Berlin: Zabił uprowadzone dziecko, bo musiał iść do pracy
26 lipca 2016Jest czwartek w październiku 2015, kiedy Aldijana J., imigrantka z Bośni i Hercegowiny idzie do centralnego ośrodka recepcyjnego dla azylantów (LaGeSo) w Berlinie, żeby odebrać świadczenia socjalne. Przy sobie ma troje dzieci: pięciomiesięcznego Kevina, dziewięcioletnią Melinę i czteroletniego Mohameda. LaGeSo przeżywa kolejną falę uchodźców, w ośrodku i na ulicy ciśnie się tłum. Mohamed nagle znika. Jego poszukiwania śledzi cały Berlin. Los chłopca pozostaje nieznany. Dopiero wiele dni później zostają znalezione jego zwłoki – w ukrytej w bagażniku samochodu plastikowej wanience pod żwirem dla kotów.
Kilka miesięcy wcześniej, w lipcu 2015 w Poczdamie ginie inne dziecko – bawiący się przed domem sześcioletni Elias. Jego zwłoki zostają znalezione później zakopane w ogródku działkowym. Mahomed i Elias przed śmiercią są wykorzystani seksualnie.
„Niepojęte czyny”
Mordercą obydwu chłopców jest 33-letni ochroniarz z Brandenburgii Silvio S. 26 lipca 2016 sąd krajowy w Poczdamie skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Jest to najwyższy wymiar kary w Niemczech. Przewodniczący sądu mówi w uzasadnieniu wyroku o „dwóch niepojętych czynach”. Ze względów bezpieczeństwa sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami, policja uznała bowiem, że należy poważnie traktować groźby wobec oskarżonego, jakie pojawiły się w sieciach społecznościowych.
W opinii psychiatry, w chwili popełniana czynów mężczyzna był w pełni poczytalny. Nie jest on jednak pedofilem. Mimo, że Silvio S. wykorzystał seksualnie i zamordował dwoje dzieci, badania psychiatryczne nie wskazują na skłonności pedofilskie. – Jestem przekonany, że dzieci zostały wybrane na ofiary, bo łatwiej je uprowadzić i zapanować nad nimi fizycznie – powiedział w sądzie psychiatra.
Mimo, że z pozoru mężczyzna funkcjonował normalnie, m.in. niskie poczucie własnej wartości i unikanie wszelkiego rodzaju konfliktów wskazują na występujące u niego zaburzenia osobowości. Nie został jednak uznany za człowieka chorego czy nieświadomego własnych czynów.
Zabił, bo musiał iść do pracy
Po uprowadzeniu Mohameda sprawca zabrał go do domu i wykorzystał seksualnie. Kiedy chłopiec zaczął zbyt głośno płakać, udusił go. Według złożonych przez Silvio S zeznań, bał się on, że o porwaniu dziecka dowie się jego ojciec. Poza tym „musiał iść do pracy i nie wiedział, co zrobić z tym dzieckiem”. Szczegóły dotyczące ostatnich godzin życia Eliasa nie są znane.
Na ślad mordercy naprowadziła policję jego matka, która rozpoznała go na publikowanych przez policję nagraniach wideo z terenu LaGeSo.
Silvio S. przyznał się do winy, podczas sprawy sądowej jednak milczał. Dopiero tuż przed ogłoszeniem wyroku w krótkim oświadczeniu skierowanym do bliskich ofiar powiedział: „Nie ma na świecie słów, który by wyraziły, jak bardzo mi przykro. Gdybym mógł cofnąć to, co się stało, bym to zrobił. Nie mogę sobie wybaczyć”.
Ze względu na szczególnie ciężki charakter popełnionego przestępstwa Silvio S. nie może po upływie 15 lat ubiegać się o przedwczesne wyjście z więzienia.
dpa, afp / Elżbieta Stasik