Co zrobiliby Ukraińcy w przypadku rosyjskiej inwazji
29 stycznia 2022Z powodu rozmieszczenia wojsk rosyjskich przy wschodniej granicy Ukrainy, sytuacja pozostaje napięta, mimo że kraje zachodnie starają się nakłonić Kreml do deeskalacji. Tymczasem ukraińscy przywódcy zapewniają własną ludność, że w najbliższej przyszłości nie należy spodziewać się inwazji ze strony Rosji, jednak zagrożenie jest realne.
Ocenę tę podziela również prawie połowa mieszkańców Ukrainy.Według sondażu przeprowadzonego kilka dni temu przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KIIS), 48,1 procent Ukraińców uważa, że groźba inwazji jest realna. 39,1 procent jest zdania, że do inwazji nie dojdzie. Kolejne 12,8 procent ankietowanych nie ma jeszcze zdania lub nie chce się wypowiadać na ten temat.
Według instytutu, oceny Ukraińców niewiele się zmieniły od ostatniego badania w połowie grudnia. Wówczas 49,2 procent widziało realne zagrożenie, a 41,4 procent respondentów było przekonanych, że nie dojdzie do inwazji.
– Przekonanie, że Rosja nie zaatakuje, może wynikać z różnych powodów: od sympatii dla Rosji począwszy po pewność, że reakcja Ukrainy i społeczności światowej już do tego nie dopuści – mówi w rozmowie z DW wiceszef ukraińskiego Centrum Badań Ekonomicznych i Politycznych im. Ołeksandra Razumkowa, Mychajło Miszczenko. Według niego jednak, bardziej pewni, że do inwazji nie dojdzie, są ci, którzy uważają, że reakcja społeczności światowej mogłaby powstrzymać Rosję. Ekspert zwraca też uwagę, że część Ukraińców postrzega działania Kremla jedynie jako szantaż.
Wpływ mediów społecznościowych
Wołodymyr Paniotto, dyrektor generalny kijowskiego Instytutu Socjologii KIIS, uważa, że opinia publiczna na Ukrainie - tak jak i gdzie indziej - kształtuje się dość szybko pod wpływem pewnych informacji, a następnie umacnia się i niewiele się zmienia. Ludzie szukają źródeł, które jeszcze bardziej potwierdzają ich opinię. Są bardziej skłonni zaufać takim źródłom.
– Na Ukrainie w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła liczba osób korzystających z internetu i mediów społecznościowych. Obecnie rozwój ten uległ intensyfikacji. Dzieje się tak dlatego, że media społecznościowe są szybkie, a ich algorytmy są zaprojektowane tak, by dawać ludziom tylko te informacje, które im się podobają – powiedział socjolog. Z tego powodu ludzie znaleźliby się w pewnej "bańce informacyjnej". To jeszcze bardziej utrwala ich postawy, które potem trudno zmienić - wyjaśnia Paniotto.
Wpływ na kształtowanie opinii Ukraińców mogą mieć także doniesienia o tym, że niektóre kraje zachodnie już ewakuują członków rodzin pracowników swoich ambasad. Według Mychajło Miszczenki, część Ukraińców postrzega to jako konkretne działania podejmowane przez państwa w celu ochrony swoich obywateli, a część wyłącznie jako środek ostrożności. Na tym tle jednak wielu Ukraińców coraz częściej zamieszcza w mediach społecznościowych porady, jak prawidłowo spakować "walizkę awaryjną" lub jak zachować się w razie wojny.
Przygotowanie do oporu lub ucieczki
Wołodymyr Paniotto mówi, że doniesienia o ewakuacji mogą zwiększyć obawy przed inwazją wśród ludności ukraińskiej, ale to nie znaczy, że wszyscy przygotowują się na wypadek ataku. – Oczywiście ludzie, którzy wierzą, że zagrożenie jest realne, będą przygotowywać się bardziej niż ci, którzy nie wierzą – mówi ekspert. Ale to, kto jakie przygotowania poczyni, zależy także od możliwości. Niektórzy, jak mówi Paniotto, spakują walizkę, aby szybko zabrać ją ze sobą, podczas gdy inni mogą spróbować zorganizować sobie broń.
Wyniki ankiety przeprowadzonej w grudniu przez KIIS rzucają na to pewne światło. Socjologowie ustalili, że w przypadku ataku Rosji 33,3 procent Ukraińców byłoby gotowych do zbrojnego oporu. 21,7 procent chciałoby stawić opór w inny sposób, np. poprzez protesty. W tym czasie 14,8 procent respondentów zadeklarowało, że wycofałoby się do bezpieczniejszego regionu kraju, a 9,3 procent uciekłoby za granicę. 18,6 proc. Ukraińców nie zrobiłoby nic, a 12,1 proc. jeszcze nie wie, co by zrobiło.