Erdogan i Merkel. Polityczny duet rozsądku i dumy
19 lipca 2016Nie, Angela Merkel nie rozmawiała z RecepemTayyipem Erdoganem od chwili zamachu stanu w sobotę (16.07.2016) do południa w poniedziałek (18.07). A to, że prezydent Turcji poszukiwał azylu w Niemczech jest wyssane z palca. Takich odpowiedzi udzielał w ub. poniedziałek w Berlinie rzecznik rządu Steffen Seibert na pytania o szczegóły dwustronnych relacji Turcji i Niemiec oraz iprzywódców obu krajów.
Rozmowy kluczowego partnera Unii Europejskiej ws. zarządzania kryzysem migracyjnym z najpotężniejszą kobietą w Europie nie odbyły się już dawno, do tego w sytuacji tak wyjątkowej. To mówi wiele.
Angela Merkel i Recep Tayyip Erdogan przez całe lata kariery politycznej nie mieli ze sobą dobrych kontaktów. Z emocjonalnym, porywczym przywódcą Turcji rzeczowa i wyczekująca niemiecka polityk nie miała wielu kontaktów. A on, były przewodniczący muzułmańskich konserwatystów, Partii Sprawiedliwości i Porządku, AKP (Adalet ve Kalkınma Partisi) nie radził sobie z rozsądkowym i krytycznym podejściem szefowej niemieckich chadeków (CDU).
Mówiąc krótko: Nie lubią się, co w polityce jest najczęściej szkodliwe. Ale, że jednak może to być korzystne, świadczy przykład postępowania niemieckiej kanclerz z byłym tureckim premierem Ahmetem Davutoglu.
To z nim udały się Merkel negocjacje ws. umowy UE z Turcją – pomimo różnic zdań między nimi w tak kluczowych kwestiach jak demokracja i praworządność.
Ale Davutoglu musiał w czerwcu br. ustąpić - za sprawą Erdogana.
Czy Merkel reaguje zbyt łagodnie?
Co trzeźwo myślącej Merkel, fizyk z wykształcenia, szczególnie utrudnia nawiązanie bliższych relacji z Erdoganem, jest jego odczuwalna duma. Wiele spraw w rozmowach z nim prędko staje się sprawą honoru. A wtedy dyskusja kręci się wkoło.
Merkel natomiast z całej siły stara się nie prowokować łatwego do rozdrażnienia Erdogana. Tak było z rezolucją Bundestagu ws. ludobójstwa Ormian. Merkel raczej milczała na ten temat. Nie była też obecna w czasie głosowania. Ale nie odcięła się od tej rezolucji, w której zapisano, że masakra Ormian w 1915 roku w Imperium Osmańskim była ludobójstwem.
Merkel, w opinii wielu deputowanych do Bundestagu, reaguje zbyt łagodnie na obraźliwe ataki słowne Erdogana pod adresem wielu parlamentarzystów, którzy podpisali się pod rezolucją ws. ludobójstwa na Ormianach. Albo milczy też w takiej sytuacji, jak sprzeciw wobec wizyty niemieckich deputowanych w tureckiej bazie lotniczej Incirlik, gdzie stacjonuje wiele samolotów Tornado należących do Luftwaffe.
Dotychczas udawało się Merkel przekonać Erdogana do zmiany zdania. Ale, podczas gdy wicekanclerz Sigmar Gabriel (SPD) grozi Niemcom wycofaniem się z działań zbrojnych przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, Merkel stwierdza, że „to nie pierwszy raz w polityce się zdarza, że jedna rozmowa nie wystarczy”.
Związek z rozsądku
Cierpliwość Merkel wobec Erdogana wystawiona jest też na próbę w związku z tym, że ze względów taktycznych podyktowanych kryzysem migracyjnym i rolą Turcji w tej sprawie, niemiecka kanclerz musi trzymać stronę Erdogana. Także ze względu o trzymilionową populację ludzi o tureckich korzeniach mieszkających w Niemczech. Kanclerz nie chce ich niepokoić, co byłoby dla Erdogana wodą na młyn, przebąkuje się w Berlinie. Jak delikatna jest ta sytuacja, świadczą o tym demonstracje tysięcy Turków w Niemczech po pierwszych doniesieniach o zamachu stanu, a także po jego apelu, by ludzie wychodzili na ulicę
Poirytowanie wyrozumiałością Merkel
Tymczasem wyrozumiałość niemieckiej kanclerz wobec Erdogana złości też polityków w szeregach samej chadecji. Chcieliby oni, aby szefowa ich partii i kanclerz Niemiec, przyjmowała czasami jednoznaczne stanowisko.
Tak zresztą Angela Merkel postąpiła w poniedziałek (18.06.2016), kiedy wreszcie doszło do jej rozmowy telefonicznej z prezydentem Turcji. Angela Merkel zwróciła uwagę Erdoganowi na „konieczność zachowania zasad odpowiedniości i praworządności” – jak poinformował rzecznik prasowy niemieckiego rządu.
Ponadto kanclerz Niemiec poinformowała tureckiego prezydenta, że kara śmierci „w żaden sposób nie da się pogodzić z członkostwem w UE”.
DPA/Christina Dunz/Barbara Cöllen