Dramatyczny list Jurija Andruchowycza. „Zbrodnie przeciwko ludzkości"
24 stycznia 2014„Drodzy Przyjaciele, a przede wszystkim dziennikarze i redaktorzy z całego świata!
W ostatnich dniach otrzymałem od Was wiele listów z prośbą o ocenę aktualnej sytuacji w Kijowie i generalnie na Ukrainie, tego, co się teraz dzieje i sformułowanie wizji odnośnie choć najbliższej przyszłości. Ponieważ nawet fizycznie nie byłbym w stanie napisać do każdego z Waszych pism wyczerpującej analizy, zdecydowałem się na ten krótki list, który każdy z Was może wykorzystać wedle swych potrzeb.
To są najważniejsze rzeczy, które chciałbym Wam powiedzieć:
W okresie niespełna czterech lat sprawowania władzy reżim pana Janukowycza doprowadził kraj i społeczeństwo do stanu skrajnego napięcia. Co gorsze: sam zapędził się w ślepą uliczkę i teraz musi za wszelką cenę utrzymać się przy władzy, by nie pociągnięto go z pełną surowością do odpowiedzialności karnej. Rozmiar kradzieży i tego, co bezprawnie sobie przywłaszczono, przekracza wszelkie wyobrażenia o ludzkiej pazerności.
Jedyną odpowiedzią, jakiej reżim ten od dwóch miesięcy udziela pokojowo protestującym ludziom, jest przemoc, i to eskalująca, »kombinowana« przemoc: do ataków uzbrojonych specjalnych oddziałów policji na Majdanie dochodzą indywidualne prześladowania działaczy opozycyjnych i zwyczajnych uczestników akcji protestacyjnych (inwigilacja, bicie, palenie samochodów i mieszkań, włamania, zatrzymania, taśmowe rozprawy sądowe). Kluczowym pojęciem jest przy tym zastraszanie. Lecz ponieważ to nie skutkuje i ludzie tak masowo protestują, reżim sięga po coraz ostrzejsze represje.
„Faktyczne wprowadzenie dyktatury"
Odpowiednie do tego „podstawy prawne" stworzył on sobie sam 16 stycznia, kiedy całkowicie ulegli prezydentowi Janukowyczowi posłowie, stosując wszelkie możliwe naruszenia procedury porządku dziennego a nawet konstytucji, przez podniesienie ręki (!) i w ciągu raptem kilku minut (!) zagłosowali nad nowelizacją kilku ustaw, które stanowią faktyczne wprowadzenie w kraju dyktatury i stanu wyjątkowego, bez konieczności wyraźnego ogłaszania takowego. Ja, pisząc teraz i kolportując ten tekst, podpadam pod kilka paragrafów prawa karnego, za czyny typu "oszczerstwo", "podżeganie", itd.
Owszem, kiedy akceptuje się te ustawy, trzeba wyjść z założenia, że na Ukrainie jest zabronione wszystko, na co nie zezwala władza. A dozwolone jest tylko jedno: posłuszeństwo.
Ukraińskie społeczeństwo nie akceptuje tych "ustaw" i 19 stycznia znów masowo zaprotestowało - w obronie swojej przyszłości.
W relacjach telewizyjnych z Kijowa możecie dziś zobaczyć protestujących ludzi we wszelkiego rodzaju kaskach i maskach, niektórzy trzymają w rękach kije. Wierzcie mi, to nie są żadni "ekstremiści", "prowodyrzy" czy "skrajni prawicowcy". Także ja i moi przyjaciele tak chodzimy na nasze manifestacje, tak samo albo podobnie wyposażeni. W tym ujęciu także ja, moja żona, córka i nasi przyjaciele bylibyśmy dziś "ekstremistami". Ale nam nie pozostaje nic innego: chronimy tylko zdrowie i życie - własne i naszych najbliższych. Do nas strzelają żołnierze i siły bezpieczeństwa, naszych przyjaciół zabili snajperzy. Liczba zabitych działaczy tylko w samej dzielnicy rządowej, i tylko w przeciągu dwóch ostatnich dni wyniosła, według różnych źródeł, 5 albo 7 osób. Dziesiątki ludzi w Kijowie jest zaginionych.
Nie możemy wstrzymać protestów, bo to by oznaczało, że pogodzilibyśmy się z państwem w formie dożywotniego więzienia. Młode pokolenie Ukraińców, które dorastało już w czasach postsowieckich, z zasady nie akceptuje żadnej dyktatury. Kiedy dyktatura zwycięży, Europa będzie musiała liczyć się z tym, że na jej wschodniej granicy powstanie coś podobnego do Korei Północnej - i w zależności od szacunków - będzie stamtąd 5 do 10 milionów uchodźców. Nie chcę napędzać Wam stracha.
„Rewolucja młodych"
My mamy tu rewolucję młodych. Niewypowiedziana wojna władzy kieruje się szczególnie przeciwko nim. Wieczorem, kiedy zapada zmrok, po Kijowie poruszają się niezidentyfikowane grupy ludzi w cywilu, którzy atakują głównie młodych ludzi, przede wszystkim tych, noszących symbol Majdanu czyli Unii Europejskiej. Ludzie ci są uprowadzani, wywozi się ich do lasu, każe im rozbierać do naga i torturuje ich przy trzaskającym mrozie. Dziwnym zrządzeniem ofiarami takich zatrzymań są najczęściej młodzi artyści: aktorzy, malarze, pisarze. Można odnieść wrażenie, jakby do kraju zostały wpuszczone jakieś "szwadrony śmierci", których zadaniem jest unicestwienie tego, co kraj ten ma najlepszego.
Jeszcze jeden ciekawy szczegół: policja wykorzystuje szpitale jako pułapki dla rannych demonstrantów. Są oni tam zatrzymywani (powtarzam: chodzi o rannych!) i wywożeni na przesłuchania w jakieś nieznane miejsca.
Bardzo niebezpieczne jest to także dla zwykłych przechodniów, którzy udają się do szpitala, bo zostali ranni od jakiegoś odłamka policyjnych plastikowych granatów. Lekarze są bezradni i oddają swoich pacjentów tak zwanym „stróżom prawa".
Podsumowując: na Ukrainie mają miejsce zbrodnie przeciwko ludzkości, za które odpowiedzialność ponoszą obecne władze. Jeżeli w takiej sytuacji są rzeczywiście jacyś ekstremiści, to są nimi przywódcy państwa.
A teraz co do dwóch stawianych mi pytań, które tradycyjnie są dla mnie najtrudniejsze: Nie wiem, co będzie i nie wiem, co Wy możecie dla nas zrobić. Możecie jednak, w zależności od swoich możliwości i kontaktów, rozkolportować ten list. I jeszcze jedno: Łączcie się z nami w cierpieniu. Myślcie o nas. Mimo wszystko my wygramy, pomimo wszelkich ekscesów. Ukraiński naród wywalczy sobie europejskie wartości wolnego i sprawiedliwego społeczeństwa, nie przesadzając, własną krwią. Mam nadzieję, że Wy to docenicie".
23 stycznia 2014 / Jurij Andruchowycz
tłum. z niemieckiego: Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek
Śródtytuły pochodzą od redakcji