Chwiejny system opiekunek w RFN. „Notoryczne łamanie prawa”
20 listopada 2020Portal informacyjny ARD tagesschau.de pisze o nowej sytuacji prawnej opiekunek pracujących w RFN. Gigi Deppe, autorka portalu specjalizująca się w kwestiach prawnych, analizuje sytuację w branży opiekuńczej, zwracając uwagę na to, że Okręgowy Sąd Pracy w Berlinie stwierdził, iż opiekunki powinny być wynagradzane według stawek ustawowej płacy minimalnej.
„Każdy, kto szuka w internecie „opieki całodobowej”, szybko ją znajdzie: wiele agencji promuje ten model. Jest on tańszy niż dom opieki, i do tego prywatna opiekunka czy opiekun wprowadzając się do osoby wymagającej opieki, jest do dyspozycji nawet w nocy. Wiele rodzin w Niemczech pod presją sytuacji sięga po ten model dla zagwarantowania opieki swoim bliskim” – wyjaśnia autorka analizy.
Rynek w Polsce już wyczerpany
Pisze, że wcześniej opiekunki przyjeżdżały do Niemiec głównie z Polski; w międzyczasie często są to kobiety z Rumunii, Węgier czy Bułgarii, bo rynek w Polsce jest już wyczerpany. Kobiety zazwyczaj przyjeżdżają do Niemiec na przemian z inną opiekunką na dwa do trzech miesięcy, wprowadzają się do osoby wymagającej opieki i generalnie są odpowiedzialne za nią przez całą dobę - zwykle z wynagrodzeniem netto około 1000 euro. Polki są zazwyczaj angażowane jako osoby samozatrudnione, kobiety z krajów Europy Południowo-Wschodniej są zwykle zatrudniane przez agencję w swoim kraju.
Portal tagesschau.de wyjaśnia, jak dalece sytuację zmienił pozew bułgarskiej opiekunki, która zażądała od swojej agencji zapłaty za cały przepracowany czas, a nie tylko za ten, jaki był wymieniony w umowie. „Bułgarska pielęgniarka nie chciała zaakceptować faktu, że podczas pobytu w Niemczech w latach 2015-2016 musiała pracować znacznie więcej, niż wynikało to z jej bułgarskiej umowy o pracę. Zwróciła się do sądu i jej sprawa została rozstrzygnięta zarówno przez Sąd Pracy, jak i Okręgowy Sąd Pracy w Berlinie: bułgarska agencja musi zapłacić jej około 36 tys. euro.
Nikt nie może pracować przez okrągłą dobę
Sędziowie obu instancji uznali sprawę za jednoznaczną: w przypadku niedotrzymania umowy opiekunka ma prawo do wynagrodzenia za przepracowane dodatkowo godziny. W jej umowie z bułgarską agencją pośrednictwa pracy zapisane było, że kobieta ma pracować 6 godzin dziennie i 30 godzin tygodniowo. W rzeczywistości Bułgarka zamieszkała z 96-letnią podopieczną w rezydencji dla seniorów i codziennie była do jej dyspozycji od 6:00 do 23:00. Opiekunka wyjaśniała, że całą noc musiała zostawiać otwarte drzwi swojego pokoju, żeby słyszeć staruszkę wołającą o pomoc, na przykład kiedy chciała ona iść do łazienki.
„Wielu w Niemczech uważa, że całodobowa opieka jest legalna, być może także dlatego, że wyobrażają sobie, iż prawo kraju pochodzenia kobiet zezwala na takie umowy o pracę. W rzeczywistości jest to nielegalne”- pisze autorka tagesschau.de, wyjaśniając, że europejska dyrektywa o delegowaniu pracowników odnosi się także do opiekunek, które są zatrudnione przez firmę w swoim kraju.
Dlatego podczas pracy w Niemczech zastosowanie mają niemieckie przepisy: na przykład płaca minimalna czy przepisy odnośnie czasu pracy. Całodobowe zatrudnienie, w tym dyżur nocny, są niedozwolone w przypadku długotrwałego stosunku pracy w Niemczech.
„W przypadku osób, które przybywają jako rzekomo „samozatrudnione”, pojawia się kwestia pozornego samozatrudnienia, ponieważ nie mogą one same wyznaczać czasu ani miejsca danego zlecenia. Model ten jest również wysoce wątpliwy z prawnego punktu widzenia” – pisze Gigi Deppe, która zasięgnęła informacji także w związkach zawodowych zajmującymi się kwestiami tzw. „sprawiedliwej mobilności”.
„Systematyczne łamanie prawa”
Autorka przytacza opinię Sylvii Bühler z zarządu federalnego związku zawodowego ver.di, która podkreśla, że „tak zwany model całodobowej opieki opiera się na systematycznym łamaniu prawa”. To wiadomo było już od dawna, ale teraz zostało potwierdzone przez sąd. Jej zdaniem wyrok Okręgowego Sądu Pracy w Berlinie może przyczynić się do tego, że zagranicznym agencjom nie będzie się już opłacało angażować opiekunek z Europy Wschodniej, bo będzie to dla nich za drogie.
Tagesschau.de pisze, ze jest też całkiem możliwe, iż ten przykład stworzy precedens i że inne opiekunki również pójdą do sądu. Do tej pory jednak żadna z nich nie zdobyła się na taka odwagę. Boją się, że już nikt nie będzie chciał zawrzeć z nimi umowy - jak wyjaśnia Justyna Oblacewicz ze związkowego projektu DGB „Fair Mobility”. Bułgarka, która wystąpiła do sądu mogła sobie na to pozwolić: obecnie jest na emeryturze i nie jest już uzależniona od pośrednictwa pracy.
Czy są alternatywy?
Autorka portalu ARD zaznacza, że organizacje kościelne próbują zaoferować alternatywy, jak „Carifair” z Caritas lub „Faircare” z Diakonii Badenii-Wirtembergii. Te oferty są jednak dostępne tylko w poszczególnych regionach RFN. Obie organizacje udzielają szczegółowych porad, w jaki sposób można zorganizować opiekę i podejmują się pracy administracyjnej, jeśli opiekunki są zatrudniane bezpośrednio u rodziny. Zapewniają przestrzeganie tygodniowych godzin pracy opiekunek i dysponują na miejscu wielojęzycznymi rozmówcami dla szybkiego rozwiazywania konfliktów.
Ale nie chodzi tu bynajmniej o model opieki 24/7. Ich model działa raczej jak system modułowy z dodatkową pomocą z zewnątrz i dlatego jest znacznie droższy dla osób wymagających opieki.