1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Cesarzowa Europy". Nowa biografia Angeli Merkel

Daina Kolbuszewska 5 marca 2014

Jeśli Merkel ma ambicje, żeby wejść do historii - a ma!, to wejdzie do niej, jeśli pokona kryzys polityczny UE i kryzys euro - rozmowa z prof. Arkadiuszem Stempinem, autorem książki „Angela Merkel. Cesarzowa Europy”.

https://p.dw.com/p/1BHtc
Bundeskanzlerin Angela Merkel
Angela MerkelZdjęcie: picture-alliance/dpa

Daina Kolbuszewska rozmawia z prof. Arkadiuszem Stempinem z Wyższej Szkoły Europejskiej im. Ks. J. Tischnera i Uniwersytetu we Fryburgu, będącym autorem wydanej właśnie w Polsce książki „Angela Merkel. Cesarzowa Europy”.

Daina Kolbuszewska: - Dlaczego „cesarzowa”?

Prof. Arkadiusz Stempin, - Angela Merkel jest w tej chwili politykiem rozdającym karty w Europie i na świecie. Z zakompleksionej dziewczyny z NRD-owskiej prowincji przekształciła się w cesarzową Europy. Odniosła bezprzykładny sukces jako polityk.

Helmuth Kohl zapytany o co chodzi Angeli Merkel odpowiedział: „O władzę”!

- Ona się rozkoszuje samą esencją władzy! Nie potrzebuje jej zewnętrznych atrybutów. Dzięki wychowaniu w protestanckim domu jest wolna od grzechu próżności, który gubi polityków. Dlatego może jako kanclerz mieszkać w wynajętym mieszkaniu, nie potrzebuje limuzyny i jako męża kogoś, kto odgrywałby rolę Bettiny Wulff [super atrakcyjnej modelki] u boku Christiana Wulffa. W restauracji włoskiej zamawia trywialne spaghetti bolognese, nie trufle. Kultura polityczna Niemiec, choć ostatnio się zmienia i też zdarzają się w niej skandale obyczajowe, różni się od seksistowskiej kultury politycznej południa Europy. W Niemczech nie ma Dominique Strauss-Kahna, który klepałby co drugą sekretarkę po tyłku, nie mówiąc o Silvio Berlusconim i jego politycznym dolce vita oraz armii polityków z wyżelowanymi włosami. Merkel pozostaje niewrażliwa na zewnętrzne atrybuty i pokusy władzy.

Dlaczego Kohl ją wypromował, biorąc w 1993 r. na ministra ds. kobiet i młodzieży w pierwszym rządzie po zjednoczeniu Niemiec, a potem traktując jak pupilkę?

- Imperator jest tak silny, jak wielu ma wiernych pretorianów. Kohl po zjednoczeniu Niemiec i nieudanej frondzie kilku swoich współpracowników w 1989 r. potrzebował oddanych pretorianów, którzy nigdy by mu nie zagrozili. A na bieżące potrzeby szukał polityka, który pochodziłby z byłego NRD i był kobietą. Merkel, którą właściwie Kohl politycznie „stworzył”, spełniała wszystkie te kryteria i wydała mu się wystarczająco naiwna, by zostać plasteliną w jego rękach.

Biographie Angela Merkel Die Kaiserin von Europa
Biografia Angeli Merkel wyszła nakładem wydawnictwa AgoraZdjęcie: Agora

A jednak się pomylił – to Merkel w końcu skutecznie wyeliminowała Kohla.

- Do tego momentu była lojalna, posłuszna. Zdarzyło jej się popłakać na posiedzeniu gabinetu! Zresztą o mało nie wyleciała za to z rządu, bo Kohl nie lubił mięczaków.

Kohl był drobnomieszczaninem, w Urzędzie Kanclerskim zakładał kapcie, sztrykowaną kamizelkę, a kiedy zapraszał gości do swojej ulubionej, włoskiej restauracji, nim sam złożył zamówienie zaglądał innym najpierw do talerza, przechadzając się między stolikami! Ale był człowiekiem władzy: kochał ją i doskonale znał jej mechanizmy. Merkel wszystkiego się od niego - podpatrując - nauczyła. Miała na to osiem lat! W 1999 r., kiedy całe prezydium CDU było sparaliżowane po aferze czarnych kont [nielegalnego systemu finansowania partii], Merkel zagrała va banque i dokonała ojcobójstwa Kohla – dała sygnał do puczu w całej partii. Wtedy przekształciła się w Amazonkę!

Pańska książka to opowieść o kobiecie, która znakomicie odnalazła się w męskim świecie

samców alfa - pozbawionych samokrytycyzmu, próżnych i narcystycznych, zdolnych do wszystkiego dla władzy. Merkel ma w swoim gabinecie podobiznę carycy Katarzyny

- Katarzyna II została „przeflancowana” ze Anhaltu do Rosji, a Merkel z NRD do RFN. Musiały sobie poradzić w obcym świecie i jednocześnie w świecie męskiej władzy. Zatracić swoją dotychczasową tożsamość. Stąd ta atencja Merkel dla Katarzyny.

Merkel nazywana jest „czarną wdową”, co sugeruje, że wykańcza swoich politycznych przeciwników. Ale nie jest to prawdą, prócz dwóch przypadków – rzeczywiście skutecznie wyeliminowała Helmuta Kohla i Wolfganga Schaeublego, i było to klasyczne ojcobójstwo. Ale pozostałych? Pakt andyjski [tajny, opozycyjny pakt w łonie CDU], polityczni rywale? Wykazywała się cierpliwością i pozwalała tym chłopcom bawić się zapałkami i ogniem. Sami się poparzyli, wykańczali - większość z nich śmiertelnie.

Najbardziej spektakularny jest przykład Freiherra Karla-Theodora von und zu Guttenberga z CSU, ministra obrony, którego Merkel, z politycznego wyrachowania chciała zatrzymać i do końca próbowała ratować. Pomimo, że wyrósł za jej plecami na jej wewnątrzpartyjnego rywala i Niemcy robili już zakłady, kiedy von und zu Guttenberg zastąpi Merkel na stanowisku kanclerza. Ale on sam popełnił polityczne harakiri – w ponad 90 proc. jego praca doktorska okazała się plagiatem. „Czarna wdowa” to wytwór wygodny dla męskiej wyobraźni, podszytej lękiem przed rzadko spotykanym typem silnej kobiety. Skuteczna polityka nie zna płci i Merkel robi politykę nie jako kobieta, nie jako mężczyzna, ale jako polityk.

Ile Merkel jest w stanie poświęcić dla władzy?

- Dużo. I dużo znieść. Rozmawiałem kiedyś z Lotharem de Maizière, który był jednym z jej „odkrywców”. Kiedy Merkel została u Kohla ministrem ds. kobiet i młodzieży ten od razu wysłał ją do chadeckiego centrum we Włoszech, by jako żółtodziób z przeszłością we Freie Deutsche Jugend [komunistycznej organizacji młodzieżowej] chłonęła smak chadeckich manier, reńskich zwyczajów i tradycji zachodnioniemieckiej republiki. Tego jej zwyczajnie brakowało. Ale jakich upokorzeń musiała wtedy doznawać! Już jako kanclerz była towarzysko upokarzana przez chadeków z klubu samców-alfa. Na oficjalnych przyjęciach nikt do niej nie podchodził. Stała pod ścianą i popijała sok, samotna jak palec.

Arkadiusz Stempin Uni Freiburg
Prof. Arkadiusz Stempin: Angela Merkel jest w tej chwili politykiem rozdającym karty w Europie i na świecieZdjęcie: Daina Kolbuszewska

W listopadzie 1989 r. jest jeszcze politycznym dyletantem…

… i gdy wali się mur berliński – ona idzie do sauny! Tydzień później, kiedy Helmuth Kohl przerywa wizytę w Polsce - przełomową politycznie, by pojechać do Berlina, Merkel, która jest na miejscu w Berlinie, jedzie na kongres fizyków do Torunia! To pokazuje Rów Mariański dzielący polityczną świadomość Kohla i Merkel w tym momencie. Jest politycznie niedojrzała! Ale w ciągu jednej dekady zrobi ogromny skok.

Jej polityczne zaangażowanie jest pochodną utraty poczucia bezpieczeństwa, bo w 1989 r. nikt nie wiedział, co będzie dalej – z reżimowym Instytutem Akademii Nauk, gdzie pracowała, i z całym NRD.

Merkel studiowała fizykę - wbrew ojcu, który widział ją na teologii. Skąd określenie niemieckich publicystów, że jest „fizykiem władzy”?

- Merkel nie jest humanistką, jest umysłem ścisłym. Jako studentka nie chłonęła atmosfery dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa na placu św. Piotra, nie podziwiała wież Santiago di Compostella, nie paliła jointa na Schodach Hiszpańskich czy w Amsterdamie, nie piła kawy na Trafalgar Square. Ona tej Europy nie zna. Mówi innym językiem niż filozofowie - Juergen Habermas czy Peter Sloterdijk. Brakuje jej intelektualnego szlifu. Jest buchalterką Europy. I być może w chwili obecnej Europa potrzebuje właśnie buchaltera! Ona zestawia liczby, kolumienki, porównuje je, sumuje… To jest jej siła.

Ale jednocześnie zarzuca się Merkel, że brakuje jej wizji.

- Żaden z polityków nie ma wizji przyszłej UE. Kanclerz Schmidt powiedział, że „kto ma wizje powinien iść do lekarza”! Merkel eksperymentuje, stosuje politykę małych kroczków: jeden kroczek do przodu, jeden do tyłu, jeden w bok, jeśli trzeba – wycofa się. Ale to pozwala wyeliminować wielki błąd, który mógłby być bardzo kosztowny. Tę filozofię małych kroczków Merkel zaczerpnęła od Karla Poppera, filozofa i logika oraz neurologa Wolfganga Singera, którego bardzo ceni, i którego zaprosiła z wykładem na swoje 50. urodziny. Singer twierdzi, że wolny wybór to bardzo wątpliwa kwestia!

Jeśli Merkel ma ambicje, żeby wejść do historii - a ma!, to wejdzie do niej jeśli pokona kryzys polityczny Unii Europejskiej i kryzys euro.

Co Pana zafascynowało w tej postaci?

- Rozwój. Merkel, którą znamy z przełomu demokratycznego 1989 r. i czasów wcześniejszych to osoba zakompleksiona, nieśmiała i bojaźliwa. Przyzwyczajona do strategii milczenia i dyskrecji, tak charakterystycznej dla życia w systemie komunistycznym. Uzależniona od ciągłego potwierdzenia swojej wartości i akceptacji, której zabrakło w jej domu rodzinnym. Córka autorytatywnego, dyktatorskiego, niemal demonicznego pastora. Stale nieobecnego w domu, który jeśli się w nim pojawia – wali pięścią w stół. Merkel przyznaje się, że jako mała dziewczynka w Templinie wybiegała na ścieżkę i czekała na ojca... Oprócz milowego rozwoju z politycznego żółtodzioba w „cesarzową” Europy, Merkel dokonała gigantycznego rozwoju osobowościowego.

Jej matka jest niemal nieobecna w Pańskiej książce.

- Matka w domu nie miała nic do powiedzenia. Najlepiej świadczy o tym fakt, że tydzień przed porodem – akurat jest wtedy w ciąży z przyszłą kanclerz, mąż zostawia ją i przeprowadza się z Hamburga do jakiejś kompletnej dziury w NRD. Ona jedzie za nim wkrótce potem z małą Angelą. W domu decydował ojciec. On ją też ukształtował.

Dorosłość Merkel niewiele zmienia w relacjach z ojcem. Kiedy przyszła kanclerz zostaje pracownikiem Instytutu Chemii Fizykalnej Akademii Nauk NRD w Berlinie i nie ma mieszkania, zajmuje pustostan. Ojciec, kiedy staje w drzwiach tego mieszkania mówi: „Daleko nie zaszłaś”. Relacja między nią i ojcem długo pozostaje ambiwalentna. Merkel stale mu pokazuje, na co ją stać, robiąc coraz większą karierę. A co on robi? Nie przyjeżdża na 50. rocznicę jej urodzin, bo organizowana jest przez chadecję, której on nie trawi - uważa, że Niemcy Zachodnie kupiły sobie NRD! Dopiero podczas drugiej kadencji kanclerskiej Merkel nieco się uspokaja. Zbyt wiele już wtedy osiągnęła, by musieć obawiać się krytyki!

Grecy pisali na transparentach: „Ty masz euro, my mamy serce”! Jest osobą pozbawioną empatii?

- W domu ważna była praca, osiągnięcia, ale nie szło za nimi żadne uczucie ze strony ojca. „Z psa wychowanego pod szafą musi wyrosnąć jamnik” – jak mawiał Stefan Kisielewski. To, czym Merkel przesiąkła w domu rodzinnym, przeniosła w swoje życie dorosłe: jest zdystansowana, trudno przychodzi jej okazywać emocje. Ale z czasem nauczyła się i tego, bo nie przetrwałaby jako polityk.

Nabrała też dużego dystansu do swojej osoby. Kiedy po raz drugi została kanclerzem do wyborców, którzy przyszli na spotkanie z nią powiedziała żartem: „Przyszliście zobaczyć, jak Merkel jest ubrana?”, robiąc aluzję do swojej krytykowanej ignorancji w kwestiach mody. Tak może z siebie żartować ktoś, kto nie jest zakompleksiony, kto dobrze zna swoje mocne i słabe strony. I to jest właśnie fascynujące - wielki osobowościowy i polityczny rozwój Merkel!

Była współpracownikiem Stasi, czy nie?

- Nikt jej nie przyłapał, nie ma twardych dowodów. A ma przecież na tyle licznych i na tyle silnych przeciwników politycznych w Niemczech, że gdyby rzeczywiście były na nią haki , już dawno ktoś by te armaty przeciwko niej wytoczył. Natomiast socjalizacja w systemie NRD-owskim inaczej ją uwrażliwia na Rosję. Merkel zna Rosję, zna duszę rosyjską. Mimo to w kontaktach z Putinem jest większą realistką i jest bardziej ostrożna niż Gerhard Schroeder. Inaczej niż jej poprzednik nie chodzi z prezydentem Putinem do sauny…

Publicysta Adam Krzemiński określił Merkel mianem Musilowskiego „człowieka bez właściwości”.

- Ale ze świadomością, że ocenia jakby tylko jedną twarz Merkel. A ona ma kilka twarzy i w zależności od sytuacji posługuje się równoległymi strategiami. W przypadku polityki małych kroczków, widocznej najbardziej w ratowaniu waluty euro i Grecji, opina Adama Krzemińskiego jest jak najbardziej uzasadniona. Ale np. przeforsowanie przez nią Horsta Koehlera na prezydenta Niemiec w 2004 r. to polityczna szarża w stylu Machivellego czy Henry Kissingera. Po katastrofie elektrowni jądrowej Fukushima w 2011 r. Merkel, która była wielkim zwolennikiem elektrowni jądrowych, z dnia na dzień staje się ich przeciwnikiem i ogłasza narodowy program pozyskiwania energii odnawialnej. Stać ją na odwagę, by grać va banque, czasem szarżować!

Zarzuca się Merkel, że ideologia nie jest dla niej ważna, a ważne jest to, czego chce wyborca – i to dostanie. Że CDU jest partią usłużnych klakierów, którzy przez aklamację przyjmują kompromisowe rozwiązania Merkel.

- Jest skuteczna! I ma imitatorów - naśladuje ją m.in. Donald Tusk. Dostrzegł w jej polityce klucz do sukcesu. W przypadku Merkel pytanie brzmi - czy sukces Merkel jest też sukcesem Niemiec? Bez wątpienia Merkel rozwodniła chadecki kanon wartości. Ale trzeba powiedzieć całą prawdę. Krótko przed wyborem na kanclerza, spotkała się z szefem konserwatywnego skrzydła CDU. Zapytała go: „Czy jestem dla was wystarczająco konserwatywna?”. W odpowiedzi usłyszała: „Konserwatywni to jesteśmy my, wystarczy, jeśli ty zatroszczysz się o to, by nasze córki głosowały na CDU”. I te córki głosują na Merkel.

Rozmawiała Daina Kolbuszewska

red.odp.: Małgorzata Matzke