Amerykańska demokracja jednak żyje!
10 listopada 2022Normalnie, wybory w połowie kadencji prezydenta w USA nie wywołują większego zainteresowania społeczności międzynarodowej.
Normalnie, debaty wśród kandydatów na senatorów i gubernatorów toczą się wokół spraw krajowych, regionalnych, które nie mają wpływu na światowe wydarzenia.
Ale coś takiego jak „normalność” nie istnieje już w tym kraju, który od czasu objęcia rządów przez Donalda Trumpa znajduje się w kryzysie egzystencjalnym. Poza tym przez długi czas wydawało się, że po tych wyborach do Kongresu i władz stanowych Ameryka zrobi kolejny krok w kierunku przepaści.
Jak silny jest wpływ Trumpa?
Dlatego oczy całego świata zwrócone były ósmego listopada na USA. Niepokojącym pytaniem było to, czy Donaldowi Trumpowi i jego zwolennikom uda się jeszcze bardziej podkopać systemy demokratyczne i osobami negującymi wynik ostatnich wyborów prezydenckich, rasistami i prawicowymi ekstremistami obsadzić stanowiska w instytucjach, które w nadchodzących wyborach głowy państwa zadecydują o praworządności ich wyników.
W konsekwencji chodziło o to, czy Donald Trump będzie w stanie również poza Białym Domem kontynuować swoją destrukcyjną politykę, która osiągnęła swój szczyt 6 stycznia 2021 roku w postaci szturmu jego zwolenników na Kapitol w Waszyngtonie.
Partia rządząca najsilniejsza w historii
Donald Trump nie osiągnął swoich celów. Nie spełniły się obawy, że odpowiedzialność polityczna na dużą skalę zostanie powierzona w USA jego zwolennikom. Stało się dokładnie odwrotnie: przez dziesięciolecia żadna partia rządząca nie osiągnęła tak dobrych wyników jak Demokraci prezydenta Joe Bidena w tych wyborach na półmetku kadencji.
Pierwsze sondaże pokazują, że mieszkańców USA najbardziej niepokoją problemy ekonomiczne. Także w Stanach Zjednoczonych w niektórych regionach rosną gwałtownie ceny na rynku mieszkaniowym, inflacja jest wysoka i istnieją duże obawy co do przyszłości kraju.
Te sondaże pokazują również, że wielu Amerykanów jest bardzo zaniepokojonych stanem swojej demokracji – i że zrozumieli, iż niepójście na wybory to działanie na korzyść fanatyków. Stąd też frekwencja była wyjątkowo wysoka.
Wyborcy głosujący po raz pierwszy chcą chronić środowisko
Uderzające jest to, że zagłosowała szczególnie duża liczba młodych ludzi, uczestniczących po raz pierwszy w wyborach. Dla nich walka z katastrofą klimatyczną jest szczególnie ważna także w USA. A jest to temat wyśmiewany przez prawie wszystkich Republikanów.
Wszystko to – w tym również debata na temat prawa do aborcji – powstrzymało marsz Republikanów Trumpa ku zwycięstwu.
Wszystko to wzmacnia prezydenta Bidena, chociaż, przy prawdopodobnej utracie większość w Kongresie przez Demokratów, sprawowanie rządów z pewnością nie będzie dla niego łatwe.
Czy Republikanom może się jednak udać?
Zasadnicze pytanie brzmi: co ten wynik oznacza dla Partii Republikańskiej. Czy uda jej się odwrócić ten trend? Teraz, kiedy istnieją dowody na to, że skrajne działania Trumpa nie są – w odniesieniu do całego kraju – popierane przez większość? Czy w przyszłym tygodniu Donald Trump ogłosi swoją kandydaturę na prezydenta? Czy tacy ludzie jak Ron DeSantis, gubernator Florydy, który zapewnił sobie zwycięstwo, ponieważ dystansował się od Trumpa, będą mieli odwagę wystąpić przeciwko niemu?
Czas po wyborach, to zawsze okres przed wyborami. Prezydent Biden nie pozostawił co do tego wątpliwości, uznając, że ten sukces Demokratów jest jego własnym i ogłaszając, że na początku przyszłego roku zdecyduje, wraz z żoną Jill, czy ponownie startować do Białego Domu.
Pytania te wymagają odpowiedzi w najbliższych dniach i tygodniach. Ale na razie świat może odetchnąć. Demokracja amerykańska, uważana już prawie za agonalną, jednak żyje. To naprawdę dobra wiadomość.