Ciągle margines: język polski w niemieckich szkołach
24 maja 2010W całych Niemczech języka polskiego uczy się około 6500 uczniów, z tego tylko 2300 w szkołach publicznych. Daleka od zadowalającej jest też niezmiennie sytuacja w polsko-niemieckim regionie przygranicznym.
Są kraje związkowe RFN, w których ani jedna szkoła nie oferuje lekcji języka polskiego, chociażby w Saksonii Anhalckiej, gdzie istnieje tylko możliwość nauki w tzw. grupach roboczych. Niewiele lepiej jest w Hesji, czy Bawarii. „Przyczyną takiego stanu rzeczy jest m.in. brak kontaktów z Polską” – uważa pełnomocniczka rządu federalnego ds. niemiecko-polskich, Cornelia Pieper. Jej zdaniem dużo by można osiągnąć, gdyby kontakty takie nawiązałyby szkoły, jednostki komunalne; jeżeli istniejące już kontakty stałyby się bardziej intensywne. Także imprezy kulturalne związane z Polską byłyby środkiem do celu, ale muszą być organizowane również poza Berlinem i rejonem przygranicznym, podkreśla Cornelia Pieper: „Można w ten sposób pobudzić ludzi do działania, zainspirować do nauki języka polskiego”.
Deficyt też na pograniczu
W regionie przygranicznym nie brakuje ani imprez towarzysko-kulturalnych, sportowych i codziennych kontaktów, ani ofert nauki języka polskiego. W Meklemburgii-Pomorzu Przednim, Brandenburgii i Saksonii polskiego uczy się ponad 7 tysięcy uczniów, z tego blisko 3 tys. w Brandenburgii. Kilkuset korzysta z ofert nauczania języka polskiego w Berlinie, w ubiegłym roku po raz pierwszy małą maturę z języka polskiego zdali uczniowie berlińskiej Europejskiej Szkoły „Robert-Jungk Oberschule”. W Berlinie jednak sytuacja jest dość wyjątkowa, polskiego uczą się przede wszystkim dzieci Polonii.
Znamienna dla rozwoju sytucji na pograniczu jest Brandenburgia, mająca najdłuższą, bo liczącą 250 km granicę z Polską.
„Zainteresowanie nauką języka polskiego w ostatnich latach co prawda wzrosło, języka polskiego uczy się w tej chwili 3 tysiące uczniów, ale dzieje się tak tylko w bezpośrednim sąsiedztwie granicy. Nie mamy żadnych problemów z zainteresowaniem uczniów nauką polskiego w Schwedt, Guben, czy Frankfurcie nad Odrą. Ale im dalej od granicy, tym trudniej” - powiedział DW Holger Rupprecht, minister oświaty Brandenburgii.
Holger Ruprecht tłumaczy to zwłaszcza konkurencją ze strony języków zachodnioeuropejskich – francuskiego i cieszącego się rosnącą popularnością hiszpańskiego, nie mówiąc o dominującym angielskim. „Musimy uświadomić uczniom, jakie korzyści może przynieść znajomość języka polskiego, chociażby w przyszłej pracy zawodowej”, dodaje minister oświaty.
Albo polski, albo przeprowadzka
Na ciągle słabo rozwiniętym gospodarczo pograniczu trudno o pracę. Kto chce być czynny zawodowo, musi się liczyć z koniecznością przeniesienia się w inną część Niemiec. Dla wielu rodziców to hamulec, uważa Holger Rupprecht: „Mamy w Niemczech system federalny, każdy land prowadzi własną politykę oświatową i rodzice obawiają się, że kiedy ich dziecko zacznie się uczyć polskiego a nagle trzeba się będzie przeprowadzać, chociażby do Dolnej Saksonii, czy Badenii-Wirtembergii, nie znajdą tam szkoły, gdzie dziecko mogłoby kontynuować naukę”.
Tymczasem język polski jest w znalezieniu pracy coraz większym atutem. Zorganizowana niedawno we Frankfurcie nad Odrą fachowa konferencja „Język polski w nauce zawodowej”, zwróciła uwagę na rażący brak ofert nauki języka polskiego w szkołach przygotowujących do zawodu. Polski nauczany jest obecnie w Brandenburgii tylko w dwóch centrach kształcenia zawodowego – we Frankfurcie/Odrą i Palmnicken, w powiacie Odra-Szprewa. Uczy się go najwyżej 1 procent uczniów zawodówek.
Przewodniczący współorganizującego wspomnianą konferencję Towarzystwa Niemiecko-Polskiego Brandenburgii, Kai Fischer zwrócił dodatkowo uwagę, że nawet ta skromna oferta jest jeszcze ograniczona, bo koncentruje się na branży turystycznej i handlowej. Musi natomiast być rozszerzona na wszystkie zawody.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Bartosz Dudek