Byli więźniowie Auschwitz ostrzegają przed antysemityzmem
27 stycznia 2020Gdy Miriam Ziegler w latach 1980-tych po raz pierwszy zobaczyła w Instytucie Jad Waszem film nakręcony tuż po wyzwoleniu Auschwitz w styczniu 1945 roku, nie mogła uwierzyć, że widzi tam samą siebie. Na ujęciach filmowych i na zdjęciu, które teraz zna już cały świat, stoi w grupce dzieci w pasiakach za drutem kolczastym.
Cudem ocalona
– Dokładnie pamiętam ten moment. Rosyjscy żołnierze podeszli do nas i kazali nam się przedstawiać z imienia. Ja od razu pokazałam im numer, to był odruch. W obozie byliśmy tylko numerami – mówi Miriam Ziegler, która mimo bolesnych wspomnień postanowiła przyjechać na obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz. Jego wyzwolenie nie przyniosło jej ulgi, bo jako 10-letnie dziecko przede wszystkim czuła się samotna i opuszczona.
Z obozu trafiła do sierocińca, gdzie odnalazła ją matka, która również była w Auschwitz i przeżyła. Potem okazało się, że żyje też babcia. – To cud. Coś zupełnie niespotykanego, że przetrwały trzy pokolenia – mówi była więźniarka. Po wojnie jednak opuściły Polskę, bo ich dom w Ostrowcu Świętokrzyskim był zajęty, a one – jak wspomina – nie miały tam już wstępu.
Przeciw nienawiści
Z pomocą córki Debory, z którą przyjechała do Auschwitz, z trudem przemierza kamienisto-piaszczystą drogę prowadzącą od bramy z napisem „Arbeit macht frei” do baraku, w którym cała ściana jest poświęcona fotografiom dzieci. Deborah nie może powstrzymać łez, gdy matka pokazuje siebie na tych zdjęciach. Uczucie, które towarzyszy Miriam w tym miejscu, to przede wszystkim brak. Brak ludzi, których straciła. – Zawsze myślę tu o Jerzym.
To był chłopiec starszy ode mnie, który cały czas się mną opiekował. Bez niego bym nie przetrwała. Ale zabrali go do eksperymentów i już nie wrócił – mówi Miriam Ziegler. Dziś ubolewa z powodu narastającego antysemityzmu. – Antysemityzm był przed wojną i teraz się odradza. Trzeba zapobiegać szerzeniu się nienawiści. Jeśli nienawidzisz ludzi, to zdarzają się takie rzeczy jak tutaj w Auschwitz – powiedziała Ziegler w rozmowie z Deutsche Welle.
Słaba wiedza o holokauście
Szef Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder, który przywitał się z grupą byłych więźniów pod bramą z napisem „Arbeit macht frei”, przestrzegał przed mową nienawiści, zwłaszcza w internecie, która jego zdaniem „może mieć wielki wpływ na młodych ludzi”. Jego zdaniem potrzebne są przepisy prawa, które umożliwią skuteczną walkę z mową nienawiści. Jest szczególnie zaniepokojony wystąpieniami niemieckich neonazistów. Nawołuje też do walki z ignorancją. – Ważna jest edukacja. Zaledwie niewielka część uczniów i studentów wie, co to był holokaust, a jeszcze mniej potrafi wymieni miejsca obozów koncentracyjnych – mówił Lauder w rozmowie z DW w miejscu pamięci Auschwitz.
Ronald Lauder jest przeciwko upolitycznianiu rocznicy wyzwolenia Auschwitz – Zapominamy, że w tym miejscu i przy okazji tej rocznicy nie chodzi o polityków, lecz o ocalałych. Nie potrzebujemy przemówień, lecz konkretnych działań. Minęły trzy pokolenia, a dzieci nie mają pojęcia o holokauście. Przestańcie mówić, róbcie coś! – apelował.
Obojętność świata
Podczas spotkania z grupą ocalałych na terenie byłego obozu Lauder powiedział, że świat wiedział o tym, co dzieje się w Auschwitz, lecz pozostał obojętny. – Zdjęcia wykonane z amerykańskich samolotów w latach 1940-tych pokazywały, co tu się dzieje. Jednak nie zbombardowano obozu, a można było – mówił. Zacytował słowa noblisty i ocalałego z holokaustu Eli Wiesela, który twierdził, że „przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, lecz obojętność”. – Wielu ludzi jest i dziś obojętnych. Antysemityzm się odrodzi, jeśli rządy nie zaczną chronić młodych ludzi przed nienawiścią – powiedział Lauder.
Szef Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder przypomniał, że po konferencji we francuskim Évian w 1938 roku, na której dyskutowano o problemie żydowskich uchodźców opuszczających Niemcy wskutek nazistowskiej nagonki, ani USA ani żaden z europejskich krajów nie zadeklarowały gotowości do ich przyjęcia, zaś otwarta była jedynie Republika Dominikany.
O obojętności świata mówił także pochodzący z Rumunii, 90-letni David Marks. Gdy – jak jeden z tysięcy ocalałych – po wojnie próbował dostać się do Palestyny, jej ówczesne brytyjskie władze odsyłały uciekinierów na Cypr. – Byliśmy uwięzieni na Cyprze przez dwa lata. Buntowaliśmy się, pytaliśmy: dlaczego nas zamykacie? Przecież już Niemcy trzymali nas w zamknięciu – mówił. W końcu Marks dotarł na miejsce, już po utworzeniu państwa Izrael (1948).
Ostatnie świadectwa zbrodni
Zarówno dla Davida Marksa jak i dla Miriam Ziegler Auschwitz oznacza „utracone dzieciństwo”. Jednak postanowili przyjechać w to miejsce, bo zdają sobie sprawę, że ocalałych, którzy mogą „dawać świadectwo tragedii Auschwitz” jest coraz mniej.
Z roku na rok coraz mniejsza ich grupa przybywa na obchody rocznicy wyzwolenia obozu. W tym roku będzie ich w Auschwitz ponad 200.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>