Co dalej z Turowem. Niemieckie miasto czeka
21 czerwca 2023Funkcjonowanie elektrowni węglowej Turów o łącznej mocy 2 GW to nie tylko temat polsko-niemiecki i polsko-czeski, ale także coraz bardziej związany z aktywizmem proekologicznym. Rzeczowemu podejściu do tej sprawy nie służy skomplikowana sytuacja prawna i powtarzane skróty myślowe, które sugerują rychłą konieczność zamknięcia kopalni ze względu na zanieczyszczenie środowiska.
– Jesteśmy świadomi trudności z tym związanymi dla mieszkańców Bogatyni. Nie chcemy nikomu zaszkodzić. Naszym celem jest tylko, uniknięcie szkód dla naszego miasta Żytawy – zapewnia Deutsche Welle rzecznik prasowy miasta Zittau (pol. Żytawa) Kai Grebasch. Szkody, o których mowa, dotyczą zmian stanu wód gruntowych, emisji płynów i hałasu.
„Musi zostać zamknięta”
Inaczej podchodzą do kwestii Turowa organizacje proekologiczne. Niemiecki Greenpeace komentuje orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Warszawie, dotyczące decyzji środowiskowej do koncesji na wydobycie węgla dla kopalni Turów po 2026 roku, w kontekście swojej agendy dotyczącej transformacji energetycznej i odejścia od węgla do 2030 w całej Europie.
– Zamiast wywoływać burzę przeciwko orzeczeniu sądu, politycy powinni dostrzec znaki czasu i zainwestować w odnawialne źródła energii. Wykorzystanie węgla brunatnego nie jest już zrównoważone pod względem polityki środowiskowej i klimatycznej – mówi Karsten Smid, ekspert ds. energii z niemieckiego oddziału Greenpeace. – To ważny sukces, pokazujący, że spółka węglowa PGE nie ma prawomocnego pozwolenia na eksploatację odkrywkowej kopalni węgla brunatnego w Bogatyni – dodaje.
Jak podkreśla, w obliczu ogromnych szkód środowiskowych i w czasach pogłębiającego się kryzysu klimatycznego nie ma alternatywy do odejścia od węgla brunatnego. – Kopalnia odkrywkowa Turów musi zostać zamknięta, a przestarzałe elektrownie węglowe muszą zostać wyłączone najpóźniej do 2030 roku w całej Europie – mówi Smid.
Podobną odpowiedz uzyskała Deutsche Welle od organizacji Ende Gelaende, która sprzeciwia się spalaniu węgla w Niemczech i całej Europie. „Kapitalizm kopalny w ogóle nie czuje się związany tym, co nazywa rządami prawa i praworządnością. Musimy sami zamknąć kopalnię odkrywkową w Turowie” – odpowiada dział prasowy organizacji.
Z węglem do 2026 roku
Podstaw do zamknięcia kopalni zdaniem sądu nie ma i to nie w tej kwestii orzekł WSA 31 maja br. Postanowienie WSA nie oznacza konieczności natychmiastowego wstrzymania prac w kopalni, ponieważ odbywają się one obecnie na podstawie wydanej w 1994 roku koncesji, która nie jest kontestowana i jest ważna do 2026 roku. Sporne jest natomiast wydanie koncesji dotyczącej lat 2026-2044, którą polskie ministerstwo ds. klimatu potwierdziło w marcu.
Jeszcze w ubiegłym roku do WSA wpłynął pozew ze strony organizacji proekologicznych oraz miasta Żytawy. Skarżący argumentowali, że wydanie koncesji do 2044 roku jest niezgodne z prawem. WSA zdecydował 31 maja, że wstrzymuje wykonanie decyzji środowiskowej po 2026 roku. Sąd stwierdził przesłanki do wstrzymania wykonania zaskarżonej decyzji z uwagi na możliwość powstania nieodwracalnych szkód w środowisku. Wyrok nie jest prawomocny i strony mogą odwołać się do wyższej instancji sądowej.
– Na razie nie będziemy komentować orzeczenia sądowego z 31 maja. Czekamy na dokładne uzasadnienie orzeczenia – mówi rzecznik prasowy Żytawy.
Żytawa czeskim szlakiem?
Politycy polskiego rządu zapewniają, że nie pozwolą na zamknięcie Turowa, ponieważ byłoby to zagrożeniem dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Natomiast niemieccy politycy wykazują się wstrzemięźliwością i nie komentują decyzji polskiego sądu.
– Żytawa wolałaby także uniknąć konfliktów politycznych w tej sprawie. Lepiej, aby rząd Saksonii i rząd w Berlinie zachowali się w tej sprawie podobnie, jak to zrobił wcześniej rząd czeski, który wstawił się i obronił mieszkańców przygranicznych miejscowości przed skutkami poszerzenia działalności kopalni w regionie przygranicznym – komentuje rzecznik miasta, Kai Grebasch.
Burmistrz Żytawy Thomas Zenker w wywiadzie dla portalu Biznesalert wskazywał, że samorząd nie może wiele zdziałać w postępowaniach międzynarodowych. Jest on zależny od tego, co zrobi nadrzędna jednostka, w tym przypadku kraj związkowy Saksonia. „W innych, trudniejszych przypadkach wkracza na scenę cała Republika Federalna Niemiec. Jesteśmy od nich zależni, ale przecież nie zachowujemy się jak Czesi, którzy chcieli natychmiastowego zamknięcia kopalni. Stanowiłoby to duże zagrożenie ze względów technicznych. Chcemy przeprowadzenia czystej procedury. Moim celem nie jest zwalczanie kopalni Turów, a zapobieganie szkodom w Zittau” – zaznaczył burmistrz Żytawy.