Cios dla Nord Stream 2. Nie będzie spółki joint venture
15 sierpnia 2016Nie jest wykluczone, że drugą nitkę Gazociągu Bałtyckiego (Nord Stream 2) budować będzie sam Gazprom - bez udziału przedsiębiorstw z Niemiec, Austrii, Holandii i Francji.
Po tym, jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) w Warszawie zasygnalizował, że nie da zgody na plan utworzenia konsorcjum tych przedsiębiorstw z siedzibą w Szwajcarii, kierownictwo tych firm zadecydowało o wycofaniu podania. W wydanym komunikacie oświadczono jednak, że decyzja ta "nie wpłynie na planowaną budowę samego gazociągu ani na terminarz tej inwestycji".
Spółka joint venture "Nord Stream 2 SA" miała należeć w 50 procentach do Gazpromu. Pozostałe 50 procent udziałów miało przypaść po równo firmom Winterhall i Uniper (Niemcy), OMV (Austria), Shell (Holandia) oraz ENGIE (Francja).
Zdaniem ekspertów weto Warszawy może spowodować, że Gazprom zbuduje gazociąg sam. We wspólnym oświadczeniu niedoszłych wspólników mowa jest jednak o tym, że zachodnie firmy poszukają sposobu przyłączenia się do tego przedsięwzięcia.
Nowy gazociąg Nord Stream 2 o długości 1200 km, położony na dnie Bałtyku, ma obejmować dwie nitki i połączyć Sankt Petersburg i Greifswald. Jego przepustowość oceniana jest na 55 mld metrów sześciennych. Wstępne koszty inwestycji oceniane są na 8 mld euro.
Kontrowersyjna inwestycja
Projekt drugiego już gazociągu na dnie Bałtyku wywołuje ostry sprzeciw Polski i krajów bałtyckich. Premier Beata Szydło mówiła w czasie niedawnego spotkania z kanclerz Angelą Merkel, że jest to projekt, który "powoduje podział Europy".
Nord Stream 2 ma też swoich wpływowych przeciwników w zachodnich kręgach konserwatywnych. Przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim Manfred Weber oświadczył, że jest on "nie do pogodzenia" z europejską strategią dywersyfikacji dostaw energii. "Przeciwnie, projekt ten doprowadzi do poważnego wzrostu uzależnienia UE od rosyjskich dostaw gazu" - napisał polityk CSU w liście do eurokomisarza Miguela Ariasa Canete i ministra gospodarki Niemiec Sigmara Gabriela (SPD).
Kanclerz Niemiec Angela Merkel uważa projekt "Nord Stream 2" za przedsięwzięcie gospodarcze, a nie polityczne. Merkel oświadczyła, że rozumie zastrzeżenia Polski i innych państw Europy wschodniej, jednak decyzję na temat zezwoleń pozostawia Komisji Europejskiej.
AFP, DPA / Bartosz Dudek