Bartoszewski: „Polsko-niemieckie stosunki są jednym z cudów świata”
15 kwietnia 2013„Historia potrafi poróżnić narody” zauważa Sabine Adler w obszernej rozmowie po niemiecku z prof. Władysławem Bartoszewskim wyemitowanej w niedzielę (14.04) w rozgłośni Deutschlandfunk (DLF) i wskazuje na zdjęcie zamieszczone na okładce jednego z polskich czasopism przedstawiające kanclerz Niemiec w obozowym pasiaku. Czasopismo zarzuca Niemcom „fałszowanie historii”, „kreowanie się na ofiary”. Czy polsko-niemieckie relacje są znowu tak złe, że takie ataki są na miejscu?, pyta dziennikarka prof. Bartoszewskiego. Pełnomocnik premiera RP ds. dialogu międzynarodowego odpowiada, że nie. „Byłyby one takie w okresie rządu, który został, dzięki Bogu, w 2007 roku odsunięty od władzy.(...) Wtedy, kiedy był on u władzy powiedziałem, że jeśli to potrwa dłużej, wyemigruję z Polski – tak po prostu, wyjadę i zamieszkam gdziekolwiek. Bo nie chcę żyć w kraju, gdzie takich ludzi wybiera się w demokratycznych wyborach”.
Czy Niemcy fałszują historię i stylizują się na ofiary?
Na pytanie to prof. Bartoszewski odpowiedział, że nie lubi tego rodzaju uogólnień. „Siedziałem w polskich komunistycznych więzieniach – sześć i pół roku poniżeń i złego traktowania przez Polaków, nie przez Rosjan, nie przez Niemców, lecz szalonych polskich komunistów. Tak samo wielu dobrych niemieckich obywateli zupełnie przypadkowo było maltretowanych między Odrą a Łabą w Bautzen czy gdzie indziej w Niemieckiej Republice Demokratycznej”.
Czy Niemcom wolno przedstawić Polaków jako antysemitów? Czy krytyka adresowana z Polski do Niemców jest uzasadniona? – zapytała dziennikarka rozgłośni DLF.
„Oni mogą robić wszystko, bo są wolni. Ale wolność oznacza odpowiedzialność, im więcej wolności, tym ta odpowiedzialność jest większa. Niemieckie media są w stu procentach wolne, dzięki Bogu. Polskie też, niestety. Od czasu do czasu mówię ‘niestety’, ponieważ jako Polak jestem szczególnie wrażliwy na to, kiedy Polacy robią głupstwa. Jako Polak jestem mniej przeczulony, jeśli głupstwa popełniają obcy”.
Władysław Bartoszewski uważa, że telewizja publiczna ZDF, która wyemitowała krytykowaną w Polsce trylogię, miała „możliwość skonsultowania się ze znanymi profesorami i ekspertami, którzy są tam na miejscu”. Bartoszewski zna w Niemczech takie osoby, które „dokonałyby obiektywnej oceny”.
Bartoszewski cieszy się, że Niemcy kręcą film o AK
Sabine Adler nawiązując do działalności prof. Bartoszewskiego przy organizowaniu pomocy dla Żydów i pracy w Referacie Żydowskim Delegatury Rządu na emigracji zapytała: „Jeśli teraz Polacy w filmie przedstawieni są jako antysemici, czy czują się także jako naród fałszywie przedstawieni?” Władysław Bartoszewski zauważa, że jako dwudziestolatek był członkiem Armii Krajowej i jako Polak z AK został zaproszony 22 stycznia 2013 do Brukseli „przez Niemca”, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Martina Schultza jako prelegent na obchodach 71. rocznicy powstania Armii Krajowej. „Żaden idiota nie zgłosił się tam do mnie w sprawie ataków na Armię Krajową. Armia Krajowa liczyła 350 tys. członków. To znaczy, że nie mogło być wśród nich być może łajdaków, czy przestępców – wśród 35 tys. ludzi? To byłoby tak, jakby ktoś wpadł na pomysł, że w mieście liczącym 350 tys. mieszkańców wszyscy są krótko przed beatyfikacją. W sytuacji kryzysu moralnego w czasie wojny, nie byłoby też możliwe, żeby wszyscy ludzie, którzy uzbrojeni ukrywali się z w lasach, zawsze zachowywali się nienagannie. Lecz jeśli dokonuje się skrótów i redukuje wszystko do kilku minut, i przedstawia tylko takich ludzi, to jest to niewłaściwe”.
Bartoszewski dowiedział się z prasy o decyzji TV ZDF nakręcenia filmu o AK. „Cieszy mnie, że zdecydowano się na nakręcenie polsko-niemieckiego filmu o Armii Krajowej. Po serialu, – który miał trzy odcinki – żaden niemiecki widz nie wie, o czym wiedzą Izraelczycy: 7 000 polskich nazwisk jest czczonych z nabożnością (...) jako Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”, zaznaczył Bartoszewski.
Miejsce pamięci dla Polaków w Berlinie
W rozmowie z cyklu „Wywiad tygodnia” Władysław Bartoszewski ustosunkował się też do swojego postulatu stworzenia w Berlinie miejsca upamiętniającego polskie ofiary, który przedstawił na forum polsko-niemieckich konsultacji rządowych. Postulat ten podtrzymuje, zaznacza, ponieważ „wojna rozpoczęła się formalnie od ataku na Polskę w Gdańsku. Wtedy byłem świadkiem nienawiści skierowanej przeciwko Polakom, nie Niemcom. O Żydach wtedy nie było mowy, lecz o Polakach (...)”. Prof. Bartoszewski uważa, że sprawa pomnika nie powinna być załatwiana „na szybko, pod presją”, lecz należy ją „przemyśleć w spokoju”. Sądzi on, że „polski sygnał, polski znak, polska historia powinny zostać upamiętnione, lecz bez jubileuszowego pośpiechu”.
Polsko-niemieckie relacje „pozytywnym cudem”
Władysław Bartoszewski odniósł się na końcu rozmowy do kondycji polsko-niemieckich relacji. „Sądzę, że polsko-niemieckie stosunki należą do cudów świata, pozytywnych cudów, które są następstwem europeizacji postaw ludzi po 1990 roku. W polsko-niemieckich relacjach nastąpiły tak wielkie postępy, jak w żadnych innych relacjach w Europie. Nie znam dwóch innych krajów, które tak oddalone od siebie, w procesie przezwyciężania przepaści, istniejącej psychologicznej przepaści i nie bezzasadnej, tak bardzo się do siebie zbliżyły”.
Fragmenty "Rozmowy tygodnia" z prof. Władysławem Bartoszewskim emitowanej w rozgłośni DLF wybrała i tłumaczyła
Barbara Cöllen
red. odp.: Elżbieta Stasik