Ekspert: Łukaszenka lawiruje między Wschodem a Zachodem
2 lipca 2015Przedstawiciele rosyjskiego MON niejednokrotnie określali Białoruś, jako przyczółek wojskowy. W związku z przerzuceniem ciężkiego sprzętu wojskowego przez NATO do Europy Wschodniej i krajów bałtyckich generał Jurij Jakubow oświadczył, że „w rosyjskich zgrupowaniach ogólnowojskowych na Białorusi, nastąpią istotne zmiany”. W niektórych relacjach rosyjskich mediów mowa była nawet o „częściach do rosyjskich rakiet”, które rzekomo znajdują się na terytorium tego kraju.
Rosyjskie bazy wojskowe na Białorusi?
- Ani nie ma na Białorusi zgrupowań rosyjskich wojsk, ani też części do rakiet – zapewnił rosyjski ekspert wojskowy Alexander Golz w rozmowie z Deutsche Welle. - Ale jest tam kilka ważnych dla Rosji obiektów wojskowych - dodał.
Również Andriej Porotnikow, kierownik projektu badawczego Belarus Security Blog podkreśla, że na białoruskiej ziemi nie stacjonują rosyjskie wojska, które byłyby zdolne do natarcia. – Rosyjskimi obiektami wojskowymi, jak punktem łączności z rosyjskimi okrętami podwodnymi w Wilejce i stacją radiolokacyjną w miejscowości Hancewicze zawiaduje około tysiąca rosyjskich wojskowych. Są to jednak technicy, specjaliści od komunikacji i strażnicy. Natomiast lotnisko wojskowe w Baranowiczach, gdzie stacjonują rosyjskie myśliwce, jest pod dowództwem białoruskim – wyjaśnia ekspert wojskowy.
„Syndrom myślenia w kategoriach imperialnych”
Porotnikow uważa, że niedawne rosyjskie deklaracje na temat wzmocnienia obecności wojsk rosyjskich na Białorusi świadczą o tym, że „mamy tu do czynienia z syndromem myślenia w kategoriach imperialnych”; również o tym, jakie problemy zaprzątają umysły przedstawicieli rosyjskiej władzy państwowej. Tą retoryką wojenną przeważnie posługują się Rosjanie, którzy nie mają na Białorusi nic do powiedzenia. Pomimo to ekspert ostrzega: - Jeśli ktoś w Rosji popadnie w kompletny amok, Białoruś może jedynie na tym stracić. Wtedy Mińsk zostałby wciągnięty w konfrontację z Zachodem. W takim przypadku kraj ten nie musiałby już zabiegać o normalizację relacji z Zachodem. Nie będzie ani kredytów z MFW, ani też Zachód nie zniesie sankcji wobec Mińska - uważa Porotnikow.
Jednocześnie wychodzi on z założenia, że Kreml, w razie konfliktu między Rosją a Zachodem, zaproponuje prezydentowi Białorusi Łukaszence stacjonowanie rosyjskich brygad rakietowych czy dywizji pancernych na Białorusi.
Przewidziana wspólna obrona
Ekspert wojskowy gazety internetowej „belrynok.by”, Alexander Alesin, jest przekonany, że Mińsk ugnie się pod naciskiem Kremla, jeśli Rosja w przypadku zaostrzenia sytuacji zażądałaby wzmocnienia obecności swoich wojsk na Białorusi. W rozmowie z DW powiedział on, że Moskwa powoła się przy tym na Umowę o utworzeniu Państwa Związkowego z grudnia 1999 roku. Przewiduje ona wspólną przestrzeń obronną i wspólną armię.
Łukaszenka sprytnie lawirował między Zachodem a Rosją
Tymczasem rosyjski ekspert Alexander Golz uważa jednak za mało prawdopodobne, że Łukaszenko zgodzi się na stacjonowanie wojsk rosyjskich na terytorium Białorusi, bo jak dotąd zawsze sprytnie lawirował między Zachodem a Rosją. Według Golza „Łukaszenka opanował grę dyplomatyczną do perfekcji i wykorzystuje jedynie do swoich celów rosyjski kompleks utraty imperium”.
Białorusin Alexander Alesin podziela tę opinię. Jednakże podkreśla, że każde pogorszenie się sytuacji na granicach Białorusi ograniczy pole działania Łukaszenki. Zapowiedzi wzmocnienia obecności sił NATO i Rosji ekspert uważa za kontra produktywne, ponieważ konflikt między Zachodem a Rosją mógłby rozwinąć własną dynamikę i to o nieodwracalnych skutkach.
Galina Pietrowskaja / Iwona D. Metzner