny przyszedł do brata i zapytał go: „Jesteś przecież taki ważny i potężny. Nie mógłbyś więc kazać wypuścić kilku Żydów - dobrych Żydów - z obozu koncentracyjnego?”. Hermann, lubiący popisywać się przed bratem swoją władzą, wziął od niego imienną listę więzionych i odparł: „Mogę to zrobić, ale to ma być ostatni raz”. Jak się potem okazało, wszyscy z listy zostali wypuszczeni.
Burke objaśnia te ludzkie odruchy zbrodniarza wyłącznie więzami krwi między braćmi.
Austriacka tygodniówka „Profil” przytacza w recenzji książki dawną wypowiedź Simona Wiesenthala na temat Alberta Göringa, który miał być, podobnie jak jego siostra, dzieckiem z pozamałżeńskiego związku matki z Ritterem Hermannem von Epenstein - Żydem, który przeszedł na katolicyzm.
W tym kontekście - pisze „Profil” - znany cytat Hermanna Göringa „O tym, kto jest Żydem, decyduję ja!“ nabiera dla Wiesenthala wyjątkowego cynizmu: - Z jednej strony bronił on swojego półżydowskiego rodzeństwa, z drugiej zaś „zlecał bestii SS Heydrichowi ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”.
Nigdy nie zeznał przeciwko bratu
Gestapo kilkakrotnie aresztowało Alberta. W Berlinie wydano na niego wyrok śmierci. Jednakże Hermann zawsze wyciągał brata z kłopotów. Na dłużej do więzienia trafił dopiero po wojnie.
Alianci przetrzymywali go tylko dlatego, że był bratem zbrodniarza - śledczy nie mogli uwierzyć, że Albert Göring nie tylko nie miał nic na sumienia, ale i był jednoosobowym ruchem oporu. Na dowód Albert sporządził dla nich listę 34 osób, którym uratował życie.
Dzięki ich zeznaniom oraz wstawiennictwu pracowników Skody został wypuszczony na wolność. Nigdy nie zdecydował się zeznawać przeciwko bratu, który tyle razy mu pomagał w czasie wojny. 15 października 1946 roku Hermann, już po skazaniu go na śmierć, zażył cyjanek. Wcześniej zdążył się pożegnać z bratem.
Zmarł w biedzie i zapomnieniu
Po uwolnieniu Albert żył w biedzie. Z powodu jego problemów z alkoholem i licznych romansów opuściła go żona. Przez nazwisko nie mógł znaleźć stałej pracy. Pomimo dobrego wykształcenia żył z dorywczych zajęć - był m.in. tłumaczem. Przeżył dzięki pomocy tych, których ratował i skromnej emeryturze przyznanej przez rząd. Zmarł w zapomnieniu w 1966 roku. Uratował co najmniej 34 ludzi. Burke swoją książkę wydaną w 2009 roku zatytułował właśnie „34”, jednak wyliczył podczas swych badań, że Albert uratował życie lub wydostał z rąk nazistów łącznie 92 osoby. Australijski pisarz zabiega, by Alberta Göringa uznano „Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata”.
Nikt wcześniej nie chciał słuchać historii o „dobrym” Göringu
Postać Alberta Göringa była dotąd w Niemczech mało znana. Pierwsza monografia angielskiego historyka Jamesa Wyllie pt. „Albert Göring przeciw Hitlerowi, bratu i wszystkim nazistom” ukazała się na rynku niemieckim dopiero w 2006 roku, 40 lat po śmierci Alberta. Szerokiej publiczności zapewne nie jest też znany artykuł Ernsta Neubacha (1960 - 1968), popularnego przed wojną reżysera filmowego i pisarza, który dzięki pomocy Alberta mógł uciec z Austrii przed nazistami. Neubach opublikował ów artykuł („Mein Freund Göring ”, czyli „Mój przyjaciel Göring”), w 1962 roku, w monachijskiej tygodniówce „Deutsches Wochenmagazin”.
Telewizja NDR z Hamburga dotarła w 2012 roku do córki Neubacha. Christine Schöffel opowiada w wywiadzie, że 50 lat temu nikt nie chciał słuchać historii o „dobrym” Göringu. Jej ojciec napisał również scenariusz do filmu o Albercie Göringu pt. „Es gab auch andere” („Byli również inni”), którego realizacji jednak nikt nie chciał się podjąć, bo - jak stwierdziła Schöffel - „wtedy czas jeszcze do tego nie dojrzał”.
Michał Protaziuk Gazeta.pl, Jaromir Jankowski DW
red. odp. Bartosz Dudek