1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

CDU. „Liga kobiet" Angeli Merkel

Malgorzata Matzke10 grudnia 2014

Kto będzie kiedyś następcą Angeli Merkel? Czy będzie to raczej następczyni? Ponieważ szefowa CDU skutecznie usunęła z pola mężczyzn, w grę wchodzą właściwie trzy kandydatki.

https://p.dw.com/p/1E1QN
Bundestag Vereidigung Kanzleramt Kanzerlwahl Angela Merkel Ursula von der Leyen Berlin
Angela Merkel (p) i Ursula von der LeyenZdjęcie: Reuters

O Angeli Merkel mówi się, że w białych rękawiczkach usuwa z pola wszystkich polityków, którzy zawadzają jej w pracy. Lista nazwisk jest dość pokaźna, otwierają ją tak wpływowi niegdyś politycy jak Friedrich Maerz czy Roland Koch.

Na drugie ma Ambicja

W otoczeniu szefowej niemieckiego rządu jest za to sporo kobiet: ambitnych, kompetentnych, opanowanych, o których mówi się, że mogą być potencjalnymi następczyniami „najpotężniejszej kobiety świata", jak „Forbes" określa Angelę Merkel.

Bundesverteidigungsministerin Ursula von der Leyen 2014
Ursula von der Leyen, "Ula z flintą"Zdjęcie: Reuters/Axel Heimken

Listę potencjalnych następczyń otwiera Ursula von der Leyen, aktualna minister obrony. Nie ma właściwie wywiadu, w którym dziennikarze nie pytali by ją o to, czy podjęłaby się także zadania kierowania rządem RFN. Jej odpowiedź jest zawsze taka sama: „Mamy doskonałą kanclerz. Jestem głęboko o tym przekonana: w każdym pokoleniu jest osoba znakomicie nadająca się na szefa lub szefową rządu. W moim pokoleniu jest to Angela Merkel".

Nie wszyscy dają jednak temu wiarę. Każdy bowiem wie, że na drugie imię Ursula von der Leyen ma „Ambicja" i jak do tej pory zebrała duże doświadczenia w wyciąganiu nauk z taktycznych błędów. Jeżeli zbyt wcześnie okazuje się publicznie z czegoś radość, zbiera się cięgi od szefowej. Ambitna pani minister przeżyła to, kiedy była przekonana, że kanclerz Merkel wysunie jej kandydaturę na prezydenta Niemiec. Poczuła czym jest chłód Angeli Merkel. Od tego czasu woli sama, dyskretnie, przy drzwiach zamkniętych rozmawiać z szefową o kolejnych etapach swojej kariery.

I dobrze na tym wychodzi: teraz jako minister obrony RFN jeździ po całym świecie i może wyostrzać swój profil w tak ważnej dziedzinie sztuki kanclerskiej jak polityka zagraniczna. Von der Leyen wyjaśnia mimochodem: „Wychowałam się w Brukseli. Chodziłam do europejskiej szkoły. Od najmłodszych lat zakorzeniło się we mnie uczucie, czym jest Europa. To lajtmotyw mojego życia".

Ursula von der Leyen zawsze świetnie się prezentuje: perfekcyjnie wystylizowana z sympatycznym uśmiechem na twarzy. Polityczni przeciwnicy zarzucają jej, że to tylko fasada i teatr. Hubertus Heil z SPD krytykuje: „To taka typowa z jej zasad: ciepłe słowa, zimne czyny". Wicekanclerz, socjaldemokrata Sigmar Gabriel nazywa ją „aktorką z państwowego teatru". Dla „zielonej" Renaty Kuenast to „lodowaty anioł z CDU".

Tego zdania jest także jej wielu kolegów partyjnych: von der Leyen nie ma wśród chadeków zbyt wielkiego fanklubu. Czyli koniec końców musi – tak jak robi to do tej pory – walczyć sama. Na pewno nie będzie grzecznie czekać z założonymi rękami. Jak sama niedawno powiedziała, po angielsku, jak światowej polityk przystało: „To sit and to wait is not an option" („Siedzieć i czekać to żadna opcja").

AKK kontra „Ula z flintą"

Na drugim miejscu listy potencjalnych następczyń Angeli Merkel figuruje polityk, która rządzi już najmniejszym niemieckim landem Krajem Saary.

O premier Annegret Kramp-Karrenbauer mówi się, że dla kanclerz Merkel to wręcz „number one". Szefowa CDU ceni ją za jej upór w dążeniu do celu, samodzielność i spokój. Właśnie to, że niczego nie dramatyzuje, tak bardzo sobie ceni Angela Merkel. Ani Kramp-Karrenbauer ani Merkel nie są wielkimi krasomówczyniami. Większą wagę przykładają do pragmatycznych rozwiązań niż do spektakularnych występów. Między nimi zgadza się chemia. Kramp-Karrenbauer podkreśla: – Mamy relacje kompletnie pozbawione próżności, są rzeczowe, cenimy się nawzajem. Ale nie omieszkam jej powiedzieć, kiedy jestem odmiennego zdania. Z kanclerz można zupełnie otwarcie rozmawiać i dyskutować.

Annegret Kramp-Karrenbauer
Annegret Kramp-Karrenbauer, "AKK"Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Annegret Kramp-Karrenbauer ma za sobą prawie 15 lat pracy rządowej w różnych konstelacjach partyjnych. Dzięki Frauenunion (chadeckiej organizacji kobiet) jest znakomicie usieciowiona w CDU i w szeregach samej partii cieszy się większą sympatią niż „Ula z flintą" („Flintenuschi“), jak określa się minister obrony. Z jednym jest tylko kłopot: jej imię i nazwisko, Annegret Kramp-Karrenbauer, jest trudne do przełknięcia nie tylko dla Niemców, ale wręcz nie do wymówienia dla Anglików czy Francuzów. Można je też skrócić do AKK, co brzmi sympatyczniej niż „Flintenuschi".

Pupilka "Jule-Antyburka"

Listę trzech potencjalnych następczyń Angeli Merkel zamyka Julia Kloeckner, zwana „Julką-Antyburką" („Burka-Jule"). Jak na razie zasiada tylko w prezydium CDU, jako wiceprzewodnicząca partii; brak jej jeszcze doświadczenia w sprawowaniu rządów. Ma 52 lata, a swego czasu była „Księżniczką Wina" w Palatynacie. Ostatnio zrobiło się głośno wokół jej osoby, kiedy wystąpiła z postulatem wprowadzenia zakazu chodzenia w Niemczech w burkach. Mówi się, że w Nadrenii-Palatynacie mogłyby wręcz stać się poważną konkurencją dla premier tego landu, socjaldemokratki Malu Dreyer. Potrafi pozyskać sobie ludzi, świetnie się prezentuje i z nimi rozmawia, jest świetna w autopromocji.

Deutschland Rheinland-Pfalz Landtagswahl CDU Julia Klöckner
Julia Klöckner, "Julka-Antyburka"Zdjęcie: dapd

Swego czasu była sekretarzem stanu w ministerstwie rolnictwa i ochrony konsumenta w Berlinie i ma dobry kontakt z Angelą Merkel, o której mówi: „Jest dla mnie ważnym partnerem do rozmowy o dalekosiężnych wizjach; znam ją od czasu, gdy zaczęłam parać się polityką".

Sama Angela Merkel przyznaje, że już od dawna rozgląda się za młodymi talentami. „Julia Kloeckner już od dawna jest w gronie polityków, których uważam za skutecznych i zdolnych".

Oczywiście, że pani kanclerz ani słowem nie wspomina o swojej możliwej następczyni czy następcy, ale insiderzy bacznie przyglądają się galerii otaczających ją kobiet.

Evi Seibert, tageschau.de / Małgorzata Matzke