1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berlin: Bunkry przyciągają turystów

Nadine Wójcik 13 lipca 2008

Od niedawna atrakcją turystyczną Berlina są ... schrony przeciwlotnicze z czasów II wojny światowej.

https://p.dw.com/p/Ebaj
Ekipa stowarzyszenia w czasie odgruzowywania jednego z berlińskich schronów
Ekipa stowarzyszenia w czasie odgruzowywania jednego z berlińskich schronówZdjęcie: picture-alliance/ dpa/dpaweb

Założona w 1997 roku prywatna organizacja „Unterwelten Verein”, czyli „ Stowarzyszenie Podziemia Berlina”, przejęła od miasta schrony przeciwlotnicze w stołecznej dzielnicy Wedding. Konieczne było ponad tysiąc godzin pracy społecznej, by umożliwić turystom i szkołom zwiedzanie tego obiektu.

Wejście do podziemi jest właściwie całkiem niepozorne – są nim zwyczajne, wielkie drzwi stalowe. Rzadko który z przechodniów, którzy są tu w drodze na peron Linii 8 berlińskiego metra, przypuszczałby, że za tymi drzwiami kryje się inny, podziemny świat stolicy Niemiec.

To autentyczny schron przeciwlotniczy z roku 1940 przy stacji metra Gesundbrunnen.

Po zamknięciu drzwi 35-osobowa grupa zaczyna czuć się nieswojo. Idą niepewnie za przewodnikiem Wolframem Sieverem. Ten liczący 32 lata młody człowiek jest właściwie z zawodu stolarzem, ale kilka miesięcy temu udało mu się uczynić ze swojego hobby, jakim jest historia Drugiej Wojny Światowej – zawód. Schron przeciwlotniczy w berlińskiej dzielnicy Wedding stał się jego nowym miejscem pracy. Wolfram stara się polepszyć nastrój panujący w grupie poprzez opowiadanie ciekawych historii. Dla rozluźnienia pyta, dlaczego na drzwiach ubikacji widnieje napis "Abort" ("wychodek"), a nie jak współcześnie "Toilette" albo "WC". Nikt z obecnych nie potrafi tego wyjaśnić.

- Podczas wojny nie wolno było używać w Niemczech skrótu WC, pochodzącego od angielskiej nazwy „Water Closett”, ani też francuskiego słowa „Toilette” – toaleta. Niemcy znajdowały się z tymi obydwoma krajami w stanie wojny, a poza tym narodowi socjaliści chcieli język niemiecki „zregermanizować”, czyli ponownie go zgermanizować i „oczyścić” z wyrazów obcych - wyjaśnia przewodnik.


Maski gazowe dla koni

Turyści idą za Wolframem przez podziemny tunel i schodzą po schodach do większego pomieszczenia. W witrynach znajdują się tu maski przeciwgazowe we wszystkich możliwych rozmiarach, począwszy od masek dla niemowląt aż po ogromne maski dla koni. Wolfram prosi zwiedzających, by usiedli na wąskich, drewnianych ławkach.

- Tak jak Państwo tu siedzą, siedzieli podczas wojny w schronach przeciwlotniczych mieszkańcy Berlina - mówi.

Przewodnik opisuje jak w czasie nalotów powoli zaczynało brakować tlenu. I mimo że żaden z tutaj obecnych nigdy nie przeżył ataku lotniczego, wielu przypomina sobie historie opowiedziane im przez dziadków lub pradziadków.

- Tam było dość ciasno. I gdy się pomyśli, że na górze, nad głowami ludzi, wybuchały bomby, no to naprawdę ogarnia strach. Moja babcia opowiadała mi, że była w takim bunkrze podczas nalotu. Gdy słychać było syreny, podczas alarmu przeciwlotniczego, to wszyscy pakowali najpotrzebniejsze rzeczy i biegli do schronu dosłownie na łeb na szyję - opowiada jedna z obecnych tu osób.


Nowe życie w podziemiach Berlina

Tak jak Berlin podniósł się po wojnie stopniowo z ruin, tak też jego byłe schrony przeciwlotnicze napełniają się teraz nowym życiem. Stowarzyszenie „Podziemia Berlina” wynajął w 1997 roku te obiekty od miasta, a obecnie, podczas zwiedzania, jest za każdym razem niemalże stuprocentowa frekwencja.

Grupa Wolframa Sieversa dotarła w międzyczasie do pomieszczenia, gdzie znajdowała się niegdyś bunkrowa straż pożarna, której zadaniem było oczyszczanie po nalocie wejść i wyjść do schronu z gruzów. Najczęściej gasło światło z powodu przerwy w dostawie prądu i strażacy musieli opuszczać to pomieszczenie.

Wolfram wyłącza światło, ale w pomieszczeniu jest nadal jasno. Dlaczego? Otóż jego ściany pomalowano niegdyś fosforem, który błyszczy się aż po dziś dzień. I dopiero wtedy zwiedzający tak naprawdę uzmysławia sobie cel oprowadzeń organizowanych przez stowarzyszenie „Podziemia Berlina”. Przypominają one o przeszłości i czynią historię namacalną dla wszystkich.