1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bonn. „Skutki uboczne" turystyki medycznej

26 września 2017

Nie ma w Niemczech miejsca, gdzie równie często eleganckie panie w nikabach, w luksusowych drogeriach lekką ręką wydają setki euro; gdzie utrapieniem mieszkańców nie są uchodźcy, a arabscy turyści medyczni.

https://p.dw.com/p/2htda
Medizintourismus in Bonn
Zdjęcie: DW/A. Rycicka

Bad Godesberg, dawna bońska dzielnica dyplomatów. Jeszcze w latach 90-tych ub. stulecia pojęcie „turysta medyczny” było tu kompletnie obce. Kiedy przenoszono stolicę do Berlina, Bonn w ramach rekompensaty miało stać się m.in. ważnym ośrodkiem medycznym. I rzeczywiście – dziś jak do Mekki ściągają tu tysiące pacjentów; najczęściej z Bliskiego Wschodu, ale również z Rosji. 

„Umeblowane, arabskie programy TV”

Według oficjalnych statystyk tylko w 2006 r. na leczenie do Niemiec przyjechało prawie 54 tysiące osób. W 2015 ta liczba niemal podwoiła się, do 103 tysięcy. Oficjalnie do kas niemieckich klinik trafia 1,2 mld euro rocznie. Ale to tylko niewielka część tego lukratywnego biznesu. Arabowie, na trwające nawet kilka miesięcy terapie, finansowane przez rządy ich krajów, chętnie przyjeżdżają z całymi rodzinami. Na czas pobytu w Niemczech otrzymują od swoich władz około 500 euro kieszonkowego. Dziennie, na każdego członka rodziny.

"Umebloowane mieszkania na wynajem", główna promenada w Bad Godesberg
Agencje nieruchomości chcą przychylić nieba klientom Zdjęcie: DW/A. Rycicka

Pośrednicy nieruchomości szybko wyczuli interes, a fasady secesyjnych kamienic w Bad Godesberg pokryły się banerami arabskich agencji nieruchomości. Na domofonach – dyskretne ogłoszenia treści: „Umeblowane, arabskie programy TV”. Cena wynajęcia pokoju dochodzi do 3600 euro miesięcznie.

 

Dlaczego Bad Godesberg?

– Cały ten medyczny biznes to robota dawnych lub obecnych pracowników placówek dyplomatycznych; to oni organizują zaplecze – twierdzi emerytowany konsul Niemiec, mieszkaniec Bad Godesberg, któremu obiecuję anonimowość. We wciąż czynnej w Bonn ambasadzie Kataru istnieje specjalny wydział medyczny. 

N. Al-Emadi przyjechał na czteromiesięczną terapię do Niemiec dzięki „poczcie pantoflowej”. – Wielu członków mojej rodziny i przyjaciół było na leczeniu w Niemczech i bardzo je sobie chwalili. Byłem ujęty tym, z jakim szacunkiem pracownicy kliniki odnoszą się do naszej kultury; byli bardzo wyrozumiali, gdy poprosiłem o zastąpienie damskiego personelu męskim – mówi katarski pacjent.

Miejscowe kliniki zaprzeczają oficjalnym umowom z arabskimi agencjami wysyłającymi pacjentów do Europy. Prof. Wolfgang Holzgreve, dyrektor medyczny i dyrektor  Kliniki Uniwersyteckiej w Bonn na łamach gazety „General Anzeiger” również potwierdza, że popularność Bonn, a szczególnie Bad Godesberg, to rezultat osobistych kontaktów dawnych pracowników konsulatów i ambasad oraz wymiany stażystów.

Kiedy kończy się tolerancja

Na pierwszy rzut oka to klasyczna sytuacja "win-win” – zyskują pacjenci, kliniki, właściciele coraz liczniej otwieranych w Bad Godesberg eleganckich butików, aptek i restauracji. Tymczasem biznesowa żyła złota, stała się zmorą dla mieszkańców dzielnicy. Przy tak zaporowych cenach wynajęcie mieszkania w tej lokalizacji przez średniozamożnego Niemca nie wchodzi w grę. Za tydzień w mieszkaniu o przeciętnym standardzie turysta medyczny zapłaci nawet 1700 euro. Każda nieruchomość, która pojawia się na rynku, automatycznie przejmowane jest przez arabskich pośredników.

Juppi Schaefer i Uwe Shaak, stowarzyszenie mieszkańców "Die Godesberger"
"Godesberczycy" z dziada pradziada: Juppi Schaefer i Uwe Schaak Zdjęcie: DW/A. Rycicka

– Sam proceder wynajmowania jest nielegalny, ponieważ w mieście obowiązuje zakaz krótkoterminowego wynajmu – skarży się rzecznik prasowy organizacji „Die Godesberger” Uwe Schaak, która już w 2014 sprawę nielegalnego wynajmu medycznym turystom postanowiła wziąć w swoje ręce. – Cóż z tego, skoro władze jawnie ignorują problem – narzeka. Organizacja przekazała gminie listę ponad 140 mieszkań prawdopodobnie nielegalnie wynajmowanych, podając adresy ich właścicieli. Policja i organy porządkowe bezradnie rozkładają ręcę. – Nie jesteśmy ani po prawej, ani po lewej stronie, ale po stronie prawa, mówi Juppie Schaefer. – Chcemy zapobiec gettoizacji i zdaniem członków stowarzyszeń – patologicznemu kierunkowi rozwoju dzielnicy – mówi rzecznik; Mówi też o niszczeniu naturalnej tkanki miejskiej, łamanu zasad współżycia społecznego przez turystów medycznych, niesegregowaniu śmieci.

Frontem do arabskiego klienta

– Wprowadziłam się do bloku mieszkalnego, nie do hotelu, więc chyba nic dziwnego, że chciałabym mieć takiego ‘zwykłego' sąsiada, mówi 80-letnia Christa, która nie pozwala na opublikowanie swojego wizerunku w mediach. Kobieta jest jedną z osób, które w latach 70-tych zrezygnowały z domu w ścisłym centrum dzielnicy, otrzymując w zamian od gminy mieszkanie w powstałym w tym miejscu apartamentowcu. Dziś ulubionym adresie turystów medycznych.

–Są miejsca, w których nieruchomościami zainteresowani są już tylko Arabowie – żali się Juppi Schaefer, który jest jednym z ostatnich niemieckich właścicieli domu na niegdyś prestiżowej arterii miasta, a gdzie, co sam przyznaje, czuje się obco. W przeciwieństwie do arabskich pacjentów – Bad Godesber to nie tylko szyldy, ale i arabskojęzyczny serwis w każdym sklepie z markowymi precjozami. Bad Godesberg jest dzielnicą o 17-procentowym, najwyższym odsetku arabskich imigrantów w Bonn.

Miasto nie ujawnia danych, zasłaniając się ochroną danych i prawdopodobnie nie bada skali zjawiska. – Niestety, nie ma wiarygodnych lub oficjalnych danych dotyczących liczby zagranicznych pacjentów w Bonn, a dane Państwowego Urzędu Statystycznego są jedynie szacunkowe – mówi nam Marc Hoffmann z biura prasowego bońskiego magistratu. – Nie ma także definicji turysty medycznego ani obowiązku raportowania o nich przez placówki medyczne.

Boardinghouses i „interkulturowe wyzwanie”

Z odsieczą mieszkańcom stara się przyjść organizacja "Welcome to Bad Godesberg”, pomysłodawca magazynu “Arab Life Style”, który obok reklam zamieszcza informacje o życiu w Niemczech. "To nie reklama, a przybliżenie zasad współżycia społecznego w Niemczech”, tłumaczy organizacja. "Instrument dialogu – bez pokazywania palcami” – broni broszury LUX Medien GmbH, wydawca magazynu, którego druga już edycja wyszła w kwietniu b.r.; pierwsza w nakładzie 15 tysięcy egzemplarzy, dystrybuowana na lotniskach, w ambasadach, konsulatach, rozeszła się jak ciepłe bułki.

Medizintourismus in Bonn
W "Boardinghousach" nawet meble balkonowe są identyczneZdjęcie: DW/A. Rycicka

Również ambasada Kataru, jak pisze na swoich stronach internetowych, ma „duże zrozumienie dla starszych mieszkańców, którzy w swoich czterech ścianach chcą mieć spokój”, i stara się "wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców Bad Godesberg". W 2016 zapowiedziała wejście w projekt tzw. "Boardinghouses" – budowę luksusowych penthausów, z amfiladami sklepów i punktów usługowych.

Agencje nieruchomości natychmiast  zainteresowały się działkami budowlanymi w tej lokalizacji. 

 

 

 

Agnieszka Rycicka

 

 

Źródło: Statistische Bundesamt, ATSHG-Rheinland, Agencja Luxx Medien GmbH,

http://luxx-medien.de/wp-content/uploads/2017/02/ATSHG-Rheinland-2016-2017.pdf