Czeczeńscy azylanci i terroryści – przez Polskę do Niemiec
9 sierpnia 2013Policja i służby graniczne na polsko-niemieckiej granicy od początku roku obserwują prawdziwy nawał uchodźców z Czeczeni, głównie są to rodziny z dziećmi, ale też pojedyncze osoby. Mało kto przyjeżdża na własną rękę. Większość korzysta z pomocy profesjonalnych przemytników. Większość z nich złożyła już wnioski azylowe w Polsce. Polska jest jednak tylko krajem tranzytowym. Celem rodzin jest Francja i kraje Beneluksu, gdzie żyją już duże skupiska Czeczenów. Inaczej Niemcy, które uważane są za schronienie dla czeczeńskich radykałów i miejsce do werbowania potencjalnych terrorystów.
Przez pierwsze cztery miesiące bieżącego roku tylko w obrębie Frankfurtu nad Odrą niemiecka policja we współpracy ze specjalną polsko-niemiecką jednostką zatrzymała blisko 500 osób bez zezwolenia na pobyt w Niemczech, 90 procent z nich stanowili Czeczeni. Dla porównania - w całym 2011 roku było to 200 osób, w 2012 – 900 osób.
W całych Niemczech złożylo w ubiegłym roku wnioski o azyl 3200 osób z Rosji, 70 procent z nich to Czeczeni. Do połowy br. liczba azylantów z Federacji Rosyjskiej wzrosła do ponad 10 tys., 90 procent z nich to Czeczeni.
Ostrzeżenie przed „Emiratem Kaukaskim”
Już wiosną br. Federalny Urząd Kryminalny (BKA) ostrzegał przed czeczeńskimi radykałami w Niemczech. BKA oparł się wówczas na informacjach przekazanych przez rosyjską służbę bezpieczeństwa FSB, która podsłuchała rozmowy telefoniczne między Czeczenami na Kaukazie i w Europie wskazujące na planowane zamachy terrorystyczne.
Zidentyfikowany w międzyczasie jeden z Czeczenów w Niemczech ma należeć do radykalnego ugrupowania „Emirat Kaukaski”, liczącego w Niemczech co najmniej 200 członków i sympatyków. 500 osób niemieckie służby bezpieczeństwa zakwalifikowały jako reprezentujące „ekstremistyczną postawę”.
W piątkowym wydaniu (9.08) dziennik „Die Welt” pisze o propagandowym wideo z Czeczeni, które postawiło na nogi niemieckie służby bezpieczeństwa. Przywódca Emiratu Kaukaskiego, nazywany „rosyjskim Bin Ladenem” Doku Umarow grozi w nim zamachami terrorystycznymi podczas zimowej Olimpiady w Soczi w lutym przyszłego roku i wzywa do zapobieżenia igrzyskom „wszystkimi możliwymi metodami”.
Wideo to z dwóch powodów postawiło w stan alarmowy niemieckie służby, pisze „Die Welt”. Po pierwsze, według informacji służb bezpieczeństwo w Niemczech żyje około dwustu zwolenników Umarowa, wśród nich znajdujący się pod ciągłą obserwacją ekstremiści gotowi do użycia przemocy. Po drugie, cytuje dziennik funkcjonariusza służb ochrony konstytucji: „Wiodące postaci Emiratu Kaukaskiego w Niemczech i to niemal wszyscy, przyjechały nie tak dawno jako azylanci”. Zbierają w Niemczech pieniądze na walkę na Kaukazie i kaptują bojowników, wyjaśnia dalej „Die Welt”. Atakami terrorystycznymi zagrożone są zarówno Niemcy, jak i Rosja. Służby bezpieczeństwa obydwu krajów są w ciągłym kontakcie. Wśród azylantów werbowani są jednak nie tylko potencjalni terroryści. Nowych członków werbują czeczeńskie bandy o mafijnych strukturach, niejednokrotnie dzieje się to przemocą.
Przed niemieckim „Emiratem Kaukaskim” ostrzegają też eksperci ds. bezpieczeństwa Nadrenii Północnej-Westfalii. W landach wschodnioniemieckich z kolei członkowie tego ugrupowania dają się poznać jako siejący postrach, samozwańczy „stróże islamskiego porządku i obyczajów”.
dpa, afp, Die Welt, Berliner Morgenpost / Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke