Bruksela tnie prognozy PKB dla Unii
7 lipca 2020Komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni przedstawił dziś aktualizację kwietniowych prognoz gospodarczych, które już wiosną opisywały „najgorszą recesję w historii UE”.
– Okazuje się, że pandemia uderzyła w gospodarkę unijną bardziej, niż spodziewano się wcześniej. W eurostrefie PKB skurczy się o 8,7 proc. w tym roku, a w 2021 r. powinien być wzrost o 6,1 proc. Gospodarka całej Unii skurczy się o 8,3 proc. w 2020 r., a w 2021 r. spodziewamy się wzrostu o 5,8 proc. Recesja będzie zatem gorsza o około jeden punkt procentowy od przewidywanej przez Komisję w kwietniu – powiedział Gentiloni.
Nieźle w Polsce
Ponadto Bruksela podkreśla, że wedle nowych danych rosną – niebezpieczne pod względem gospodarczym, społecznym i politycznym – różnice między krajami Unii w skutkach koronakryzysu oraz w ich szansach na solidne odbicie gospodarcze w kolejnych latach. Recesja najłagodniej uderzy w Polskę (- 4,6 proc. PKB w 2020 r., a w kwietniowej prognozie to było -4,3 proc. PKB), dla której Komisja Europejska prognozuje wzrost o 4,3 proc. PKB w 2021 r.
– W Polsce gospodarka okazała się relatywnie odporna w pierwszym kwartale 2020 r., ale po dużym spadku spodziewanym w drugim kwartale nastąpi stopniowe ożywienie – powiedział Gentiloni. Eksperci Komisji w analizach towarzyszących dzisiejszym prognozom tłumaczą, że stosunkowo niezła sytuacja Polski to m.in. zasługa małego wystawienia na branże gospodarcze szczególnie dotknięte zarazą (jak np. turystyka). Bruksela nie podała dziś nowych szacunków zatrudnienia, ale w kwietniu przewidywała, że bezrobocie w Polsce wzrośnie z 3,3 proc. w zeszłym roku (wedle metodologii unijnej) do 7,5 proc. w 2020 r. Prognozowana dziś inflacja dla Polski to 2,7 proc. w 2020 r. oraz 2,8 proc. w 2021 r.
Wedle dzisiejszych prognoz stosunkowo słabej recesji powinny spodziewać się również Niemcy (-6,3 proc. PKB, wzrost o 5,3 proc. 2021 r.) oraz Holandia (-6,8 proc. PKB, wzrost o 4,6 proc. w 2021). Natomiast szczególnie ciężki cios czeka Włochy (-11,2 proc. PKB, wzrost o 6,1 proc. w 2021 r.), Hiszpania (-10,9 proc. PKB, wzrost o 7,1 proc. w 2021 r.) oraz Francja (-10,6 proc. PKB, wzrost o 7,6 proc. w 2021 r.). Ale Komisja Europejska ostrzega, że z całą Unią może być jeszcze gorzej, jeśli znów zaczną pojawiać się niespodziewanie duże ogniska zakażeń koronawirusem w Unii lub poza Europą u istotnych partnerów handlowych UE.
Brukselscy eksperci przyznają też, że po wygaśnięciu czasowych rozwiązań wspierających zatrudnienie (opartych na modelu Kurzarbeit) rynek pracy może ucierpieć bardziej, niż obecnie zakładają. Ponadto nad przyszłością gospodarczą Europy wisi pytanie, czy Brukseli i Londynowi uda się wynegocjować na czas umowę gospodarczą, bez której we wzajemnym handlu od stycznia 2021 r. mogą pojawić się cła i kwoty eksportowe.
Zakusy na „polskie fundusze”
Dzisiejsze prognozy nie uwzględniają wpływu Funduszu Odbudowy, który będzie tematem budżetowego szczytu UE w przyszłym tygodniu. Celem tego Funduszu (projektowane teraz 500 mld euro dotacji oraz 250 mld tanich pożyczek) jest wsparcie całej Unii, ale jednocześnie łagodzenie „asymetrii” w wychodzeniu z koronakryzysu, czyli różnic przykładowo między Włochami oraz Niemcami. To budzi teraz na forum Unii wielkie kontrowersje o kryteria podziału pieniędzy z Funduszu Odbudowy.
Podział zaproponowany przez Komisję opiera się na dwóch najważniejszych wskaźnikach – bezrobocia z ostatnich pięciu lat (to „promuje” kraje Południa) oraz „odwróconego PKB” (im mniejsze PKB w stosunku do unijnej średniej, tym więcej pieniędzy). Dzięki tej drugiej zasadzie przydział dla Polski jest na razie dość hojny, pomimo że jest stosunkowo słabo uderzona koronakryzysem, co potwierdzają także dzisiejsze prognozy gospodarcze. To rodzi pomysły, by Fundusz Odbudowy odchudzić – m.in. w ramach kompromisu z „klubem oszczędnych” (Holandią, Austrią, Szwecją, Danią) – poprzez taką zmianę kryteriów, by zachować duże koperty dla Włoch czy Hiszpanii, a zmniejszyć kwoty m.in. dla Polski.
Gentiloni, pytany dziś o duży przydział z Funduszu Odbudowy zaproponowany dla Polski (37,7 mld euro dotacji i 26,1 mld euro tanich pożyczek), bronił kryteriów przedłożonych przez Komisję Europejską jako uwzględniających także „strukturalne różnice gospodarcze” między krajami UE. – Ale na pewno te kryteria będą tematem politycznej debaty Rady Europejskiej – powiedział Gentiloni. Z naszych informacji wynika, że szef Rady Europejskiej Charles Michel zamierza zaproponować już w tym tygodniu, żeby 70 proc. Funduszu Odbudowy podzielić teraz, a 30 proc. dopiero za dwa lata, gdy będzie lepiej znany wpływ koronakryzysu na PKB i bezrobocie w poszczególnych krajach Unii. To groziłoby finalnym zmniejszeniem przydział dla Polski, jeśli nadal miałaby relatywnie dobre wskaźniki PKB, zwłaszcza na tle unijnego Południa.