Die Welt: polski cud z 15 października
27 października 2023„W Niemczech nie rozeszła się jeszcze wieść, że to, co wydarzyło się w Polsce 15 października w wyborach parlamentarnych, jest bliskie cudu” – pisze niemiecki dziennikarz Thomas Schmid w komentarzu opublikowanym w piątek (27.10.2023) w dzienniku „Die Welt”. Ocenia, że kampania wyborcza PiS pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego przypominała „apokaliptyczną wojnę kulturową”, pod hasłem: „My albo oni, narodowa suwerenność albo zaprzedanie się UE”. „Lidera opozycji Donalda Tuska narodowo-konserwatywny PiS szkalował jako ‚wcielenie zła'. Tym razem było to za wiele, PiS przesadził” – pisze Schmid.
Dodaje, że kampania wyborcza nie była uczciwa, bo podporządkowane PiS media publiczne demonizowały opozycję, a rząd próbował przekupić wyborców rozmaitymi prezentami wyborczymi, jak obniżka cen paliwa przez Orlen. „To, że mimo to opozycja mogła wygrać, w dużej mierze było rezultatem niezwykłej mobilizacji społecznej – ocenia autor komentarza. – W gruncie rzeczy wynik wyborów jest zwycięstwem społeczeństwa obywatelskiego. Dotychczas było ono na straconej pozycji. Okazało się jednak, że ludzie mogą wygrać z aparatem władzy. I kto sieje nienawiść, może też przegrać” – pisze Thomas Schmid.
Rachunek dla PiS
W jego opinii PiS to ugrupowanie „o wstecznych poglądach”, które próbowało Polskę „przykuć do katolicko-konserwatywnego uniwersum wartości”, a tym samym „odciąć kraj od liberalnych przemian i wyalienować go z UE”. „To się nie udało, polska nowoczesność powraca” – ocenia niemiecki dziennikarz, dodając, że duża zasługę w tym miały kobiety, wśród których frekwencja o jeden punkt procentowy przewyższyła ogólną frekwencję. „PiS otrzymał rachunek za radykalny zakaz aborcji i reakcyjną politykę w sprawach kobiet. Stało się jasne, że nie da się na stałe narzucić nowoczesnym społeczeństwom wstecznej polityki” – ocenia komentator „Die Welt”.
Według Schmida decydujące znaczenie dla wspólnego zwycięstwa opozycji miał dobry wynik Trzeciej Drogi, która mogła uzyskać głosy niezadowolonych wyborców PiS, niepopierających Tuska czy Lewicy. „Nie jedność (opozycji), ale różnorodność była dewizą, która doprowadziła do sukcesu” – twierdzi autor. Może to jednak też stanowić problem dla przyszłej koalicji rządzącej, która będzie musiała uzgodnić wspólny program, przestrzega.
Wskazuje również na kontrowersje dotyczące osoby Donalda Tuska, któremu „brakuje umiejętności wpływania na środowisko PiS” i ciążą na nim błędy z czasu poprzedniego rządu. „W wieku 66 lat nie jest człowiekiem przyszłości” – ocenia Schmid.
„Kulturowa ślepota” Niemiec
Jak pisze, zarówno w Berlinie, jak i Brukseli wynik polskich wyborów przyjęto do wiadomości z wyraźną ulgą. „Tak jakby Polacy znów stali się 'normalni'. Takie podejście jest protekcjonalne. I błędne. Polska przyczyniła się do końca sowieckiego imperium bardziej niż inne kraje bloku wschodniego. A potem przeszła bezprecedensową radykalną kurację gospodarczą” – podkreśla niemiecki dziennikarz.
Oskarża też zachodnioeuropejskie kraje UE, w tym Niemcy, o „kulturową ślepotę” i obojętność na obawy Polski przed oddaniem części swojej odzyskanej dopiero suwerenności, wyrażone jeszcze przez pierwszego demokratycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego w 1989 r. Schmid ocenia, że ta ignorancja napędzała także sukces PiS. „Pomimo całej uzasadnionej krytyki wobec PiS, na jego korzyść przemawia to, że nie pogodził się z rolą przy unijnym bocznym stoliku i własnymi, PiS-owskimi metodami umieszczał Polskę na agendę europejską: poprzez polemiki, podejrzenia, blokady, agresywność, narodowe biadolenie i konsekwentną bierność” – komentuje dziennikarz „Die Welt”.
I dodaje, że „byłoby fatalnie, gdyby UE i Berlin teraz odetchnęły, a potem przeszły do porządku dziennego”.
Polska pozostanie krajem sprzeciwu
Wobec Polski jest coś do nadrobienia, nie tylko ze względu ma niemieckie zbrodnie podczas II wojny światowej. Polska nie jest jednym z wielu krajów UE. Ze względu na swoją szczególną historię, obfitującą w cierpienia, zasługuje na szczególną uwagę” – uważa Thomas Schmid.
Jego zdaniem „Polska pozostanie krajem sprzeciwu”, na przykład w kwestii stosunków z Rosją, polityki klimatycznej, energii atomowej czy polityki obronnej. „Polska PiS paraliżowała UE i spajała zachodnie kraje Unii ze sobą. Polska następnego rządu mogłaby jednak wnieść rdzeń uprawnionych obaw PiS jako produktywne zastrzeżenia wobec zbyt pewnej siebie UE. Bowiem polskie obawy, które będzie mieć także rząd Tuska, wskazują na błędne decyzje i zaniechania UE i Niemiec” – ocenia Schmid.