Berlin upamiętnia powstańców i mieszkańców Warszawy
1 sierpnia 2024W Berlinie o godz. 17-tej nie zatrzymał się ruch uliczny, ale przed Czerwonym Ratuszem siedzibą władz Berlina (Berlin jest nie tylko miastem, ale i samodzielnym landem – red.) załopotała biało–czerwona flaga. Głos syreny zastąpiła gra na trąbce i na minutę zapadła cisza. Nawet zdezorientowani turyści, przechodzący pod budynkiem ratusza, milkli, widząc dziesiątki stojących w milczeniu ludzi.
Polska flaga w centrum Berlina
– Po raz pierwszy 1 sierpnia w tym miejscu wisi polska flaga – mówi z wyraźną satysfakcją Agnieszka Wierzcholska, szefowa Domu Polsko-Niemieckiego, powstającej nowej instytucji, która ma propagować wiedzę o polskiej historii. Pierwszy raz, podobnie jak w Warszawie, zapadła tu o 17-tej minuta ciszy, w czasie której berlińczycy wpatrywali się w zdjęcia zniszczonej w czasie Powstania Warszawy. Słuchali przetłumaczonych na niemiecki wierszy poetki i sanitariuszki w Powstaniu, Anny Świrszczyńskiej. – Chcieliśmy uświadomić Niemcom istnienie takiego zdarzenia, które jest również częścią ich własnej historii i uświadomić skalę zbrodni, które do Warszawy przyszły stąd, z Berlina – tłumaczy Agnieszka Wierzcholska.
Wolfgang Templin, który na miejscu zjawił się na długo przed siedemnastą, należy do mniejszości Niemców, którzy historię Powstania dobrze znają. –To jest dla mnie szczególny dzień – mówi znany opozycjonista w NRD, który mimo swoich 76 lat i potężnego upału, zdecydował się upamiętnić powstańców i mieszkańców Warszawy. Już po przełomie mieszkał kilka lat nad Wisłą. – Wiem, co ten dzień oznacza dla Polaków, czuję ten ciężar historii – tłumaczy. Dlatego, kiedy dowiedział się, że teraz upamiętnić rocznice będzie można też w Berlinie, wiedział, że „po prostu musi” przyjść.
#63 dni z Powstaniem Warszawskim w Berlinie
Uczczenie „godziny W” w Berlinie było najważniejszym punktem tegorocznej akcji #63Tage (#63Dni), która od sierpnia do października przypominać będzie w niemieckiej stolicy – od lat miasta partnerskiego Warszawy – o Powstaniu Warszawskim. W jej ramach w kinach wyświetlone zostaną 2 filmy: „Konspiratorki” i „Warszawa 44”, zorganizowane będzie spotkanie z żyjącym jeszcze powstańcem, Antonim Kruszewskim. Odbędą się również warsztaty i wystawy m.in:. „Po dwóch stronach barykady” – wystawa fotografii polskiej i niemieckiej z czasów Powstania, pokazująca, jak strona niemiecka manipulowała faktami. Cała akcja finansowana jest przez stronę niemiecką, a głównymi koordynatorami jest Dom Polsko-Niemiecki i Niemiecki Instytut Spraw Polskich w Darmstadt.
Projekt rocznicowy Domu– Polsko Niemieckiego powstawał już za poprzedniego rządu, mówi Agnieszka Wierzcholska. – Ale dynamika takich projektów, również tego #63Tage, bardzo wzrosła po zmianie rządu, wskazuje Polka. Gdyż przy wcześniejszej tak antyniemieckiej retoryce trudniej było współpracować. Poprawa stosunków między Warszawą i Berlinem ułatwiła obchody osiemdziesiątej rocznicy Powstania. – Widać było dużą otwartość strony niemieckiej na propozycje z polskiej strony i zaangażowanie w ich realizację – podkreśla Wierzcholska.
Duży przełom ale potrzeba czasu na zmiany
Niektórzy krytykują, że zaangażowania ze strony niemieckiej było za mało. O ile można zrozumieć brak zgody na sygnał syreny alarmowej, to już niekoniecznie brak odpowiedzi na propozycję podświetlenia tego dnia w polskich kolorach Bramy Brandenburskiej, krytykuje profesor Felix Ackermann w berlińskim dzienniku „Tagesspiegel”. Miejskie władze argumentowały, że „brama podświetlana jest tylko z powodu zamachów terrorystycznych”, co jednak mieszkańcom Berlina, pamiętających podświetlenie w ramach solidarności z Ukrainą, 20tej rocznicy rozszerzenia UE, czy rocznicy zakończenia wojny, wydaje się być absurdalnym tłumaczeniem. Ackermann, historyk, wcześniej pracujący m.in. w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie, jest rozczarowany również tym, że na uczczenie „godziny W” burmistrz Berlina wysłał tylko jednego z senatorów (odpowiednik ministra – red.), a nie pojawił się sam, z powodu urlopu. – To za mało – uważa Ackermann.
Wolfgang Templin widzi to bardziej pozytywnie. Na zmiany potrzeba czasu. – Rozumiem zarzuty Ackermanna, ale uważam, że jeszcze to osiągniemy. Będziemy dalej nad tym pracować, zaangażowali się w to młodzi ludzie, z innowacyjnym podejściem – mówi z uznaniem. – To, że dzisiejsza uroczystość ma miejsce, to już duży przełom – podkreśla. Tego, że w niemieckich szkołach Powstanie Warszawskie będzie wkrótce tematem na lekcji, Wolfgang Templin jest całkowicie pewny.
Z QR muralu do wiedzy o Powstaniu
Pierwszy projekt dotyczący Powstania pojawił się w Berlinie już pod koniec czerwca i zostanie w nim nawet po zakończeniu rocznicowego projektu. W partnerskiej dzielnicy warszawskiego Mokotowa, Treptow–Koepenick, pojawił się biało–czerwony mural, z napisem „Der Warschauer Aufstand”, po polsku: Powstanie Warszawskie. Anita Baranowska-Koch, przewodnicząca inicjatora akcji, Towarzystwa Niemiecko–Polskiego w Berlinie, podkreśla, że władze dzielnicy wręcz entuzjastycznie zareagowały na pomysł. – Gdybyśmy musieli oficjalnie składać wniosek przez władze miasta, trwałoby to zapewne 2 lata. Tu wystarczyło kilka tygodni i mieliśmy i wyznaczona ścianę, i załatwione rusztowanie. Setki biało-czerwonych powstańczych opasek malowała młodzież z Polski i Niemiec, ramię w ramie. Skąd taka nietypowa forma? – Taki był wybór młodzieży – mówi Dariusz Paczkowski, artystyczny współkoordynator akcji.
Pierwsza cześć projektu odbyła się w Warszawie i obejmowała spotkania z żyjącymi jeszcze powstańcami, czy zwiedzanie Muzeum Powstania. – Młodzież szkicowała, robiła zdjęcia tego, co najbardziej ich poruszyło – opowiada Paczkowski. Okazało się, że najczęściej na zdjęciach i szkicach były właśnie opaski, w różnym wydaniu. I opaska stała się głównym motywem muralu. –To nie jest mural o wspieraniu traum i bolesnych doświadczeń, to mural o zdarzeniu, które trzeba pamiętać, ale zbudować coś na przyszłość. Nie chcieliśmy epatować bólem, ale inspirować ludzi do zainteresowania się historią – mówi Paczkowski. Bo przy muralu znajduje się kod QR, który każdy przechodzień może zeskanować i zładować na stronie internetowej, na której dowie się, czym w ogóle było Powstanie Warszawskie, kiedy wybuchło i jak zostało zdławione.
– Myślę, że dużo osób to sprawdzi, mnie by zaciekawiło. Dla mnie to ważne, żeby Niemcy się dowiedzieli – mówi Maja Sąsiadek, Polka, studentka ASP. – Czuje dumę, że możemy coś zrobić, w Niemczech, jeszcze w Berlinie, żeby ta wiedza była większa.
To już inni Niemcy
Vincent z Getyngi już wie dużo na ten temat. Nie ma polskich korzeni, sam zainteresował się projektem, o którym dowiedział się przypadkowo. – Rozmowy ze świadkami historii były niesamowite. My widzimy to, jak z lotu ptaka, z boku, z książek. A tu słyszymy kogoś, kto był w środku wydarzeń. Vincent dowiedział się dużo, może więcej, niż chciałby wiedzieć. – Rozumiem złość i wściekłość wobec Niemców. Trochę ma człowiek poczucie winy, mimo, że przecież sam nie mam z tym wspólnego. Ale to część mojej kulturowej tożsamości, przeszłości i nie była to bagatela. Mogę tylko próbować robić coś, by coś takiego się nie powtórzyło – zapewnia z pełnym przekonaniem. Tym większym, że ze strony powstańców spotkał się tylko z życzliwością. – Kiedy z nimi rozmawiałem, to czułem tą dawną wściekłość, ale nie bezpośrednio do nas teraz.
– Jeden z powstańców powiedział, że pamięta młodzież z Hitlerjugend, ale ta teraz jest zupełnie inna. Zróżnicowana, przyjazna. Zapamiętałem to. I najważniejsze, że dziś młodzież polska i niemiecka jest w stanie razem przerabiać te emocje – mówi artystyczny współkoordynator akcji Dariusz Paczkowski.
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>