Azyl dzięki chrztowi? Dylemat urzędów, radość Kościołów
25 grudnia 2016W krypcie kościoła jest gwarno. Wolontariusze z parafii roznoszą gorącą herbatę. Na podłodze stoją kartony z podręcznikami o dziejach chrześcijaństwa w języku arabskim i w Farsi. Te książki mają posłużyć przygotowaniu grupy 30 uchodźców do chrztu.
Nagle cisza jak makiem zasiał. Ewangelicki pastor ma coś do powiedzenia grupie swoich nowych "owieczek" . Nie chce, żeby ujawniano jego nazwisko czy adres parafii, bo pomaga uchodźcom a to nie wszystkim się podoba.
Niestety dziś ma złe wiadomości. – Planuje się pierwsze deportacje do Iranu osób z naszej grupy – informuje. Czuje się napięcie. Pastor mówi swoim podopiecznym, jak mają rozmawiać z sędzią, kiedy będą musieli poddać się swego rodzaju przesłuchaniu.
– Opowiadajcie o swojej wierze, roznoście kościelne ulotki na jarmarku świątecznym. Inaczej sędzia wam powie, że prywatnie możecie się modlić też w Iranie.
Muzułmanin chrześcijaninem
Kiedy jesienią 2015 szlakiem bałkańskim ruszyła fala uchodźców na północ Europy, do Niemiec dotarli nie tylko uchodźcy z Syrii, Afganistanu i Iraku. Z falą tą przybyło także wielu Irańczyków uciekających przed reżymem mułłów.
Jak podaje Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF), w bieżącym roku do listopada wnioski o azyl złożyło ponad 25 tys. osób z Islamskiej Republiki Iranu. Szansę na to, że dostaną azyl w Niemczech, ocenia się na pięćdziesiąt procent. Dla porównania, w okresie od stycznia do listopada 2015 roku wniosków takich było niecałe 4500. Jedną z osób ubiegających się wtedy o udzielenie schronienia był wtedy 31-letni Elia, nauczyciel sportu z Teheranu. Z pomocą przemytnika udało mu się dotrzeć szlakiem bałkańskim do Niemiec, gdzie postanowił konwertować. Otrzymał chrzest w jednej z ewangelickich parafii w Nadrenii Północnej-Westfalii.
W sierpniu 2016 roku, po ośmiu miesiącach oczekiwania, miał pierwszą rozmowę w BAMF.
– Byłem szczęśliwy, że mogę swobodnie rozmawiać. W tej rozmowie wyjaśniłem, że ktoś z grona nauczycielskiego mojej szkoły doniósł na mnie tajnej policji, że chodzę na chrześcijańskie nabożeństwa – opowiada Elia.
Strach przed szpiclami
Na pracowniku niemieckiego urzędu opowieść ta najpierw nie zrobiła większego wrażenia. Poradził on Irakijczykowi, żeby przeprowadził się do innego miasta w Iranie, co jednak dla Elii nie wchodzi w rachubę.
– Tajna służba w Iranie jest gorsza niż KGB w sowieckiej Rosji. Wszędzie cię znajdą – wyjaśniał niemieckiemu urzędnikowi. Bojąc się, że także tu dosięgnie go ramię irańskiego reżymu, unika nawet w Niemczech kontaktów z rodakami.
Jak twierdzi, z religią muzułmańską w swojej ojczyźnie już skończył. Rząd w Teheranie wciąż głosi, że islam jest najlepszą religią na świecie. Ale islam nie daje grzesznikom żadnej szansy naprawienia błędów. A najcięższym grzechem jest odwrócenie się od islamu; za to grozi kara śmierci. Chrześcijanie natomiast potrafią przebaczać – podkreśla Irańczyk. Stale rosnąca liczba irańskich konwertytów wywołuje wprawdzie radość w niemieckich Kościołach. Lecz w urzędzie BAMF i urzędach ds. cudzoziemców przeważa sceptycyzm.
W przypadku konwertytów chodzi przede wszystkim o to, żeby wnioskodawca mógł wiarygodnie udowodnić, że swoją nową religię będzie praktykował powróciwszy dla swojej ojczyzny, i że z tego powodu grozi mu tam prześladowanie. A to jest podstawą do wystąpienia z wnioskiem o azyl – wyjaśnia BAMF na zapytanie Deutsche Welle .
Urzędnik podejmujący decyzję w procedurze azylowej musi ocenić, czy zmiana wyznania wnioskodawcy jest podyktowana względami taktycznymi, by uzyskać azyl, czy jego religijnością.
„Proszę mnie przekonać”
W zależności od kraju związkowego, oceny niemieckich urzędników wypadają różnie – mówi ekspert ds. azylowych Jens Dieckmann. Na przykład w Nadrenii-Palatynacie ludzi nie pyta się o żadne treści religijne. Natomiast w Nadrenii Północnej-Westfalii i Dolnej Saksonii uchodźcy muszą wykazać się wiedzą o dziejach chrześcijaństwa.
W Nadrenii Północnej-Westfalii w sądzie administracyjnym sędzia powiedział jednemu z konwertytów prosto w twarz: „Uważam że religia jest nudna i w ogóle mnie nie interesuje. Proszę teraz mnie przekonać do chrześcijaństwa”, cytuje sędziego jeden z adwokatów. Uchodźca był zaszokowany tą sytuacją.
Podczas innych rozmów wymagano od uchodźców wyrecytowania wyznania wiary, odmówienia „Ojcze Nasz” i przepytywano z Biblii. Musieli oni odpowiadać na pytania: jak nazywał się syn marnotrawny z Nowego Testamentu, co odróżniało Ezawa od Jakuba i kiedy urodził się Marcin Luter.
Protest Kościołów
Takie testy z ogólnej wiedzy religijnej odbywające się w czasie rozpraw przed sądami administracyjnymi i w urzędach ds. cudzoziemców krytykuje także Kościół ewangelicki. Na krajowym synodzie Kościoła ewangelicko-luterańskiego pod koniec listopada w Bad Reichenhall w Bawarii krytykowano obecną praktykę administracyjną.
– Nikt nie kwestionuje, że sądy administracyjne i BAMF muszę ocenić, czy osobie występującej o azyl, mogą grozić jakieś konsekwencje za praktykowanie wiary po powrocie do ojczyzny. Władze Kościoła , krytycznie oceniają jednak katalog pytań testujących wiedzę religijną.
Elias z Teheranu za nic w świecie nie chce wrócić do Iranu. – Przyjechałem tu nie ze względu na pracę – w Teheranie dobrze zarabiałem – mówi, dodając: – Jeżeli mój wniosek o azyl zostanie odrzucony, złożę go jeszcze raz.
Astrid Prange/ Małgorzata Matzke