Dyskryminacja w imię efektywnych kontroli granic
29 marca 2012Kontrola dokumentów w pociągu regionalnym na trasie Kassel - Frankfurt n. Menem. Między planowymi stacjami dwóch funkcjonariuszy policji federalnej prosi ciemnoskórego mężczyznę, by się wylegitymował. Ten odmawia okazania dokumentów. Policjanci zatrzymują go. Na posterunku znajdują w jego plecaku dowody tożsamości.
Ujawnione kryteria kontroli
"Nielegalna imigracja w samym tylko ubiegłym roku wzrosła o 20 proc. Zatrzymano 20 tys. osób" - twierdzi Josef Scheuring ze związku zawodowego policjantów, broniąc postępowania kolegów patrolujących w pociągu. Trzeba wyjść z założenia, że bardzo wiele przypadków pozostaje nie wykrytych, co jego zdaniem usprawiedliwia zaostrzenie kontroli.
Co jednak na pierwszy rzut oka wyglądało na rutynową kontrolę dokumentów, 15 miesięcy później oparło się o wokandę sądową, a orzeczenie sądu może wywołać jeszcze poważne reperkusje, nie tylko w dziedzinie prawa.
Przed Sądem Administracyjnym w Koblencji jeden z policjantów wyjawił, jakie są kryteria poszukiwania osób podejrzanych. W uzasadnieniu orzeczenia wydanego 28.03.2012, sędziowie napisali: " (Policjanci) zwracają się do osób, które wyglądają im na cudzoziemców, kierując się kolorem skóry, faktem, czy mają ze sobą bagaż lub tym, że stoją w pociągu samotnie. Według tego wzoru powód został wyłuskany przez policjantów z powodu jego koloru skóry".
Ta argumentacja została dopuszczone przez sąd i skarga obywatela Niemiec o cudzoziemskim pochodzeniu została oddalona.
W praktyce oznacza to więc, że osoby podróżujące po Niemczech muszą się w dalszym ciągu liczyć z tym, że będą kontrolowane przez policję ze względu na tak zwane cechy etniczne. Koblencki sąd administracyjny chciał w ten sposób zapewnić "efektywność pracy policji", jak zaznacza rzecznik sądu Christoph Gietzen. "Jedynym rozsądnym kryterium jest wygląd człowieka. Nie ma żadnego innego kryterium w momentach rodzących się podejrzeń, kiedy policja przeprowadza wyrywkowe kontrole", dodał.
W ocenie sądu dopuszczalne jest, by jako kryterium przyjąć "kolor skóry, sposób wysławiania się czy ubiór, bo to ułatwia i tak trudną pracę policji". Ale jest to zgodne z prawem tylko wtedy, precyzuje Gietzen, jeżeli "policja posiada informacje wskazujące na to, że na konkretnej trasie kolei dochodzi do nielegalnego wjazdu na obszar RFN albo łamane są przepisy odnośnie prawa pobytu".
"Ethnic Profiling"
Organizacje praw człowieka ostro krytykują orzeczenie koblenckiego sądu, ponieważ jeszcze nigdy żaden niemiecki sąd tak otwarcie nie podawał koloru skóry jako kryterium legitymowania ludzi. "Policja federalna ma pewne nadzwyczajne uprawnienia, aby przeprowadzać kontrole niezależne od podejrzeń wobec osób, czy ich zachowania", zaznacza Petra Follmar-Otto z Niemieckiego Instytutu Praw Człowieka. "Ale to, co podano obecnie w uzasadnieniu orzeczenia, jest łamaniem gwarantowanego przez prawo zakazu dyskryminacji rasowej".
W odpowiedzi na interpelację partii Zielonych rząd federalny jeszcze w lipcu 2011 roku stwierdził, że w momencie zgodnych z prawem kontroli, nie podyktowanych konkretnym podejrzeniem, niedozwolone jest różne traktowanie osób ze względu na ich pochodzenie, kolor skóry czy religię. "Orzeczenie to jest więc niezgodne z tym, jak ujmowana jest praca policji w państwie prawa" - twierdzi Karl Kopp z pozarządowej organizacji Pro Asyl, pomagającej uchodźcom przybywającym do Niemiec.
Także berliński prawnik Alexander Klose jest zdziwiony orzeczeniem sądu: "Novum jest to, że mamy tu sądowy dokument potwierdzający, że policja stosuje tzw. "Ethnic Profiling", a stosowanie takich praktyk było jak dotąd odrzucane przez osoby odpowiedzialne w szeregach policji i w MSW."
Doniesienie o obelżywym zachowaniu
Mężczyzna, który wniósł skargę przed sąd w trakcie scysji z policją zachowywał się agresywnie porównując zachowanie funkcjonariuszy z zachowaniem esesmanów i stosowanymi przez SS metodami, jak zaznaczono w sądowym protokole. Z tego względu policja złożyła doniesienie o obeldze, a we wrześniu 2011 wniosła sprawę do sądu. Oskarżony usprawiedliwiał się tym, że kontrolowano go nie ze względu na zaistniałe niebezpieczeństwo, lecz ze względu na jego przynależność etniczną. Sąd odmówił mu zwrotu kosztów procesu sądowego ze względu na to, że małe są szanse wygrania sprawy. Czyli sam musi ponosić wszystkie koszty.
Precedens przyznał rację powódce
Dopiero czas pokaże, czy orzeczenie koblenckiego sądu zostanie potwierdzone przez sądy wyższej instancji. Za granicą miała miejsce już jedna precedensowa sprawa. W roku 2006 hiszpańska policja kontrolowała Hiszpankę pochodzącą z USA także ze względu na jej kolor skóry. Jej skarga została oddalona przez hiszpańskie sądy wszystkich instancji. Komisja Praw Człowieka ONZ orzekła natomiast na korzyść powódki, argumentując, że kolor skóry nie może być dopuszczalnym kryterium wskazującym na narodowość danej osoby. Jako zasadne uznano także jej roszczenia finansowe: 30 tys. euro w ramach zadośćuczynienia za doznane szkody psychiczne i moralne oraz 30 tys. euro za poniesione koszty rozpraw sądowych.
Ekspert w dziedzinie prawa Alexander Klose uważa, że orzeczenie sądu w Koblencji można z łatwością podważyć. Czego wymaga się od osób wynajmujących mieszkania, czy pracodawców, tego można tym bardziej wymagać od policji jako organu władzy państwowej".
Johanna Schmeller / Małgorzata Matzke
red.odp.:I. Metzner