Koronakryzys wzmacnia branżę pielęgnacyjną
7 maja 2020Przez wiele lat personel pielęgnacyjny w klinikach i domach opieki bezskutecznie walczył o więcej uznania i lepsze warunki pracy. Dopiero w koronakryzysie i politycy, i społeczeństwo przekonali się, że personel ten jest „istotny dla systemu"; chodzi tu jakby nie było o półtora miliona osób pracujących w tej branży.
Brawa i obietnice to za mało
„Bild-Zeitung" nazywała ich „prawdziwymi bohaterami", którzy „ryzykują własne życie i życie swoich bliskich, by uratować życie innych". Kryzys w dramatyczny sposób wszystko przewartościował i zmienił priorytety, obnażył słabe punkty niemieckiej służby zdrowia i jednocześnie ujawnił, jak ogromne znaczenie ma w tym systemie personel pielęgniarski i opiekuńczy - podkreśla Christel Bienstein, przewodnicząca Niemieckiego Zrzeszenia Zawodów Pielęgnacyjnych.
Czy kryzys stanie się teraz punktem zwrotnym? Wychwalani obecnie jako nieodzowni dla funkcjonowania systemu opiekunowie i pielęgniarze nie będą się już dłużej godzić na niskie wynagrodzenie, mierne warunki pracy, chroniczne przeciążenie i brak możliwości współdecydowania - podkreśliła działaczka w Berlinie przy okazji Międzynarodowego Dnia Pielęgniarzy, obchodzonego 12 maja, w dniu urodzin brytyjskiej prekursorki nowoczesnej opieki medycznej Florence Nightingale.
- Od roku 2020 w Niemczech trzeba będzie na nowo ustalić, ile warta jest dla nas fachowa opieka pielęgnacyjna. Jako wynagrodzenie dla niej nie wystarczą brawa czy jakieś jednorazowe gratyfikacje. Chodzi o generalne dowartościowanie zawodu, który w starzejącym się społeczeństwie nabiera coraz większego znaczenia, a mimo tego w ostatnim czasie przede wszystkim w mediach pojawiał się w kontekście negatywnych doniesień o niedoborach personelu, pracy pod presją czasu, obciążeniu fizycznym, coraz wyższych kosztach i deficytach w domach opieki – wyliczała działaczka.
Ruszyły reformy
Konkretnie zrzeszenia zawodowe domagają się lepszych wynagrodzeń, poprawy sytuacji personalnej w szpitalach i domach opieki, zmodernizowania kształcenia i nowego rozdziału zadań między personelem lekarskim i pielęgnacyjnym.
Jeszcze przed koronakryzysem polityka wdrożyła reformy jak np. jak obowiązujące od roku 2019 lepsze obsadzenie personelem pielęgnacyjnym niektórych oddziałów szpitalnych. Ustalono już wprowadzenie ustawowej płacy minimalnej w tej branży. Teraz z oporem prywatnych pracodawców walczą minister zdrowia i minister pracy, by także w tej branży obowiązywały układy zbiorowe. - Rozpoczęła się faza realizacji - przyznaje prezes Niemieckiej Rady Pielęgnacyjnej Franz Wagner. - Mam wrażenie, że po długich latach stagnacji wciąż jesteśmy w trybie kryzysowym i musimy usuwać braki. Nasi pracownicy potrzebują jasnego sygnału, że już wkrótce coś się konkretnie poprawi i perspektywy, że będą mogli polegać na planach pracy, że będą mieli czasami wolny weekend i lepsze wynagrodzenie.
W staraniach tych zrzeszenia branży pielęgnacyjnej dostały wsparcie od trzech dużych niemieckich fundacji: Fundacji Roberta Boscha, Bertelsmanna i Müncha, które popierają zmianę kursu w polityce zdrowotnej. Ich zdaniem fachowy personel pielęgnacyjny powinien przejmować także część zadań lekarskich i zawody tej branży powinny być zawodami akademickimi. „Rzeczywistość ukazuje, że przekonanie że »pielęgnować potrafi każdy« jest niebezpieczne i nie zaradzi brakom fachowego personelu" - wyjaśniają fundacje we wspólnym oświadczeniu. Stwierdzają także, że „Niemcy dysponują bardzo dobrą powszechną opieką medyczną, konkurencyjną medycyną specjalistyczną, a jednocześnie katastrofalnymi warunkami pracy personelu pielęgnacyjnego. Tylko kiedy wzrośnie atrakcyjność tych zawodów, będziemy mogli na dłuższą metę pozyskać wystarczająco dużo ludzi".
(KNA/ma)