Bruksela: Niemcy potwierdzają prymat TSUE
2 grudnia 2021W centrum sporu był wyrok niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który w maju 2020 roku odrzucił kluczową część orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE (choć było odpowiedzią na jego pytanie prejudycjalne) i podważył poprawność decyzji Europejskiego Banku Centralnego (EBC) o skupie obligacji sektora publicznego strefy euro. Doraźne skutki dla polityki monetarnej EBC udało się władzom Niemiec szybko zażegnać, co w swej kolejnej decyzji potwierdzili sędziowie z Karlsruhe. Jednak pozostał problem ich sprzeciwu wobec TSUE, którego wyrok niemiecki TK uznał za wychodzący poza uprawnienia, czyli „ultra vires”.
Zobowiązania Berlina co do TSUE
Komisja Europejska w czerwcu tego roku wszczęła z tego powodu postępowanie przeciwnaruszeniowe wobec Niemiec, które teoretycznie mogłoby doprowadzić do zaskarżenia przed TSUE. Rząd Angeli Merkel w odpowiedzi na to „wezwanie do usunięcia uchybienia” odpowiedział pisemnymi zobowiązaniami władz Niemiec, że „jednoznacznie uznają autorytet TSUE, którego orzeczenia są ostateczne i wiążące”. Ponadto rząd zapewnił, że jego zdaniem „legalność aktów instytucji Unii (czyli także EBC) nie może być przedmiotem badania skarg konstytucyjnych przed sądami niemieckimi, lecz może być kontrolowana wyłącznie przez TSUE”.
Ponadto zobowiązania wobec Komisji Europejskiej obejmują „wykorzystanie wszelkich dostępnych rządowi środków, by nie powtórzyło się stwierdzenie ”. Rząd Niemiec – jak każdy rząd w Unii – reprezentuje swój kraj w postępowaniach przeciwnaruszeniowych i wobec TSUE, choć jako władza wykonawcza może wpływać na władzę sądowniczą i trybunały przede wszystkim poprzez projekty ustaw. Nikt w Brukseli nie spodziewał się zmian w niemieckiej konstytucji, na której podstawie sędziowie z Karlsruhe od dekad formułowali doktrynę o ograniczonej i niebezwarunkowej nadrzędności prawa UE w Niemczech. To dlatego rządowi Merkel pozostały „miękkie” rozwiązania, jak promowanie dialogu między sądami unijnymi.
Jak wynika z brukselskich przecieków, Berlin obiecał promowanie dialogu i spotkań sędziów TSUE oraz sądów konstytucyjnych, by zwiększyć wzajemne zrozumienie dla ich roli w unijnym porządku prawnym. – Komisja Europejska zamyka postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego na podstawie formalnych zobowiązań podjętych przez Niemcy, wyraźnie uznających nadrzędność prawa UE i autorytet TSUE – poinformowano dziś (02.12.2021) w Brukseli.
Między „atrapą” i „pluralizmem konstytucyjnym”
Unijny Trybunał Sprawiedliwości jest powszechnie uważany za najwyższego arbitra w dziedzinie prawa unijnego, a krajowe sądy konstytucyjne lub najwyższe – w dziedzinie prawa nieunijnego (np. karnego). Napięcia zdarzają się na pograniczu, gdy trzeba rozsądzić, czy dane przepisy należą do kompetencji unijnych czy krajowych.
Niemiecki TK od wielu lat zastrzegał sobie prawo do kontroli aktów UE pod kątem ich zgodności z prawami podstawowymi, pod kątem nieprzekraczania kompetencji przekazanych UE w traktatach unijnych (kontrola „ultra vires”) oraz pod kątem ochrony niemieckiej „tożsamości konstytucyjnej”.
Trybunał z Karlsruhe podkreśla, że TSUE nie ma uprawnień do jednostronnego określania granic swych kompetencji, co prowadzi – tę doktrynę podzielał też polski TK przed 2015 roku – do systemu „pluralizmu konstytucyjnego”. Chodzi o wyznaczanie granic kompetencji w „przyjaznym” i „prounijnym” dialogu orzeczniczym między trybunałami – TSUE i sądami konstytucyjnymi w Unii.
Kontrowersyjne orzeczenie Karlsruhe co do EBC jest często przywoływane przez obrońców polskiego TK, który już w dwóch wyrokach ograniczył prymat orzeczeń TSUE w zakresie sądownictwa (a konkretnie uznał za sprzeczną z konstytucją interpretację traktatów unijnych dokonywaną przez TSUE w kwestii wymiaru sprawiedliwości). Członkowie składu z Karlsruhe, który orzekał co do EBC, od razu dystansowali się od wyrazów aprobaty z Warszawy dla utemperowania TSUE. Ówczesny prezes niemieckiego TK Andreas Vosskuhle nazwał polski TK „atrapą”.
Problematyczny prymat TSUE
Sposób pojmowania prymatu TSUE jest tematem niewygodnym dla niemałej części krajów Unii. Ale Bruksela w przypadku Polski kładzie teraz nacisk nie na same rozstrzygnięcia składu Julii Przyłębskiej, lecz – jak przekonuje Komisja Europejska – ich instrumentalne wykorzystanie w niszczeniu niezależności sądownictwa. Dlatego Brukselę teraz przede wszystkim interesuje, czy władze Polski – niejako omijając wyroki TK – są gotowe do rozmontowania kluczowych części systemu dyscyplinarnego dla sędziów (uznanego przez TSUE za sprzeczny z prawem UE). Tego dotyczą ślimaczące się rokowania o Krajowym Planie Odbudowy.
Również dziś Komisja Europejska już formalnie zamknęła postępowanie przeciwnaruszeniowe co do czystki emerytalnej w polskim Sądzie Najwyższym, bo Polska wykonała wyrok TSUE z 2019 r. w tej kwestii.
Natomiast pomimo takich niedawnych sugestii komisarza UE ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa nie wszczęto postępowania w sprawie polskiego TK.