Donbas na drodze do zamrożonego konfliktu [KOMENTARZ]
27 lutego 2015Z dużą ostrożnością i sceptycyzmem także Ukraina w ramach porozumienia z Mińska zaczęła wycofywać ciężki sprzęt z linii frontu. Ale nawet, jeżeli to kruche zawieszenie broni miałoby przetrwać, jeszcze nie ma co mówić o zakończeniu kryzysu ukraińskiego.
Gra toczy się bowiem nie tylko o Ukrainę. Są to raczej zapasy pomiędzy putinowską Rosją i Unią Europejską o pryncypia politycznego ładu w Europie.
Gorzką prawdą jest, że piękna idea wspólnego europejskiego domu z Rosją nie wypaliła. W dużej części rosyjskiego społeczeństwa panują antyzachodnie nastroje, podsycane przez półprawdy, kłamstwa i teorie spiskowe kolportowane przez Kreml. Ale przede wszystkim te szowinistyczne hasła służą Putinowi jako główne narzędzie legitymacji jego władzy. Czy Europejczykom się to podoba czy nie: Europa jest znów podzielona. I przepaści tej tak szybko się nie zasypie, nawet za pomocą jakiegoś porozumienia z Mińska.
Zawieszenie broni na rosyjskich warunkach
W Mińsku kanclerz Niemiec i prezydentowi Francji udało się wycisnąć z rosyjskiego prezydenta zawieszenie broni. Ale cena zapłacona za zakończenie przelewu krwi jest wysoka: w zamian za to Merkel, Hollande i Poroszenko musieli dać Putinowi to, o co chodziło mu już od początku całego kryzysu ukraińskiego: prawo do współdecydowania o politycznej przyszłości Rosji i uznanie rosyjskich interesów w postsowieckim obszarze.
Według porozumienia z Mińska Kijów zobowiązał się, na drodze nowelizacji konstytucji, do przyznania regionom większej autonomii. To, co na papierze wygląda na sprawiedliwe rozwiązanie, w rzeczywistości stworzy na Ukrainie wschodniej regiony wierne Moskwie. Na obszarach zajętych przez separatystów mają odbyć się co prawda wolne wybory, ale w obliczu działań wojennych, exodusu uchodźców i powszechnej nieufności po obu stronach, trudno je sobie wyobrazić. Pseudowybory, jakie w ubiegłym roku już przeprowadzali separatyści, pokazały przecież, jak wygląda demokracja w ich wydaniu.
Nawet przy optymistycznym założeniu, że zawieszenie broni w Donbasie będzie trwałe, można się spodziewać, że kwestia lokalnych wyborów będzie następnym punktem spornym między stronami konfliktu. Jeżeli właśnie w tej kwestii konflikt miałby utknąć w martwym punkcie, w Donbasie nastąpi "zamrożenie konfliktu". Dla rosyjskiej polityki tego rodzaju "zamrożone konflikty" nie są niczym nowym. Przy pomocy namiestniczych struktur można wtedy bez końca prowadzić dyplomatyczne negocjacje, które w sprytny sposób będą zapewniały forsowanie rosyjskich interesów.
Chwila prawdy dla Europy i Rosji
Kiedy spojrzy się na to nieco szerzej, porozumienia z Mińska są strategicznym zwycięstwem Putina. Do tego Mińsk II jest jeszcze jego sukcesem taktycznym. Po pierwsze porozumienia z Mińska wyhamowują dynamikę angloamerykańskiej dyskusji o dostawach broni na Ukrainę - przynajmniej na jakiś czas. Po drugie, Mińsk II może posłużyć jako argument tej części Europejczyków, którzy domagają się zniesienia sankcji wobec Rosji.
Jeżeli zawieszenie broni utrzyma się, Zachodowi nie wolno przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego, tak, jak było to po wojnie rosyjsko-gruzińskiej. Jakiekolwiek poluzowanie sankcji byłoby absolutnie przedwczesne. Nie można bowiem całkiem wykluczyć, że konflikt na Ukrainie mógłby wiosną rozgorzeć od nowa. Szefowie dyplomacji Francji i Niemiec nie bez racji ostrzegali przed atakiem wspieranych przez Rosję separatystów na portowe miasto Mariupol.
Rosja w coraz głębszym kryzysie
Ale to jeszcze nie wszystko: zakończenie przelewu krwi w Donbasie UE musi wykorzystać do wypracowania inteligentnej i szerzej ujętej strategii stosunków z putinowską Rosją. Wbrew rosyjskiej propagandzie i niektórym zachodnim opiniom, Rosja wcale nie znajduje się na drodze, by stać się imperium o statusie światowego mocarstwa. Rosyjska polityka zagraniczna ma jawny konfrontacyjny i agresywny charakter. Tyle, że Kremlowi wcale nie chodzi o ekspansję, tylko o wywołaną uczuciem osaczenia izolację i zabezpieczenie status quo.
Zaniechana przez Putina modernizacja kraju, dla zabezpieczenia własnej władzy, wpędzi Rosję prosto w gospodarczy, socjalny, a potem także w polityczny kryzys. A to jeszcze bardziej tylko zwiększy nieobliczalność rosyjskiej polityki zagranicznej. Na zaczęty właśnie "czas zawirowań" w Eurazji Zachód musi znaleźć przemyślaną odpowiedź, jeżeli będzie chciał dotrzymać kroku rozwojowi wydarzeń.
Ingo Mannteufel / tł. Małgorzata Matzke