Dolna Saksonia: Spór o uczennicę w nikabie
17 stycznia 2017Jak wygląda naprawdę uczennica X klasy szkoły średniej w miejscowości Belm pod Osnabrueck w Dolnej Saksonii, wie tylko jej rodzina oraz przyjaciółki. Dziewczyna nosi od 7. roku życia nikab, który zasłania ją w całości, pozostawiając odkryte tylko oczy. Szkoła usiłowała daremnie przekonać uczennicę oraz jej rodziców, by zrezygnowała z noszenia nikabu. Tymczasem od jesieni ubiegłego roku rozgorzał z tego powodu spór w parlamencie krajowym Dolnej Saksonii. Klub poselski opozycyjnej CDU zarzucił landowej minister oświaty Frauke Heiligenstadt (SPD), że w tej kwestii „nic nie robi” oraz wnioskował o wniesienie oskarżenia z powodu umyślnego naruszenia przysięgi, którą składała jako minister. Przysłowiowej oliwy do ognia dolał jeszcze fakt, że ojciec i brat dziewczyny są obserwowani przez służby specjalne, gdyż obaj rzekomo mają od lat należeć do zakazanej w Niemczech islamistycznej organizacji „Państwo Kalifat” oraz utrzymywać kontakty do osoby uznanej za niebezpieczną.
Ministerstwo oświaty Dolnej Saksonii ma nie lada orzech do zgryzienia, gdyż w przypadku dziewczyny dochodzi do konfliktu dwóch różnych zapisanych w Ustawie Zasadniczej praw. Jedno dotyczy wolności religii, drugie obowiązku kształcenia i wychowania, jakie gwarantuje system oświaty.
Nikab utrudnia otwartą komunikację
Z punktu widzenia pedagogiki, w komunikacji liczy się nie tylko słowo mówione, lecz także język ciała, dlatego noszenie nikabu jest w komunikacji poważnym utrudnieniem. Kopotliwe jest także ustalenie tożsamości uczennicy np. podczas egzaminów.
Jak wyjaśniła w listopadzie ubiegłego roku landowa minister oświaty, przypadek uczennicy z Belm jest odosobniony i tolerowano go dlatego, by dopuścić uczennicę wiosną b.r. do egzaminów końcowych. W opinii ministerstwa dziewczyna jest dobrze zintegrowana i przyjaźni się z innymi uczennicami. Zdejmuje nikab, jeśli nie ma w pobliżu mężczyzn. Według zapewnień minister Heiligenstadt, nie doszło dotąd z powodu noszenia nikabu do zakłócenia regulaminu szkolnego. Sporym obciążeniem dla szkoły jest jedynie nadmierne zainteresowanie mediów tym tematem.
Ekspert ds. islamu Werner Schiffauer, profesor etnologii i antropologii kulturowej na uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą przypuszcza, że noszenie nikabu przez nastoletnią uczennicę ma związek z okresem dojrzewania. Dlatego „z pedagogicznego punktu widzenia bezsensowne jest robienie z tego afery państwowej”. W ten sposób wywierana jest na uczennicę jeszcze większa presja, co może doprowadzić do radykalizacji. Profesor Schiffauer zaleca w tym przypadku obranie „łagodniejszych metod działania”.
Spór na skalę europejską
Dyskusja w Dolnej Saksonii jest częścią większego europejskiego sporu nt. kwestii noszenia chust, hidżabów, nikabów czy burek. We Francji obowiązuje zakaz noszenia burki, a ostatniego lata toczył się ostry spór o używanie burkini, jako stroju kąpielowego. Z przykładem Francji również Norwegia zamierza zakazać nikabu w szkołach i na wyższych uczelniach. Podobnie traktuje tę kwestię Holandia.
Rząd Niemiec planuje wprowadzenie dla urzędników państwowych zakazu zasłaniania twarzy, a partia CDU w Dolnej Saksonii chce zabronić noszenia chust i niqabów w sądach.
Znawczyni teologii islamskiej Silvia Horsch z uniwersytetu w Osnabrueck dopatruje się w obecnej debacie „polityki pozorów”. Jak podkreśla, tylko nieliczna grupa muzułmanek nosi w Niemczech chusty, a wśród nich absolutna mniejszość zasłania kompletnie twarz. – O zakazach dyskutuje się szeroko, ponieważ w społeczeństwie jest strach przed islamizacją – uważa ekspertka. W jej opinii problematyczne staje się to, że zabrania się rzeczy, które w wierze muzułmańskiej mają wymiar symboliczny. Dlatego osoby, których problem ten dotyczy, mogą zinterpretować takie działania jako brak akceptacji i społeczne odrzucenie. Dyskusja wokół burki i nikabu może, zdaniem Silvi Horsch, doprowadzić do dalszej radykalizacji. Uważa ona, że społeczeństwo jest w stanie znieść widok na ulicy nielicznych w pełni zasłoniętych kobiet. – Nie można zabraniać tego wszystkiego, co się komuś nie podoba. Społeczeństwo powinno być zdolne do tolerowania nielicznych różnic – twierdzi teolog.
dpa / Alexandra Jarecka