Bundeswehra ma wrogów we własnym kraju
4 sierpnia 2013Havelberg był ostatnim z całego szeregu zamachów, precyzyjnie zaplanowanych i wykonanych przez, jak się przypuszcza, lewackich antymilitarystów. W koszarach w Havelbergu w ubiegły weekend (27./28.07) nieznani sprawcy podpalili 16 pojazdów wojskowych, które uległy całkowitemu zniszczeniu. Szkody szacuje się na ok. 10 mln. euro.
Podobny zamach miał miejsce przed 4 laty w Dreźnie, na terenie szkoły oficerskiej. Wtedy zniszczeniu uległy 42 pojazdy; straty szły także w miliony.
Policja dopiero teraz wpadła na trop rzekomych sprawców drezdeńskiego zamachu. - Prowadzimy śledztwo przeciwko konkretnym osobom - potwierdził 30.07. br. rzecznik drezdeńskiej prokuratury Lorenz Haase. Obecnie bada się, czy między tymi dwoma zamachami istnieje jakiś związek.
Mylące wrażenie
Minister obrony de Maiziere nie krył swojego oburzenia poczynaniami antymilitarystów. – Tego rodzaju działania przeciwko Bundeswehrze są niesłychane i skandaliczne - powiedział w wywiadzie dla "Welt am Sonntag".
Ministra de Maiziere szczególnie bulwersuje fakt, że ostatni zamach miał miejsce w Saksonii-Anhalcie, kraju związkowym, który najbardziej ucierpiał wskutek powodzi. A właśnie tam żołnierze Bundeswehry z wielkim zaangażowaniem ratowali ludzi i ich mienie. Thomas de Maiziere jest zdania, że zamachy na obiekty wojskowe mają zawsze ten sam "wzór lewackich anarchistów".
- Garstka z nich sądzi, że jest w stanie stworzyć wrażenie, jakoby większość społeczeństwa negowała Bundeswehrę i jej żołnierzy. Takiemu wrażeniu najlepiej można przeciwdziałać manifestując solidarność tam, na miejscu - powiedział szef MON.
Dyrektor Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen zaznaczył w wywiadzie także dla "Die Welt", że obserwuje rozwój sytuacji z wielką troską. W jego przekonaniu antymilitaryzm odgrywa poważną rolę w kręgach anarchistów, gotowych do użycia przemocy.- Poprzez ukierunkowane kampanie mobilizuje się rzekomy opór antymilitarny - wyjaśnił.
Na różowo
Wachlarz niszczycielskich działań anarchistów jest szeroki: od stosunkowo niewinnych bazgrołów na obiektach i sprzęcie wojskowym: lewacy preferują kolor różowy i pink - po niszczenie torowisk na trasach kolejowych, używanych do transportu przez armię. Największe szkody wyrządzają jednak zamachy przy użyciu środków zapalnych, jak ostatnio w Havelbergu.
Antymilitaryści jako dalszy cel obierają sobie także firmy kooperujące z wojskiem. W oświadczeniach na forach internetowych wyjaśniają, że "usprawiedliwiony jest atak na każdy cel, który odnosi korzyść ze współpracy z Bundeswehrą i z militaryzacji społeczeństwa”. Wrogami w takim ujęciu są koncerny zbrojeniowe, jak Rheinmetall, stalowe, jak ThyssenKrupp, firmy logistyczne czy nawet poczta i kolej.
Nieuchwytni sprawcy
"Die Welt" podaje, że od roku 2010 miało miejsce ponad 30 poważnych zamachów na obiekty i sprzęt niemieckiej armii, które pociągnęły za sobą milionowe straty. Tylko w ubiegłym roku policja i Urząd Ochrony Konstytucji odnotowały także 90 czynów z pobudek antymilitarystycznych, w tym 25 zamachów. Te liczby nie uwzględniają występków przeciwko firmom poddostawczym i kooperującym z armią.
Nie jest dowiedzione, że wszystkie te czyny idą na konto lewackich ekstremistów. Większości sprawców nie ujęto.
dpa , Die Welt / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek