Chersoń. Rosja chce utworzyć kolejną pseudorepublikę
16 marca 2022Od początku marca Rosja okupuje obwód chersoński na południu Ukrainy. Dochodzą stamtąd informacje, że Moskwa próbuje ogłosić tam pseudorepublikę, podobnie jak to zrobiła w 2014 roku w obwodach ługańskim i donieckim. Metody są takie same: tak zwana "Chersońska Republika Ludowa" ma zostać usankcjonowana przez sfałszowane referendum.
Informują o tym deputowani Chersońskiej Rady Obwodowej. Zostali oni telefonicznie poproszeni przez okupantów o współpracę i wyrażenie zgody na utworzenie takiej "republiki ludowej" na posiedzeniu rady.
Telefon od "nowej administracji"
- Ci, którzy do nas dzwonią, nazywają siebie "nową administracją obwodu chersońskiego" - mówi Serhij Chłan, lider klubu radnych partii "Solidarność Europejska". Jak twierdzi, okupanci najpierw zwrócili się do szefów klubów radnych poszczególnych partii.
- Natychmiast poinformowałem o tym ukraińską kancelarię prezydencką. Wtedy natychmiast zwołaliśmy specjalną sesję rady obwodowej i w oświadczeniu skierowanym do wszystkich władz Ukrainy podkreśliliśmy, że obwód chersoński jest integralną częścią Ukrainy - mówi Chłan. Deputowani Rady Miejskiej również jednogłośnie poparli to oświadczenie.
Tymczasem prokuratura obwodu chersońskiego wszczęła sprawę karną za atak na integralność terytorialną Ukrainy. Władze potwierdziły również, że okupanci planowali przeprowadzenie nielegalnego referendum w sprawie proklamowania pseudorepubliki.
Zastraszanie i groźby
Do tej pory jednak rosyjskim okupantom nie udało się przeprowadzić pseudoreferendum, ponieważ tysiące mieszkańców Chersonia, a także innych miast regionu, chodzą na proukraińskie wiece, protestując przeciwko rosyjskim okupantom.
- Demonstracje nie mają przywódców. Ludzie po prostu wychodzą na ulice, mimo że rosyjscy żołnierze celują do nich z karabinów maszynowych. W ten sposób ludzie chcą pokazać, że wszystkie próby stworzenia "republiki ludowej" w obwodzie chersońskim są nielegalne i daremne - mówi jeden z aktywistów, który nie chce podać swojego nazwiska ze względów bezpieczeństwa.
Według niego, rosyjscy okupanci bardzo szybko zaczęli organizować swoje "referendum". Teraz będą zastraszać działaczy społecznych, obrońców praw człowieka i przedstawicieli władz lokalnych w celu narzucenia im swoich planów.
Rezygnacja burmistrza
Na przykład w mieście Kachowka zaginął znany dziennikarz Oleh Baturyn, pracownik regionalnej gazety "Nowy Den". Ponadto nieznani sprawcy spalili dom Halyny Luhowej, przewodniczącej chersońskiej rady miejskiej. - Teraz jestem bezdomna. Jestem pewnie na ich liście śmierci - powiedziała polityk ukraińskiemu radiu publicznemu.
Tymczasem, z powodu zastraszania i gróźb, lokalni dziennikarze usuwają wcześniej opublikowane artykuły i wpisy. Jedna z największych gazet w mieście Geniczesk całkowicie zaprzestała pracy.
Na czele z merem Ołeksandrem Tulupowem administracja publiczna Geniczeska odmówiła współpracy z rosyjskimi okupantami i przeprowadzenia pseudoreferendum. Wszyscy przedstawiciele miasta zgodnie zrezygnowali ze swoich stanowisk.
"Najtrudniejszy dzień w naszym życiu"
"To jest najtrudniejszy dzień w naszym życiu dla mnie i mojego zespołu. Musimy stwierdzić, że w takich warunkach nie możemy dłużej wykonywać naszych obowiązków jako przedstawiciele ukraińskiej władzy lokalnej" - czytamy w oświadczeniu Tulupowa na stronie internetowej Rady Miejskiej Geniczeska.
Tulupow jest członkiem opozycyjnej partii "Platforma Opozycyjna - Dla Życia". Partia ta jest uważana za prorosyjską siłę polityczną na Ukrainie. Przewodniczący klubu radnych tej partii w chersońskiej radzie miejskiej Jurij Stelmaszenko obawia się, że region może zostać dotknięty kryzysem humanitarnym, ponieważ od dwóch tygodni nie są dostarczane leki, paliwo, produkty przemysłowe i żywność.
"Odcięci od świata"
Do tej pory tylko pojedynczy mieszkańcy Chersonia przyjęli "pomoc humanitarną" rosyjskiego wojska. Ale jeśli sytuacja będzie się dalej pogarszać, Ukraińcy mogą zostać po prostu zmuszeni do zaakceptowania tego rozwiązania i do przeprowadzenia pseudo-referendum" - spekuluje Stelmaszenko.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby temu zapobiec, ale od dwóch tygodni miasto jest odcięte od świata - mówi radny. - Gospodarka jest w złym stanie, sklepy są zamknięte. Nie mamy żadnych połączeń z innymi regionami Ukrainy. Konwoje z pomocą nie są przepuszczane, choć trwają nieustanne negocjacje w sprawie korytarzy humanitarnych. Wytrzymamy do końca, ale ilu ludzi przetrwa w takich warunkach? - pyta retorycznie.