Bruksela nie odpuszcza praworządności w Polsce
5 września 2019Frans Timmermans, I wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, uczestniczył dziś w debacie dwóch komisji europoselskich na temat – opublikowanego w lipcu – planu działań UE w kwestii praworządności. Choć Polska czy Węgry nie były zatem oficjalnym tematem tej dyskusji, to polscy europosłowie skupili się na działaniach Brukseli wobec zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości. Timmermans nie chciał komentować – pytany zarówno przez Sylwię Spurek (Wiosna), jak i dziennikarzy – afery wokół „fabryki trolli”, która niedawno doprowadziła do dymisji wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka zaangażowanego w hejterskie nękanie sędziów. Ale w ramach ostrej wymiany zdań z europosłami PiS nawiązał do nagonki na sędziów, którzy w 2018 r. przyjechali do Brukseli rozmawiać o zagrożonej praworządności. Ujawnienie listy ich nazwisk było – jak ujawniła „Gazeta Wyborcza” – jednym z tematów korespondencji Emilii Szmydt koordynującej hejt antysędziowski.
– Z trwogą stwierdzam, że moim kraju prawo jest łamane ciągle. Ostatni przykład to afera w ministerstwie sprawiedliwości, gdzie pod nadzorem ministra działała fabryka trolli. Nie jest tajemnicą, że mój mąż został zamordowany przez takie działania – powiedziała europosłanka Magdalena Adamowicz, wdowa poza zamordowanym prezydencie Gdańska.
Timmermans przypomniał, że władze Polski mają czas do 17 września, by ustosunkować się do zarzutów Komisji Europejskiej w kwestii nowego systemu dyscyplinarnego dla sędziów (to już II etap postępowania przeciwnaruszeniowego, po którym Komisja będzie decydować, czy skierować tę sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu). Mówił też o czerwcowym „historycznym orzeczeniu TSUE”, który orzekł o sprzeczności czystki emerytalnej w Sądzie Najwyższym z Traktatem o UE, co w pełni potwierdziło zarzut Brukseli. A w dodatku dało TSUE okazję do jednoznacznego wyjaśnienia, że strzeżenie niezawisłości sędziowskiej w krajach Unii leży w kompetencjach instytucji unijnych.
Apel PiS do von der Leyen w sprawie Timmermansa
– Nie traci pan formy. A myślałam, że okres wakacji sprawi, że zdystansuje się pan od tego, co robił przez ostatnie lata – powiedziała Jadwiga Wiśniewska, a Timmermans ironicznie dziękował za pochwały co do formy „zawsze mile widziane w jego wieku”. Natomiast Patryk Jaki wracał do argumentu, że skoro np. Holandia w ogóle nie ma trybunału konstytucyjnego, to instytucje UE nie powinny się zajmować polskim TK. – Unijne traktaty nie mówią, że każdy kraj UE musi mieć trybunał konstytucyjny. Ale mówią, że musi szanować trójpodział władz i niezawisłość sędziowską, a przeciw niej występują władze Polski – odpowiadał Timmermans. Z kolei Beata Kempa zarzuciła Timmermansowi „nienawiść do Polski” oraz nękanie krajów wychodzących z komunizmu, które – jak przekonywała – próbują reformować wymiar sprawiedliwości w formie odziedziczonej po komunizmie.
– Przeżyliśmy komisarzy sowieckich. I zapewniam, że przeżyjemy również pana – powiedziała Kempa. Już poza salą obrad i przed kamerami apelowała do przewodniczącej elektki Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, by nie powierzała Timmermansowi spraw praworządności w nowej kadencji Komisji (powinna zacząć się w listopadzie). Kempa przekonywała, że relacje między władzami Polski i Brukselą ułożyłyby się inaczej, gdyby praworządnością nie zajmował się Timmermans.
Timmermans pod koniec debaty – dla zobrazowania nierozłącznej triady zachodniej demokracji (demokracja plus praworządność plus prawa człowieka) – przytoczył przykład sądów nazistowskich, które wprawdzie orzekały zgodnie z ówczesnymi przepisami, ale jednocześnie system gwałcił prawa podstawowe. Europoseł Jaki uznał to za porównywanie współczesnej Polski do nazistów.
Pieniądze za praworządność
Plan działań UE w kwestii praworządności, który był głównym tematem dzisiejszej debaty, obejmuje doroczny przegląd stanu praworządności we wszystkich krajach Unii. Komisja Europejska zapowiada „strategicznie podejście” do postępowań przeciwnaruszeniowych związanych z praworządnością – konsekwentne sięganie po skargi do TSUE, prośby o ich przyspieszone rozpatrywanie przez TSUE oraz o nakładanie „środków tymczasowych”. Takim środkiem było doraźne zamrożenie przez TSUE czystki emerytalnej w SN przed ostatecznym wyrokiem.
Timmermans bronił projekty rozporządzenia o zawieszaniu lub nawet redukowaniu funduszy unijnych (po 2020 r.) dla krajów łamiących praworządność. Ta zasada musi być zatwierdzona – w głosowaniach większościowych – przez Parlament Europejski oraz przez rządy krajów członkowskich w Radzie UE. – A nawet gdybyśmy nie przedłożyli projektu takiego rozporządzenia, to jak długo podatnicy europejscy godziliby się z faktem, że unijne pieniądze są wykorzystywane przez rządy podważające praworządność? – pytał retorycznie Timmermans.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
Von der Leyen jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, komu w nowej kadencji Komisji Europejskiej powierzyć sprawy praworządności. Nadal rozważany jest pomysł oddania tej tematyki komisarzowi z Europy środkowo-wschodniej (najpierw w Brukseli mówiło się o Łotyszu Valdisie Dombrovskisie, a ostatnio o Czeszce Verze Jourovej), by uniknąć oskarżeń, że „Zachód poucza Wschód”. Krytycy takiego rozstrzygnięcie podnoszą, że jeszcze mocniej sugerowałaby ono „specyfikę Wschodu” i potwierdzało podział Unii na zasadzie „nowe kraje UE mają swoje problemy, które tylko same potrafią rozwiązywać”. – Jestem całkowicie przekonany, że nowa Komisja Europejska będzie kontynuować obecną linię w sprawie państwa prawa – powiedział dziś Timmermans.