Amsterdam chce „przenieść” Dzielnicę Czerwonych Latarni
16 kwietnia 2023Dni słynnej amsterdamskiej Dzielnicy Czerwonych Latarni mogą być już policzone. A przynajmniej tak wynika z planów władz miasta, które chcą stopniowo zamykać działające w dzielnicy lokale oferujące usługi seksualne. Miasto nie chce zdradzić, ile z podświetlonych na czerwono okien zostanie zamkniętych w najbliższym czasie, choć nie ukrywa, że celem ostatecznym jest likwidacja wszystkich.
– Praca seksualna jest częścią Amsterdamu i z niego nie zniknie. Ale sytuacja w centrum miasta jest trudna – napisała w oświadczeniu przekazanym DW burmistrzyni Amsterdamu Femke Halsema, argumentując, że zmian chcą przede wszystkim lokalni mieszkańcy De Walle, bo tak oficjalnie nazywa się Dzielnica Czerwonych Latarni.
– Jakość życia mieszkańców od lat jest utrudniona ze względu na napływ turystów, dla których okna są tylko atrakcją – tłumaczy Halsema.
Centrum z dala od centrum
Władze miasta już zaczęły wprowadzać zmiany w kierunku uspokojenia życia nocnego w centrum. Pierwszego kwietnia weszły w życie nowe przepisy, zobowiązujące pracowników seksualnych do wcześniejszego kończenia pracy. Oznacza to, że lokale świadczące tego typu usługi muszą zamykać drzwi o godz. 3 nad ranem, zamiast o godz. 6 rano jak dotychczas. Ma to pomóc – mówią miejscy urzędnicy – w zwalczaniu uciążliwych zachowań osób odwiedzających Dzielnicę Czerwonych Latarni.
W planach jest też budowa nowego centrum erotycznego, do którego miałaby się przenieść część lokali dzisiaj świadczących usługi seksualne w De Walle. Pomysł stworzenia centrum erotycznego lub osobnego hotelu jako alternatywy dla Dzielnicy Czerwonych Latarni narodził się w 2019 roku. Ostatecznie wygrało centrum, które miałoby się składać się ze 100 lokali użytkowanych przez pracowników seksualnych, niezależnie od ich płci i orientacji seksualnej. W obiekcie miałyby się ponadto mieścić placówki pomocy społecznej, opieki zdrowotnej, organizacji pozarządowych, edukacyjnych i kulturalnych.
Miasto przekonuje, że w nowej siedzibie pracownicy seksualni będą mogli cieszyć się bardziej profesjonalnym środowiskiem pracy, obiekt miałby też być lepiej chroniony niż rozproszone po dzielnicy osobne lokale. Po negocjacjach miasto ograniczyło liczbę możliwych lokalizacji nowego centrum erotycznego z ośmiu do trzech – dwie znajdują się w Południowym i jedna w Północnym Amsterdamie.
– Według policji te dzielnice są bezpieczniejsze niż inne rejony miasta, nie ma tu problemów z przestępczością, problematyczną młodzieżą czy handlem narkotykami – argumentują władze.
Miasto nie będzie odpowiedzialne ani za wybudowanie, ani działalność centrum. Po wybraniu lokalizacji zostanie zorganizowany przetarg, gdzie chętni będą mogli złożyć ofertę na budowę i eksploatację obiektu. Miasto umożliwi wieloletnią dzierżawę terenu.
„Chcą nas wykurzyć”
Ale plany miasta spotkały się z ostrymi protestami zarówno ze strony mieszkańców, jak i pracowników seksualnych. Ci ostatni przeszli w ubiegłym tygodniu ulicami Amsterdamu, niosąc tablice z napisami: „Przestańcie zamykać nasze okna”, „Nie damy się wykurzyć”’ „Skończcie z polowaniem na czarownice”. Protest zorganizowany został przez trzy reprezentujące pracowników seksualnych organizacje: związek Red Light United, kolektyw SAVE oraz PIC, czyli Centrum Informacji o Prostytucji.
Demonstranci przeszli pod siedzibę urzędu miasta, gdzie wręczyli burmistrzyni petycję podpisaną przez 266 pracowników i pracownice seksualne sprzeciwiające cię budowie centrum. – Skrócenie nam godzin pracy nie ma na celu zmniejszenia tłumów w dzielnicy, ponieważ o godz. 3 ulice są już puste. Chodzi o to, żeby nas wykurzyć, żebyśmy chętniej przenieśli się do nowego centrum – mówi DW Felicia Anna, przewodnicząca Red Light United.
Organizacja zaznacza też, że większość pracowników seksualnych rozpoczyna pracę dopiero o północy. Trzy godziny na zarobek to niewiele; zwłaszcza, że z tego należy opłacić także koszt wynajmu okna. Ten wynosi 180 euro za noc. Społeczność obawia się też, że nowe centrum będzie bardziej niebezpieczne dla pracowników seksualnych, ponieważ usługi będą ukryte w zamkniętym budynku, co może prowadzić do wzrostu przestępczości, w tym przypadków – handlu ludźmi. Jak tłumaczą organizacje, dzisiaj pracownicy seksualni są wyraźnie widoczni z ulicy, łatwo zauważyć, gdy dzieje się coś złego.
Środowisko zarzuciło władzom, że chociaż zaprosiły je do negocjacji, zignorowały ich opinię. – Byliśmy im potrzebni tylko do złożenia podpisu pod planami centrum. Nie zgodziliśmy się – mówi Felicia Anna.
Mieszkańcy nie chcą sąsiedztwa
Budowy centrum nie chcą też mieszkańcy południowych i północnych dzielnic miasta. W ubiegłym tygodniu przeciwko inwestycji protestowało 300 mieszkańców Południowego Amsterdamu, wielu przyprowadziło dzieci. Pod petycją do władz podpisało się 7639 osób, które wypunktowały, że proponowane przez miasto lokalizacje znajdują się tuż obok wejścia na plac zabaw, parku i centrum szkoleniowego, w rejonie, gdzie przebywają setki dzieci i uczniów.
Z kolei rada dzielnicy Amsterdam Północy oficjalnie odrzuciła propozycję miasta dotyczącą budowy centrum argumentując, że dzielnica nie jest odpowiednio skomunikowana, aby przyjąć tłumy potencjalnych klientów, a do tego sąsiedztwo tego rodzaju obniży atrakcyjność dzielnicy.
Felicia Anna mówi, że pracownicy seksualni nie wierzą, że centrum zostanie kiedykolwiek wybudowane, i wątpią, że miasto znajdzie inwestora. Władze Amsterdamu mówią, że po wakacjach oficjalnie ogłoszą lokalizację centrum. Nie mówią, co się stanie, jeśli nie będzie zgody mieszkańców.