Dyskusja wokół rasistowskich tez Thilo Sarrazina: Mówić aby mówić
7 września 2010Książka Thilo Sarrazina „Samolikwidacja Niemiec. Jak narażamy nasz kraj na ryzyko” wywołała wielki medialny rozgłos. Potępianie rasistowskich tez autora miesza się z mniej czy bardziej wprost wyrażanym przekonaniem, że Sarrazin dotyka ważnych i bolesnych dla Niemców problemów. Choć książka ukazała się 30 września, debata rozpętała się wcześniej, zanim większość osób, w tym dziennikarzy, miała szansę ją przeczytać.
Burzliwe dyskusje wokół roli muzułmańskich imigrantów w społeczeństwie niemieckim przetaczają się przez media regularnie. Czy jednak nie jest tak, że ich uczestnicy, a także i słuchacze, coraz aktywniejsi za pośrednictwem różnego rodzaju forum, poruszają się w sferze artefaktów? Mówią o świecie, który tworzony jest przez media niczym barwna, słowna kokieteria?
To (nie) jest oczywiste!
Zacznę, jak to się mówi, z grubej rury: kiedy przestępca czy bojownik nazywany jest „muzułmańskim terrorystą” mało kto zastanawia się, co to naprawdę znaczy. Ale jakby to wyglądało, gdybyśmy przeczytali „katolicki terrorysta”?
Weźmy na przykład meksykańskich przestępców z tzw. gangów narkotykowych. Meksykanie są jak wiadomo w 90% katolikami. Wyobraźmy sobie dociekliwego dziennikarza, który jedzie do jednego z takich narkotykowych baronów. Dziennikarz spotyka się najpierw z jego matką. Dowiaduje się, że baron jest katolikiem. W sumie to jest dobry chłopak, mówi matka, codziennie modli się przed obrazkiem Matki Boskiej. Nawet teraz, w więzieniu. Dziennikarz cieszy się z udanej rozmowy z kobietą. Potem pyta barona: czy to Matka Boska kazała ci obciąć głowy kilkunastu nieszczęśnikom, ich ciała zabetonować i wrzucić do morza? No i wyobraźmy sobie, że baron, żądny sławy, odpowiada – tak!
Gazety rzucają się na materiał dziennikarza, ekipy telewizyjne ustawiają pod meksykańskim więzieniem, a zdjęcia barona i Matki Boskiej obiegają świat?… Mam nadzieję, że nie. Przecież wypowiedź przestępcy, że to Matka Boska, Allach, czy starotestamentowi prorocy kazali mu kogoś zamordować nie jest wyjaśnieniem zbrodni. A już z pewnością nic nie mówi o poglądach Matki Boskiej.
To oczywiste rozumowanie jakby nie stosuje się do „muzułmańskiego terrorysty”. We współczesnych mediach przestępca, który odwołuje się do islamu, okazuje się bardziej wiarygodny w sprawach wiary niż wypowiedzi tysięcy duchownych, egzegetów i kulturoznawców. Czy naprawdę musimy wierzyć w tak wykreowaną rzeczywistość?
Wrodzona inteligencja
Niestety, debata o muzułmańskich imigrantach zdominowana jest przez podobne absurdy. Sarrazin, choć podaje też prawdziwe fakty i trafne rozumowania, mówi o „żydowskim genie” albo „wrodzonym obciążeniu lenistwem” muzułmanów. Z takim pustosłowiem nie da się dyskutować. No bo jeśli autor miałby rację, to może warto, tak z ciekawości, zastanowić się jakie jest „wrodzone obciążenie” katolików – obłuda (vide tuszowanie pedofilskich skandali w kościele)? brak poszanowania dla życia (vide sprzeciw wobec używania prezerwatyw w krajach dotkniętych plagą AIDS)?
Tymczasem dominacja artefaktów językowych w mediach praktycznie uniemożliwia rozmowę o rzeczywistych problemach. Niestety, nie są one słowną kokieterią. Choć często opisywane, nie doczekały się rozwiązania, ani nawet poważnej debaty. Na przykład: (1) Jak wyrównać szanse edukacyjne dzieci ze specyficznymi, negatywnymi obciążeniami rodzinnymi czy językowymi? (2) Jak wprowadzać rzeczywiste reformy polityki integracyjnej i emigracyjnej, by odpowiadały realiom współczesnego świata i cieszyły się poparciem społecznym? (3) Jak sprostać dynamice zmian demograficznych?
Konsekwencje żenująco niskiego poziomu debaty na tematy związane z imigracją są zatrważające. Zgodnie z badaniami cytowanymi przez Heinza Bushkowsky'iego, burmistrza Neukölln, jednej z tzw. trudnych dzielnic Berlina, 90% społeczeństwa Niemiec wierzy pustosłowiu Sarrazina. Mam wielką nadzieję, że wystarczy nam wrodzonej inteligencji, aby się z tej wiary otrząsnąć.
Stanisław Strasburger
red. odp. Bartosz Dudek