Berliner Zeitung: Francja przeciwko Polsce
30 sierpnia 2017Autor tekstu Thorsten Knuf pisze, że unijni urzędnicy mają w tym roku wyjątkowo mało czasu, aby powrócić do normalnego trybu pracy po przerwie wakacyjnej. We wspólnocie nie brakuje bowiem palących problemów – rozmowy o Brexicie ledwo się posuwają, z kolei władze Węgier czy Polski uparcie bronią swojego stanowiska w sporze o stan praworządności. Teraz – jak czytamy – atmosferę zatruwa jeszcze inny drażliwy temat: konflikt wokół unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, który nastawia przeciwko sobie wschód i zachód Unii. - Prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Polski Beata Szydło prowadzą otwarty spór. Szydło zarzuca Macronowi arogancję, ten odpowiada zaś, że Polska zasłużyła na coś więcęj - czytamy.
Przepaść płacowa między wschodem a zachodem
Gazeta zauważa, że debata o delegowaniu pracowników, która nie przyciąga zbytnio uwagi w Niemczech, odbija się szerokim echem w krajach sąsiednich. „Chodzi o domniemanie dumpingu płacowego i o ważne pytanie, jak powinno się opłacać pracowników wysyłanych przez własne firmy do innych krajów UE”. Autor tekstu dodaje, że w Europie już są całe zastępy pracowników zatrudnionych w jednym kraju i bez problemu świadczących swoje usługi w innym. Wynika to z zasady swobody świadczenia usług na unijnym rynku wewnętrznym. „Ale w rzeczywistości system ten daje także pole do nadużyć. Przedsiębiorstwa mogą bowiem świadomie wykorzystywać przepaść w wysokości wynagrodzeń między wschodem a zachodem i zatrudniać wschodnioeuropejskich pracowników, którzy nie tylko zadowolą się mniejszych wynagrodzeniem niż miejscowi, ale też są w swoich krajach ubezpieczeni. Jest to problemem na budowach czy w branży spożywczej, także w Niemczech” - czytamy. Gazeta przypomina, że od rozszerzenia Unii Europejskiej na wschód w latach 2004-2007 liczba oddelegowań w Unii Europejskiej zwiększyła się prawie trzykrotnie osiągając liczbę prawie dwóch milionów rocznie.
Skargi na nadużycia
„Berliner Zeitung” tłumaczy, że zasady delegowania reguluje w Unii Europejskiej dyrektywa z 1996 roku. Zgodnie z nią oddelegowani pracownicy powinni zarabiać co najmniej tyle ile wynosi lokalna płaca minimalna. „Od lat mnożą się jednak skargi na nadużycia. Sprawę znają też niemieckie związki zawodowe” - czytamy. Gazeta dodaje, że Emmanuel Macron chce gruntownej reformy dyrektywy oraz znacznego uelastycznienia prawa pracy w swoim kraju, dlatego potrzebuje lewicowego projektu, który uczyni jego reformy łatwiejszymi do przełknięcia dla wyborców.
Autor tekstu przypomina też, że w 2016 roku Komisja Europejska zaproponowała ograniczenie do 24 miesięcy okresu delegowania pracowników. Poza tym oddelegowani mieliby mieć prawo do takich samych zarobków jak lokalne siły robocze. Macron chce jednak ograniczyć okres do 12 miesięcy. Dlatego odbył podróż po Europie centralnej - aby przekonywać do swoich planów. Jak czytamy, Czesi, Słowacy, Rumunii i Bułgarzy wykazali gotowość do rozmowy. „W zasadzie także Niemcy są za reformą. Polacy wychodzą jednak z siebie. Z tego kraju pochodzi bowiem prawie jedna czwarta delegowanych pracowników. Szydło fuknęła na Macrona, że powinien raczej zająć się problemami we własnym kraju” - czytamy w „Berliner Zeitung”.
Oprac. Wojciech Szymański
Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko redaktora Sekcji Polskiej Deutsche Welle.