„Blue Card” dla oczekujących w Niemczech na azyl
21 lipca 2015Pomysł Federalnej Agencji Pracy, aby nie tylko wykwalifikowani imigranci zarobkowi korzystali z „Blue Card”, ale także wysoko wykwalifikowani uchodźcy oczekujący na azyl w Niemczech skrytykował na łamach „Rheinische Post” chadecki polityk Guenter Krings, parlamentarny sekretarz stanu przy niemieckim MSW. W jego opinii, pozwolenie oczekującym na azyl na zarabianie na własne utrzymanie jest kontraproduktywne, gdyż spowoduje wzrost liczby imigrantów ubiegających się w Niemczech o azyl.
Ustawa o Niebieskiej Karcie na pracę w Niemczech została uchwalona w 2012 roku. Karta stanowi zezwolenie dla fachowców spoza UE na czasowy pobyt w Niemczech z opcją jego przedłużenia na czas nieokreślony. Dotychczas warunkiem jej otrzymania była umowa podpisana z firmą mającą siedzibę w Niemczech. Niemieckiej wizy pobytowej, którą zwykle otrzymują w niemieckich placówkach dyplomatycznych w swoim kraju zamieszkania imigranci zarobkowi, nie mają z reguły cudzoziemcy oczekujący w Niemczech na azyl jako politycznie prześladowani czy uchodźcy z regionów wojen domowych. Dlatego Federalna Agencja Pracy (BA) proponuje dla nich inne rozwiązanie.
To nie podoba się Guenterowi Kringsowi. Na na łamach duesseldorfskiego dziennika chadecki polityk mówi: - Jeśli powiemy potencjalnym imigrantom: "Przybywajcie do nas, wtedy zobaczymy, czy otrzymacie pozwolenie na pobyt na podstawie wniosku o azyl lub Niebieskiej Karty", to przecież stworzymy dodatkowe zachęty do nadużywania prawa azylowego.
Pobyt dla wysoko wykwalifikowanych fachowców
Czy Blue Card rzeczywiście może stać się zachętą do nielegalnej imigracji? To niedorzeczność - uważa Wido Geis, ekspert ds. imigracji i rynku pracy w Instytucie Gospodarki Niemieckiej w Kolonii. – Większość uchodźców szukających schronienia w Niemczech nie kwalifikuje się do otrzymania Niebieskiej Karty - tłumaczy.
Warunkiem otrzymania Karty do pracy w Niemczech jest posiadanie dyplomu ukończenia wyższej uczelni i umowy o pracę z wynagrodzeniem wyższym od przeciętnego. W chwili obecnej minimalny pułap takich zarobków powinien wynosić co najmniej 46,4 tys. euro rocznie. Tylko w zawodach, w których występują szczególne deficyty, obniżono wymagania co do dolnej granicy do 37,75 tys. euro. Do tej grupy pilnie poszukiwanych w Niemczech fachowców zaliczają się inżynierowie, informatycy, lekarze i absolwenci kierunków ścisłych. Dwie trzecie z 240 tys. zarejestrowanych osób starających się o azyl w Niemczech nie ma jednak żadnego wykształcenia, ocenia Geis. A przecież ustawę o Niebieskiej Karcie uchwalono, aby zaspokoić zapotrzebowanie na fachowców zresztą nie tylko w Niemczech, lecz w całej UE, przypomina.
Umożliwienie osobom ubiegającym się o azyl z wyższym wykształceniem korzystania z przywilejów, jakie stwarza posiadania Karty, byłoby zgodne z intencjami ustawodawcy. Ale zwykłe złożenie wniosku o wizę w celu podjęcia w Niemczech pracy na Niebieską Kartę jest dla tego kręgu osób w kraju ich zamieszkania niemożliwe, ponieważ albo są tam prześladowane politycznie, albo toczy się tam wojna domowa.
Efekt psychologiczny Blue Card dla azylantów
Teoretycznie byłoby możliwe, że po upublicznieniu informacji o Niebieskiej Karcie dla ubiegających się o azyl do Niemiec zaczęliby napływać imigranci, którzy nie mają najmniejszej szansy na jej otrzymanie. Ale Geis nie widzi powodów do niepokoju. Już teraz krążą po całym świecie kuriozalne informacje, np. w Azji o „sutym kieszonkowym na dzień dobry” w Niemczech, a w Afryce o tym, że „w Niemczech można zostać i pracować”. Dlatego, w jego opinii, w tej całej globalnej wylęgarni plotek, plotka o Karcie nie powinna odegrać ważnej roli.
Niebieska karta raczej mało atrakcyjna
Romin Khan odpowiedzialny za kwestie polityki migracyjnej w związkach zawodowych usługodawców Verdi uważa, że "Niebieska Karta jest dla większości imigrantów mało atrakcyjna, ponieważ inne kraje są dla nich bardziej gościnne". – W tej kwestii Niemcy mają wiele do nadrobienia – zaznacza. Romin Khan jest zwolennikiem ułatwienia dostępu do Niebieskiej Karty nie tylko cudzoziemcom ubiegającym się o azyl, ale także tym, którzy chcą w Niemczech kształcić się zawodowo.
Wido Geis z Instytutu Niemieckiej Gospodarki proponuje też przeprowadzenie nowelizacji niemieckiej ustawy imigracyjnej. – Jest ona tak skomplikowana, że nawet w poradniach dla cudzoziemców nikt nie zna wszystkich regulacji. Inne kraje jak Australia czy Nowa Zelandia są już od dawna bardziej nowatorskie w myśleniu. Ekspert z kolońskiego instytutu uważa, że o wiele bardziej sensowne byłoby skoncentrowanie się nie na dyplomach uniwersyteckich, lecz generalnie na możliwości integracji imigrantów w niemieckim społeczeństwie i na rynku pracy.
Tego nie powinno sią jednak uwzględniać przy rozpatrywaniu wniosków azylowych, podkreśla przedstawiciel związkowców Khan. – Imigracja ze względów humanitarnych nie powinna być w żaden sposób żeniona z imigracją zarobkową.
Otworzenie dostępu do rynku pracy nie tylko imigrantom z pozwoleniem na pobyt w Niemczech, lecz także osobom oczekującym na rozpatrzenie wniosku azylowego miałoby też inny pozytywny skutek. – Stawianie barier nakręca tylko spiralę kosztów, jakie niepotrzebnie ponosi społeczeństwo z tytułu przyjmowania uchodźców – uważa Khan. Zamiast uzależniać uchodźców od różnych świadczeń, należy umożliwić im prowadzenie niezależnego życia, zaznacza niemiecki związkowiec. Opinię tę podziela ekspert kolońskiego Instytutu Niemieckiej Gospodarki. Akurat z powodu kryzysu demograficznego jest to bardzo pożądane, zaznacza Geis.
Jan. D. Walter / Barbara Cöllen