1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

COP26: Jak bogaci kompensują własne grzechy klimatyczne

31 października 2021

Każdy kraj na swój sposób walczy z emisją CO2, ale współpraca międzynarodowa jest kluczowa dla ochrony klimatu. Przyszłość ponadnarodowych projektów to gorący temat konferencji klimatycznej w Glasgow.

https://p.dw.com/p/42OPZ
Kohleausstieg-Betreiber von Kohlekraftwerken erhalten Milliardenentschaedigung
Zdjęcie: picture-alliance/SvenSimon/F. Hoemann

W rzeczywistości jest to bardzo rozsądny projekt: Z niemiecką pomocą w Rwandzie instalowane są przyjazne dla środowiska piece. 90 tys. nich już działa w wioskach; plan zakłada budowę kolejnych 40 tys. nowych pieców rocznie. Mają one pozytywny wpływ różnego rodzaju: Wycinka lasów w regionie spowodowana spalaniem drewna w tradycyjnych kominkach została znacznie ograniczona, zanieczyszczenie powietrza w chatach zmniejszyło się, a co roku unika się emisji około 270 tys. ton gazów cieplarnianych. Piec kosztuje około 100 euro za sztukę, pieniądze pochodzą z Niemiec  – m.in. od firm i osób prywatnych, które chcą w ten sposób „wynagrodzić” swoje klimatyczne grzechy, jak na przykład podróże lotnicze.

To tylko jeden z wielu przykładów międzynarodowych projektów w dziedzinie klimatu. Jednak ich przyszłość nie jest jasna, bo wciąż nie wiadomo, czy na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu w Glasgow (COP26) zostaną uchwalone wiążące regulacje.

Ruanda | Artikel 6
Przyjazne dla klimatu piece w Rwandzie ratują lasy przed wycinkąZdjęcie: atmosfair

Komu przypisać sukces?

Słowem kluczowym jest tu artykuł 6. Kiedy w 2015 roku podpisano paryskie porozumienie klimatyczne, około 190 państw ONZ zobowiązało się do realizacji własnych krajowych celów klimatycznych. Poprzednie porozumienie – protokół z Kioto z 1992 roku obowiązujący do roku 2020, obejmował jedynie 38 najbogatszych krajów świata. Nie bez powodu: w końcu to kraje uprzemysłowione były i są w głównej mierze odpowiedzialne za zmiany klimatyczne. I to właśnie w tej logice Kioto narodziły się projekty, takie jak ten w Rwandzie: bogate państwa finansują projekty na biednym Południu; w zamian wybaczają sobie własne zaniechania klimatyczne.

Ale od porozumienia z Paryża sytuacja się zmieniła: teraz wszystkie państwa są zobowiązane do ochrony klimatu, każdy kraj na swój sposób. W stolicy Francji postanowiono, że globalne ocieplenie powinno wzrosnąć o nie więcej niż dwa stopnie, a lepiej tylko o 1,5 stopnia. Jak na razie jest dobrze. Ale to, co zostało odłożone w Paryżu, nie zostało też rozstrzygnięte na późniejszych spotkaniach klimatycznych: Komu w przyszłości będą przypisywane takie projekty jak ten w Rwandzie? Czy związana z nimi redukcja gazów cieplarnianych będzie „zaliczana” na konto Niemiec czy Rwandy? Kto w przyszłości będzie mógł finansować jakie projekty? Kwestie te mają być uregulowane w artykule 6 paryskiego porozumienia. Mija sześć lat od paryskiej konferencji, a to nadal nie nastąpiło.

Klimakonferenz Cop21 2015 in Paris
COP 21 w Paryżu, 2015Zdjęcie: picture-alliance/AA/A. Bouissou

Skomplikowane obliczenia

Jeśli na konferencji klimatycznej w Glasgow nie zapadną konkretne decyzje w tej sprawie, to zdaniem dyrektora fundacji „Atmosfair", która uczestniczy między innymi w projekcie w Rwandzie, przyszłość rysuje się w czarnych barwach. – Codziennie budujemy nowe instalacje do produkcji energii odnawialnej. Potrzebujemy na to pieniędzy, a otrzymujemy je od naszych klientów poprzez dobrowolne rekompensaty z tytułu emitowania przez nich CO2 – wyjaśnia w rozmowie z DW Dietrich Brockhagen.

Oczekuje od COP26 regulacji w ramach artykułu 6, które pozwolą krajom finansującym projekty, by przypisywały sobie redukcję CO2, traktując to jako realizację swoich celów klimatycznych. – W przeciwnym razie musielibyśmy zakończyć te projekty kompensacyjne – ostrzega Brockhagen. Innymi słowy, oznacza to, że w przypadku projektu w Rwandzie, kompensacja musi nadal mieć miejsce w Niemczech; Rwanda nie może zaliczyć obniżenia ilości gazów na poczet własnego celu krajowego, bo wówczas ten sam środek ochrony klimatu zostałby zaliczony dwukrotnie.

David Ryfisch, ekspert ds. klimatu niemieckiej grupy ekologicznej Germanwatch, w wywiadzie dla DW wzywa przede wszystkim do przejrzystości: nadal powinny być możliwe tylko te projekty, które mają dodatkowy wpływ na klimat w krajach ubogich. Jest przekonany, że „artykuł 6 może zdecydowanie odegrać pozytywną rolę w ochronie klimatu”. – Bogaty kraj, taki jak Niemcy, miałby w ten sposób możliwość uczynienia więcej dla ochrony klimatu, niż przewiduje to jego własny krajowy cel klimatyczny – podkreśla.

Ale czy wszystkie kraje tak to widzą, jest kwestią otwartą. Zbyt kusząca jest perspektywa stosowania sztuczek i skomplikowanych obliczeń w celu zmniejszenia własnego długu klimatycznego.

Italien Rom | G20 Gipfel
Ochrona klimatu była także tematem szczytu G20 w Rzymie w przededniu szczytu w GlasgowZdjęcie: Ludovic Marin/AFP/Getty Images

Kompensacja to „hipokryzja”

Ekspertka ds. klimatu z niemieckiego Greenpeace, Lisa Goeldner, podkreśla, że regulacje zawarte w artykule 6 zostały wymyślone po to, by wesprzeć biedne Południe dodatkowymi pieniędzmi z Północy, a nie po to, by bogaci mogli rekompensować sobie własne zaniedbania. Każdy kraj powinien sam u siebie realizować swoje cele klimatyczne. – Rekompensata oznacza tylko tyle, że duzi truciciele płacą za to, by ktoś inny zredukował lub usunął węgiel z atmosfery, podczas gdy oni sami nadal wydmuchują węgiel. Kompensacja to hipokryzja. Offsety to sztuczki księgowe, które wielcy truciciele stosują, by uniknąć odpowiedzialności – mówi Goeldner.

Ekspert Germanwatch David Ryfisch nie traci nadziei, że w Glasgow uda się osiągnąć porozumienie w trudnej kwestii rozliczania projektów klimatycznych. W ostatnich latach debata na temat artykułu 6 porozumienia paryskiego ucierpiała z powodu tego, że w okresie poprzedzającym coroczne spotkania klimatyczne wykonano zbyt mało prac przygotowawczych, aby znaleźć spójne rozwiązanie. Ale teraz, pod brytyjskim przewodnictwem konferencji klimatycznej w Glasgow, jest inaczej.

Czy Ryfisch ma rację, okaże się 12 listopada, kiedy konferencja klimatyczna w Glasgow zakończy się porozumieniem. Albo i nie.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>