Deutsche Bank na równi pochyłej
3 lutego 2017Renegocjacja miliardowych kar, drastyczne zmniejszenie strat, podwojenie ceny akcji w porównaniu do notowań z jesieni ubiegłego roku – to byłyby dziś dobre wiadomości dla Deutsche Bank. Tymczasem zespołowi kierowanemu przez Johna Cryana udało się zaledwie załagodzić finansowe skutki gigantycznych sporów prawnych, za które instytucja każdorazowo płaciła wysoką cenę. Wystarczy wspomnieć, że uchybienia na rynku kredytów hipotecznych w USA, których dopuścił się Deutsche Bank w latach poprzedzających kryzys finansowy, kosztowały ponad 7 mld dolarów. Zarzuty prania pieniędzy na rosyjskim rynku papierów wartościowych to kolejne 600 mln euro na minusie.
Takie sumy nie pozostają bez wpływu na sytuację finansową banku, który po raz drugi z rzędu odnotowuje straty. Tym razem w wysokości 1,4 mld euro. W ubiegłym roku było to aż 6,8 mld. Tymczasem analitycy spodziewali się znacznie lepszego wyniku finansowego, co natychmiast odbiło się na notowaniach giełdowych – kurs akcji niemieckiego banku kolejny raz zaliczył dotkliwy spadek.
Akcjonariusze muszą wykazać się cierpliwością
Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie ceny akcji Deutsche Bank odbiły się od niepokojąco niskiego poziomu, jaki zaliczyły po ostatnim spadku jesienią ub. roku, kiedy to Amerykański Departament Sprawiedliwości nałożył na bank karę w wysokości 14 miliardów dolarów. Akcje osiągnęły najniższy poziom w historii; ich cena spadła poniżej 10 euro. Ponad 10 lat temu jedna akcja tego banku kosztowała 100 euro. Teraz, w obliczu nałożenia znacznie niższej kary, cena akacji Deutsche Bank oscyluje w granicach 20 euro. To wciąż mało, by mówić o odwróceniu fatalnego trendu. Dzisiejszy kurs to powrót do roku 1993.
Tymczasem jeszcze przed opublikowaniem najświeższych danych finansowych spółki jej akcje drastycznie poszły w dół; w szczytowym momencie spadków nawet o 6 procent. Przyczyna ponownego załamania jest łatwa do zdiagnozowania: to niepewność rynku dotycząca planów instytucji na przyszłość. Dokładnie mówiąc – ich brak. Na przyszłość, która zdaniem ekonomistów będzie w dalszym ciągu determinowana niskimi stopami procentowymi. Kolejnym problemem pozostaje nadchodząca rewolucja w zakresie cyfryzacji sektora finansowego.
Ale w jednym prezesowi Deutsche Bank należałoby przyznać rację: „Pozytywny efekt wynikający z nagłej zmiany strategii to w historii biznesu przypadek niezwykle rzadki, złaszcza w bankowości". Jednak takie stwierdzenie to za mało, by uspokoić nastroje inwestorów, którzy już w ubiegłym roku nie otrzymali dywidendy.
Najpierw siewy, potem plony
Mimo niepokojących danych zarząd Deutsche Bank nie traci optymizmu. Twierdzi, że po zawarciu porozumienia z USA na krótko przed świętami Bożego Narodzenia bank zrobił "wyraźnie więcej interesów” z klientami, którzy tuż po wybuchu afery zdystansowali się wobec banku. Zdaniem szefa Deutsche Bank to dowód na „imponującą odporność” niemieckiej instytucji.
Oczywiście wyniki finansowe nie zadowalają także zarządu, ale – jak twierdzi Cryan, który od ponad półtora roku stoi na czele Deutsche Bank - „najpierw trzeba zasiać, by potem zbierać plony”. Zdaniem Cryana zarządzana przez niego instytucja znajduje się „w fazie siewu”.
Jednak są też dobre wiadomości: Deutsche Bank wzmocnił swoją bazę kapitałową do najkorzystniejszego poziomu od niemal trzech lat. Rezerwy na pokrycie ewentualnych strat wynoszą obecnie do 218 mld euro, co oznacza wzrost o prawie 10 procent. Znacznemu rozszerzeniu uległa także kontrola. Wewnętrzny audyt liczy 350 dodatkowych pracowników – tylko w tym roku do zespołu ma dołączyć 600 osób.
Kwestią otwartą pozostaje cyfryzacja, która może w przypadku Deutsche Bank pochłonąć 700 mln euro. Te trzeba najpierw zarobić.
Henrik Böhme, Agnieszka Rycicka