"Alternatywne fakty" antysłowem 2017 w RFN
16 stycznia 2018Konkurs na słowo i antysłowo roku odbywa się w Niemczech, Austrii i Szwajcarii od 1991 roku i cieszy się w tych trzech państwach niemieckojęzycznych dużą popularnością. W skład społecznego jury, które decyduje o wyborze, wchodzi czterech znanych językoznawców, jeden dziennikarz i inny autorytet.
Groźne manipulacje
Jurorzy skupiają się na ujawnianiu manipulacji językowych grożących, w ich ocenie, zaciemnianiu lub fałszowaniu informacji znajdujących później odbicie w języku potocznym oraz w mediach, a zwłaszcza w mediach społecznościowych.
Każdy może zgłaszać propozycje określeń zasługujących na pochwałę lub potępienie, jako słowo lub antysłowo roku. Nie ma przy tym znaczenia, ile razy wybrane przez jury słowo zostało zgłoszone do konkursu. O wyborze decyduje tylko wrażliwość językowa członków tego gremium.
Propozycje można nadsyłać do końca grudnia danego roku. W Niemczech w roku ubiegłym zgłoszono w sumie 700 różnych propozycji. "Alternatywne fakty" powtórzyły się wśród nich tylko 65 razy, ale właśnie to określenie jurorzy uznali za spełniające najlepiej podstawowe kryterium. Jest nim zwrócenie uwagi opinii publicznej na słowo lub określenie, które stało się przedmiotem niepokojącej manipulacji językowej.
Fakty alternatywne
Autorką określenia "alternatywne fakty" jest doradczyni prezydenta Trumpa, Kellyanne Conway, która odpowiadając w styczniu ub. roku na pytanie, zadane jej w audycji telewizji NBC, dlaczego ówczesny rzecznik prasowy prezydenta podważył podaną przez media liczbę osób uczestniczących w jego inauguracji, powiedziała, że nowa administracja waszyngtońska dostarczy w tej sprawie "fakty alternatywne".
Określenie to zrobiło oszałamiającą karierę w USA i na całym świecie. Liczni językoznawcy, komentatorzy polityczni oraz publicyści wielokrotnie zwracali uwagę, że jak chyba żadne inne ilustruje ono coraz bardziej powszechną praktykę zastępowania w dyskusji publicznej argumentów, opartych na niepodważalnych faktach, twierdzeniami nie dającymi się zweryfikować, ale traktowanymi w takiej dyskusji na równi z faktami.
Walka o czysty język
Podkreśliła to także prof. Janich ogłaszając dziś (16.01.2018) w Darmstadt decyzję jury o wyborze "alternatywnych faktów" na antysłowo roku 2017 w Niemczech. W komentarzach pojawiają się oceny, że "fakty alternatywne" niebezpiecznie przypominają "fake newsy", które są celowo rozpowszechniane w celu uzyskania określonych korzyści politycznych, wizerunkowych czy po prostu finansowych. Wybór antysłowa roku 2017 w RFN można zatem potraktować jako przestrogę przed drastycznym obniżeniem jakości w mediach i dyskusji publicznej.
Gdyby jury mogło wybrać więcej kandydatów, obok "alternatywnych faktów" mielibyśmy do czynienia z "shuttle service", to jest przerzucaniem uchodźców przez Morze Śródziemne do Włoch przez różne prywatne organizacje humanitarne i "szaleństwem genderowym" (niem. Genderwahn), które to określenie oznacza starania o wprowadzenie do obiegu publicznego nowej interpretacji zasady równouprawnienia płci, przy czym "nowość" polega na zwiększeniu ich liczby. Oba te określenia także zostały ostro skrytykowane przez niemieckie jury konkursu na słowo i antysłowo roku.
DW, DPA / Andrzej Pawlak