1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berliner Zeitung: UE i gra o polską demokrację

5 czerwca 2022

Polska uważana jest za wzór: pomaga Ukrainie i okazuje uchodźcom ludzką twarz. A równocześnie reforma sądownictwa szkodzi demokracji.

https://p.dw.com/p/4CIhD
Polen Warschau | Aktion "Stand up for Ukraine" mit Ursula von der Leyen
Prezydent Andrzej Duda i szefowa KE Ursula von der LeyenZdjęcie: Kacper Pempel/REUTERS

„Po ośmiu latach słabości i izolacji na arenie międzynarodowej, podczas których prezydent Andrzej Duda i kierowane przez PiS kolejne rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego były bojkotowane kolejno przez Francję, USA, Izrael, Ukrainę (tak także Ukrainę) i nawet Czechy, teraz ministrowie i posłowie (tego ugrupowania) mogą z dumą powiedzieć: znów się liczymy” – pisze Klaus Bachmann w eseju opublikowanym w weekendowym wydaniu „Berliner Zeitung”.

Polska, dowartościowana przez administrację Joe Bidena jako najważniejszy punkt przerzutowy wojskowego sprzętu dla Ukrainy, odgrywa niezwykle ważną geopolityczną rolę w wojnie rosyjsko-ukraińskiej.

Autor zwraca uwagę na przemówienie Dudy w parlamencie ukraińskim oraz pomysł polsko-ukraińskiej konfederacji i przypomina przy okazji, że jeszcze kilka lat temu polski rząd zamierzał blokować wejście Ukrainy do UE tak długo, dopóki Kijów nie zmieni swojej polityki historycznej i nie uzna polskich ofiar walk polsko-ukraińskich pod koniec II wojny światowej za „ofiary ludobójstwa”.

Czy Niemcy mogą pouczać Polaków?

Odnosząc się do krytyki polskich władz pod adresem Berlina z powodu zwlekania z dostawami broni dla Ukrainy, Bachmann pisze, że „polscy nacjonaliści są z zasady wrodzy wobec Niemców i równocześnie całkowicie zafiksowani na Niemcy”, dlatego twierdzą, że „Polska podczas tego kryzysu robi wszystko dobrze, a Niemcy wszystko źle”. Z tego wynika, że zdaniem tej formacji ani Niemcy, ani opanowana przez Niemcy UE nie powinny pouczać Polaków w kwestiach praworządności.

Ta krytyka była także motywem przewodnim wypowiedzi polityków obozu rządowego i ich mediów przed wizytą Ursuli von der Leyen w Warszawie, ponieważ ich zdaniem „kierowana przez Niemkę” Komisja Europejska wstrzymywała od miesięcy środki przeznaczone dla Polski z Funduszu Odbudowy.

Publicysta opisuje trwający od lat spór między Komisją Europejską a Polską na tle zmian wprowadzonych przez PiS do polskiego wymiaru sprawiedliwości i zwraca uwagę na „rywalizację” między politykami koalicji rządowej o to, kto mocniej zaatakuje TSUE, UE czy „aroganckie unijne elity”. Autor przypomina wypowiedzi premiera Morawieckiego, że Unia chce wypowiedzieć Polsce „trzecią wojnę światową”, i zarzut wysuwany przez Jarosława Kaczyńskiego, że „Niemcy zamierzają budować IV Rzeszę”.

Gra toczy się o demokrację

Autor postuluje, aby w sporze z Polską o praworządność nie stawiać na pierwszym miejscu argumentu europejskich wartości, gdyż solidarność z zaatakowanymi Ukraińcami czy obrona prawa międzynarodowego przeciwko Rosji są też wartościami fundamentalnymi, będącymi obecnie przedmiotem kompromisów.

„Ultymatywny argument wartości – retoryczny wytrych w sporze o praworządność na Węgrzech, w Polsce i kilku innych krajach UE – zwraca się naraz przeciwko samemu sobie” – zauważa Bachmann. Jego zdaniem w centrum uwagi powinna znaleźć się kwestia obrony demokracji.

Publicysta zaznacza, że w dawnych czasach dyktatorzy, aby zdobyć władzę, pozbawiali znaczenia parlamenty, rozwiązywali je, a posłów aresztowali: „Te czasy minęły”.

Atak na demokrację jest obecnie atakiem na władzę sądowniczą. To kontrola nad Trybunałem Konstytucyjnym umożliwiła polskiemu rządowi (pomimo chwiejnej większości) likwidację ustaw, wyjście z międzynarodowych umów i rządzenie za pomocą zarządzeń naruszających polskie ustawy, konstytucję i prawo międzynarodowe.

Dla przeciwników surowe prawo, dla przyjaciół łagodne

„Ponieważ prokuratury znajdują się pod polityczną kontrolą, opozycjoniści ścigani są z całą surowością prawa, podczas gdy postępowania o korupcję przeciwko członkom rządu i ich protegowanych są umarzane” – tłumaczy autor. Jeżeli minister sprawiedliwości dostanie prawo wyczyszczenia wymiaru sprawiedliwości i dyscyplinowania sędziów, Polska skończy tam, gdzie rozpoczęła się droga Ukrainy za czasów prezydenta Leonida Kuczmy: z zasadą „dla moich przeciwników cała surowość prawa, dla moich przyjaciół łagodność”.

Zdaniem Klausa Bachmanna już teraz trudno sobie wyobrazić, że polski sąd przyzna rację zachodniemu koncernowi w sporze z polskim koncernem państwowym wykorzystywanym przez rząd do celów nepotyzmu. „W tych warunkach sędzia, który wyda taki wyrok, musiałby być bohaterem” – zauważa.     

Źródło zła widzi autor w Krajowej Radzie Sądowniczej, której członkowie zgodnie z przeforsowaną przez PiS ustawą z 2017 roku w całości wybierani są przed parlament. KRS jest „centralnym filtrem” sądownictwa, który razem z prezydentem Dudą decyduje, kto staje się sędzią i kto zasiada w Sądzie Najwyższym. KRS nominowała setki sędziów, którzy zgodnie z wyrokami TSUE nie są sędziami.

Droga do autokracji

„To wszystko nie wygląda na marsz Mussoliniego do dyktatury. Nie płonie Reichstag, parlament nie jest ostrzeliwany przez czołgi. Tak nie rozbija się demokracji, lecz, zataczając się, podąża się w kierunku autokracji. To nie jest pucz, to powolne bezgłośne dryfowanie. Na końcu tego procesu rząd razem z tuzinem posłusznych mu sędziów odsuwa na bok parlament i resztę wymiaru sprawiedliwości, będąc w stanie rządzić za pomocą dekretów, niezależnie od wyniku wyborów” – czytamy w „Berliner Zeitung”.

Publicysta zwraca uwagę, że wszystkie instytucje, które w przyszłym roku będą organizować wybory, będą liczyć głosy i zdecydują o ważności głosowania, są obsadzone przez popleczników PiS.

Przyjeżdżając do Warszawy Ursula von der Leyen dała PiS-owi propagandowy argument, ale nic ponadto. Polski rząd może teraz twierdzić, że dogadał się z UE i że wkrótce z Brukseli popłyną pieniądze.     

„Raczej tak nie będzie, bo przedtem musi wyrazić zgodę Rada, a potem, przed każdym transferem środków KE musi sprawdzić, czy polski rząd spełnił swoje zobowiązania. UE, jeśli tylko zechce, ma wszystkie instrumenty, aby nie dopuścić do tego, by Polska pożegnała się ze wspólnym rynkiem i demokracją” – konkluduje Klaus Bachmann.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

*Klaus Bachmann, niemiecki publicysta i politolog, profesor nauk społecznych Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Ostatnio ukazała się jego książka „Problem z Guliwerem. Dlaczego Niemcy stają się coraz większe, a Europa coraz mniejsza” (Wrocław 2021)