Bundeswehra: Debata o obowiązkowej służbie wojskowej
4 lutego 2023Niemal dokładnie w rok od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, w czasach, gdy w Europie toczy się wojna, a kraje takie jak Łotwa przywracają obowiązkową służbę wojskową, niemiecki minister obrony Boris Pistorius mówi, że „zawieszenie obowiązkowej służby wojskowej było błędem”. Tymi słowami, pod którymi zapewne natychmiast podpisałby się Patrick Sensburg, rozpala gorącą debatę o artykule 12a niemieckiej konstytucji: „Mężczyźni mogą od 18. roku życia być powołani do obowiązkowej służby w siłach zbrojnych, Federalnej Straży Granicznej lub obronie cywilnej”. Sensburg to polityk i przewodniczący Związku Rezerwistów Niemieckiej Bundeswehry, który 24 marca 2011 roku jako jedyny poseł CDU głosował przeciw tej nowelizacji.
Swoją decyzję uzasadnił nawet na piśmie, argumentując obawami o bezpieczeństwo państwa, co do dziś można przeczytać w protokole z tego posiedzenia. Patrick Sensburg przeciwstawił się w ten sposób nie tylko swoim kolegom z partii, ale także nastrojom, które były wówczas powszechne w Niemczech, kraju otoczonym jedynie przez przyjaciół, w Europie, w której już zawsze miał panować pokój. – Stwierdziłem wtedy, że nie mogę przejmować odpowiedzialności za coś, z czego w najbliższych dekadach nie będziemy w stanie tak łatwo się wycofać – mówi o zawieszeniu obowiązkowej służby wojskowej.
Dwanaście lat później pułkownik rezerwy Sensburg nie jest już wołającym na puszczy samotnikiem, gdy napomina: – To nie wystarczy. Jesteśmy w stanie obronić tylko jeden, dwa landy, bo Bundeswehra jest zbyt mała i za słabo wyposażona. Armia poborowa oczywiście kosztuje, obrona narodowa kosztuje. To jest decyzja polityczna, którą musimy podjąć z wyprzedzeniem. Czy chcemy w ogóle być zdolni do obrony swojego kraju? Tak czy nie? – pyta.
Od armii poborowej do ochotniczej
W ciągu dwóch dekad Bundeswehra skurczyła się z ponad 317 tysięcy do nieco więcej niż 183 tysięcy żołnierzy. Sensburg jest przekonany, że nawet jeśli dodać do tego około 100 tysięcy rezerwistów, w sytuacji zagrożenia ta liczba żołnierzy nie wystarczy. Jednocześnie także ochotnicza służba wojskowa długo jeszcze nie będzie w stanie zapewnić Bundeswehrze dopływu tak pilnie potrzebnej nowej krwi.
– Potrzebujemy nie tylko superspecjalistów, nie tylko oddziałów sił specjalnych KSK, potrzebujemy też wyszkolonej masy żołnierzy, aby móc zapewnić obronę narodową – mówi polityk CDU. Niemcy oczywiście nie chcą być państwem militarnym, ale zdaniem Sensburga potrzebują oddziałów, które są nie tylko świetnie wyszkolone, ale też dysponują dostępem do wielu rezerwistów. – A to mogą uzyskać tylko wtedy, gdy będziemy mieli obowiązkową służbę wojskową – twierdzi prezes związku rezerwistów.
Ministerstwo Obrony Niemiec: „Inne zadania”
Federalny minister obrony powiedział właśnie, że obowiązkowa służba wojskowa wcale nie pomoże Niemcom w ciągu najbliższych dwóch lub trzech lat. – Niemcy muszą jednak temat otwarcie przedyskutować, niezależnie od tego, czy znajdują się w sytuacji zagrożenia, czy też nie. Armia, na działania której musi wyrazić zgodę parlament (w odróżnieniu od armii podlegającej prezydentowi albo monarsze – red.), jest sprawą całego społeczeństwa – podkreśla Pistorius.
– Nie rozważamy przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej. Dzisiejsza Bundeswehra jest zupełnie inna niż 10 lat temu czy też jeszcze wcześniej. Mamy inne zadania, które wymagają dobrze wyszkolonego i wyspecjalizowanego personelu. Mamy inne struktury, inne możliwości i inną rzeczywistość operacyjną – powiedziała w rozmowie z DW rzeczniczka ministerstwa obrony i przypomniała, że od 20 lat siły zbrojne są otwarte także dla kobiet.
„W razie wzrostu napięcia lub konieczności obrony planowane jest zwiększenie liczby rezerwistów nawet o kolejnych 60 tysięcy. Tym samym Bundeswehra w ramach obecnych zleceń ze strony parlamentu jest w stanie wypełniać swoje zadania w zakresie obrony narodowej i sojuszniczej wspólnie z siłami zbrojnymi naszych partnerów z NATO”, twierdzi niemieckie ministerstwo obrony.
„Debata teoretyczna” czy „dyskusja dla pozoru”?
Według federalnej pełnomocniczki do spraw sił zbrojnych Evy Hoegl, debata o obowiązkowej służbie wojskowej jest więc z tego powodu „teoretyczną”, a dla lidera FDP Christiana Lindnera jest to wręcz „dyskusja o duchach”. Dlatego także Wolfgang Hellmich mówi, że rozmowa na ten temat z DW jest „prawie zbyteczna”. – Ta debata o obowiązkowej służbie wojskowej powraca znowu i znowu, ale nie ma zbyt wiele wspólnego z obecną rzeczywistością. Jaki ma być cel obowiązkowej służby wojskowej? Oznacza to miliardowe koszty wprowadzenia czy też przywrócenia struktur, których już nie ma. A my nie znajdujemy się na drodze do armii poborowej, tylko do zawodowej – podkreśla.
Dwa lata temu Hellmich był przewodniczącym komisji obrony niemieckiego Bundestagu i do dziś jest jej członkiem. Jest też rzecznikiem grupy roboczej frakcji SPD do spraw polityki bezpieczeństwa i obrony w Bundestagu. Z Sensburgiem i Pistoriusem łączy go to, że uważa decyzję z 2011 roku za wielki błąd. To była jego zdaniem „husarska jazda bez założeń”.
– Ze strony ministra obrony zu Guttenberga nie było żadnych koncepcji, żadnych przemyśleń o tym, jak pozyskiwać w przyszłości rekrutów do Bundeswehry, jak załatwić kwestię służby cywilnej. Likwidacja kompletnych stanowisk sprawiła wielu organizacjom charytatywnym spore problemy. W ogóle nie było kompletnie niczego – ubolewa socjaldemokrata Hellmilch.
Dwanaście lat później krytycy twierdzą, że nie ma choćby jedynego argumentu na rzecz przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej. Nie ma okręgowych komisji poborowych, nie ma sprzętu wojskowego, na którym można by także szkolić poborowych, i nie ma również instruktorów do ich szkolenia. Nie ma żadnego planu, jak ma wyglądać sprawiedliwy wybór poborowych spośród 700 tys. młodych mężczyzn i kobiet, którzy każdego roku kończą 18 lat i byliby objęci obowiązkiem służby, ale tylko ułamek z nich mógłby trafić do wojska. A przede wszystkim brak dziesiątek miliardów euro na ponowne uruchomienie aparatu rekrutacji do obowiązkowej służby wojskowej.
Służba ochotnicza musi stać się atrakcyjna
Również Hellmich twierdzi, że zamiast tracić cenny czas na przywracanie obowiązkowej służby wojskowej, Niemcy powinny skupić się na rekrutacji profesjonalistów: – Nie mamy trudności z pozyskiwaniem oficerów i kandydatów na oficerów, ale mamy problem w służbach technicznych. Czyli wszędzie tam, gdzie chodzi o logistyczne zaopatrzenie wojsk, a także o obszar cybernetyczny.
Bundeswehra w 2023 roku nadal ma też ogromny problem z rekrutacją kobiet. Na siedmiu żołnierzy przypada zaledwie jedna żołnierka. Hellmich jest również skarbnikiem Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, a podczas wizyty w Norwegii rozmawiał z siłami specjalnymi jednej kompanii, która składa się wyłącznie z kobiet, co w Niemczech jest jeszcze zupełnie nie do pomyślenia.
– Musimy intensywniej zająć się kwestią pozyskiwania personelu. Jak przyciągnąć ludzi do służby w Bundeswehrze? Musimy uczynić służbę ochotniczą atrakcyjniejszą, by pozyskać ludzi, którzy potem zostaną w Bundeswehrze. Obowiązkowa służba wojskowa wcale by jednak w tym nie pomogła – konkluduje polityk zajmujący się kwestiami obronności.