Abp. Hamburga: Nie życzę sobie instrumentalizowania lęków
26 listopada 2017DW: Ksiądz Arcybiskup jest pełnomocnikiem konferencji Episkopatu Niemiec ds. uchodźców. Niedawno był Ksiądz na Lampedusie. Jakie wrażenia przywiózł stamtąd Ksiądz Arcybiskup?
Abp. Stefan Hesse*: Największe wrażenie na Lampedusie zrobiły na mnie puste kwatery uchodźców. To znaczy, że ich napływ się skończył. Istnieje bowiem umowa z libijską strażą przybrzeżną, a także porozumienia z służbami ratowniczymi, które praktycznie uniemożliwiają przepłynięcie Morza Śródziemnego. Niepokoję się widząc, że nie ma tam żadnych uchodźców i pytam się, gdzie oni są? Uważam, że nie jest to właściwa odpowiedź na niedolę tych ludzi.
DW: Przeciwnicy przyjmowania uchodźców ostrzegają jednak przed islamizacją Europy. Czy Ksiądz Arcybiskup się tego nie boi?
SH: Lęk u większości ludzi bierze się stąd, że przeżywają coś albo spotykają kogoś, czego nie znają i biorąc to pod uwagę rozumiem, że wielu ludzi boi się islamu, ponieważ właściwie go nie zna. Kilka dni temu uczestniczyłem w dyskusji, w czasie której pomyślałem - mój Boże, jak błędne są wyobrażenia o islamie. Dlatego uważam, że trzeba lepiej poznać inne religie, a także inne kultury. I powiem jeszcze jedno – uważam, że ważne jest, abyśmy na naszym tradycyjnie chrześcijańskim Zachodzie dobrze znali także naszą własną chrześcijańską wiarę i ją praktykowali. Wydaje mi się bowiem, że pod tym względem słabniemy. Życzyłbym sobie, by katolicy i protestanci, chrześcijanie wszystkich denominacji wyznawali swoją wiarę. A wtedy nie musimy bać się nikogo i niczego.
DW: Dlaczego Ksiądz Arcybiskup uważa, że uchodźcom należy pozwolić na sprowadzenie do Europy swoich rodzin?
SH: Dlatego, że rodzina odgrywa niezwykle ważną rolę w życiu każdego człowieka. Jeśli ludzie chcą prowadzić ustabilizowane życie, potrzebują relacji z innymi ludźmi. A rodzina jest tą komórką macierzystą relacji. Jeśli ma się u swojego boku męża, żonę, brata, siostrę, dziecko itd. to daje to stabilizację i oparcie na całe życie. Dlatego uważam, że jest to najważniejsze, czego potrzebuje każdy człowiek.
DW: Do Europy przebywają ludzie z bardzo różnych kręgów kulturowych. Jak w takiej sytuacji może się udać ich integracja?
SH: To trudne zadanie. Jeśli mamy do czynienia z różnymi kulturami to trzeba spojrzeć zawsze na to, co jest wspólne. Co nas łączy? Co jest spoiwem społeczeństwa? Jest to nie tylko trudne, ale i czasochłonne. To bardzo długofalowe zadanie, przy którym chodzi zawsze o to, abyśmy stawiali na rozmowę i spotkania. Jeśli nie znamy tego drugiego, jeśli się z nim nie spotykamy, nie ma szans na integrację. To jest wyzwanie i bardzo, bardzo, bardzo wiele pracy. Natomiast wznoszenie murów i zasieków, odgradzanie się, może być rozwiązaniem tylko na krótki czas. Na dłuższą metę to nie zafunkcjonuje.
DW: W Niemczech w siłę rosną prawicowi populiści zgrupowani w ruchu Pegida czy w partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Co powiedziałby Ksiądz Arcybiskup ich zwolennikom?
SH: Przede wszystkim trzeba wziąć bardzo na poważnie ich niepokoje i lęki. Te lęki są faktem. Ktoś powiedział, że nie chodzi tu o konkretny strach, ale raczej o lęk przed lękiem. Trzeba podchodzić do tego w rozsądny sposób. Potrzebnych jest wiele rozmów, edukacja i dialog, ale i zdecydowane kroki. Nie możemy przecież zawiesić obowiązującego prawa i nikt tego nie chce. Trzeba zapewnić ludziom bezpieczeństwo. To moim zdaniem kryje się za tym wszystkim, bo mamy do czynienia z niespokojnymi, szybko zmieniającymi się czasami.
DW: A co Ksiądz Arcybiskup sądzi na temat polityki, która instrumentalizuje lęki przed uchodźcami?
SH: To niedopuszczalne. Instrumentalizując lęki manipuluje się ludźmi i nie życzę sobie takiej polityki.
DW: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Bartosz Dudek
*Stefan Hesse (ur. 1966) jest jednym z najmłodszych niemieckich biskupów. W 2015 roku papież Franciszek mianował go arcybiskupem Hamburga. W Episkopacie Niemiec abp Hesse odpowiada za sprawy związane z uchodźcami.