Francuski ekspert: „Rewolucja? Rdzeń Unii jest silny”
9 czerwca 2024W całej Europie skrajna prawica rośnie w siłę. W trwających wyborach do Parlamentu Europejskiego prognozy dają łącznie radykałom z różnych skrzydeł i frakcji „potencjalnie więcej miejsc, niż od zawsze dominującej w Europie centrowo-konserwatywnej Europejskiej Partii Ludowej” – pisze „Politico”.
We Francji Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen może zdobyć nawet jedną trzecią głosów, w Hiszpanii sondaże dają stabilne trzecie miejsce populistom z Vox, w ostatnim przedwyborczym sondażu w Polsce na trzecim miejscu plasuje się Konfederacja. W Niemczech wysokie notowania mimo serii skandali i wyrzucenia z frakcji Tożsamość i Demokracja notuje Alternatywa dla Niemiec (AfD). A rządząca we Włoszech Giorgia Meloni i jej partia Bracia Włosi mają zwycięstwo w kieszeni.
Ale co będą realnie mogli osiągnąć jeśli chodzi o wpływ na decyzje? Czy radykałowie w ogóle będą w stanie stworzyć jedną frakcję? A nawet jeśli – jaką siłę będzie mieć ta frakcja wobec rządzącej większości, w której z całą pewnością się nie znajdzie?
Każda większość w Parlamencie jest większością koalicyjną. Przez lata skrajna prawica była otoczona tak zwanym „kordonem sanitarnym” – nikt nie chciał z nią wchodzić w koalicje, nikt nie chciał z nią współrządzić. Problem w tym, że w niektórych krajach UE prawicowi radykałowie albo już rządzą, albo od ich wsparcia zależy krucha rządowa większość. Tyle, że w Unii Europejskiej prawicowiec prawicowcowi nierówny.
Grupa wariatów i eurosceptyków
– W skrajnej prawicy europejskiej jest grupa prawdziwych wariatów, grupa prawdziwych eurosceptyków którzy starają się nie wyjść na wariatów, grupa tych, którzy starają się pozostawać blisko głównego nurtu europejskiej polityki – mówi DW Camille Grand, Distinguished Policy Fellow w think-tanku ECFR (Europejska Rada Spraw Zagranicznych).
– Po pierwsze, zobaczymy, czy naprawdę dramatycznie się coś zmieni, nie jeśli chodzi o wyniki w poszczególnych państwach członkowskich, ale jeśli chodzi o równowagę w Parlamencie. Czy będą bliżej około 20 proc. mandatów, czy zbliżą się do 25 proc.? W tym drugim przypadku trudno będzie nie włączać ich w proces budowania konsensusu niezbędnego do podejmowania decyzji. Trudno też będzie decydować bez nich. Ale czy będą w stanie zjednoczyć się w jedną frakcję? Przecież kiedy się spojrzy na Giorgię Meloni, Marine Le Pen i liderów AfD, to w wielu kwestiach mają zupełnie różne zdanie. Meloni, Kaczyński czy Orban mają na przykład bardzo silną agendę społeczną i konserwatywne stanowisko w sprawie praw kobiet i LGBT, tymczasem Marine Le Pen wręcz stara się nie wyglądać na zbyt konserwatywną w tych kwestiach – podkreśla francuski ekspert.
Camille Grand, który pracował m.in. we francuskim MSZ, a także jako jeden z asystentów sekretarza generalnego NATO, a obecnie kieruje badaniami ECFR w zakresie m.in. obronności, wskazuje też, że jeśli liczyć Fidesz Orbana i polski PiS jako część prawicowej rodziny, to partie te mają skrajnie różne podejście do relacji z Rosją, a cała europejska skrajna prawica w kwestiach polityki zagranicznej jest bardzo głęboko podzielona.
– Radykałowie, którzy wchodzą w koalicje, mają tendencję do włączania się do głównego nurtu. A ci w opozycji nieco złagodnieli, ponieważ dość trudno jest być otwarcie prorosyjskim w Europie, może z wyjątkiem Orbana, nawet jeśli Salvini, Le Pen, Wilders i inni przywódcy często skłaniają się ku stanowisku sprzyjającemu Moskwie – podkreśla Grand. I wskazuje przykład Giorgii Meloni. Jej partia Bracia Włosi, która po wyborach będzie bardzo silnym elementem twardej parlamentarnej prawicy, istotnie ma program zmian w UE, ale nie tak radykalnych w polityce zagranicznej i kwestiach bezpieczeństwa, gdzie jest – jego zdaniem - dość mainstreamowa.
Pożądana Giorgia Meloni
W miesiącach przed wyborami kuszenie Giorgii Meloni odbywało się z obu stron politycznej barykady – z prawej flanki wspólną frakcję proponowała jej Marine Le Pen, ale dobrą współpracę i „proeuropejskość” włoskiej liderki podkreślała sama Ursula von der Leyen, która w najczarniejszym dla Europejskiej Partii Ludowej scenariuszu może potrzebować głosów prawicowych partii, by dalej rządzić.
To stawia Meloni w zupełnie innym położeniu niż innych kandydatów, takich jak Le Pen czy Orban, którzy mają program niezgodny z poglądami głównego europejskiego nurtu. Sytuacja wygląda zaś tak, że nawet jeśli nastąpi – a najprawdopodobniej nastąpi - wzrost liczby deputowanych skrajnie prawicowych partii, to EPL pozostanie największą frakcją, S&D - drugą co do wielkości, a Renew (dawna ALDE) – główną frakcją liberalnego mainstreamu.
– I teraz wyobraźmy sobie, że Meloni uznaje, iż lepiej będzie, jeśli dołączy do EPP i popchnie ją na prawo. To zmieniłoby równowagę w samej EPP, ale też znacznie osłabiłoby ultrakonserwatystów i skrajną prawicę. Prawdą jest, że skrajne partie będą zapewne miały większy wpływ na niektóre aspekty polityki UE, jak Zielony Ład czy kwestia migracji. Ale zatrzymałbym się tutaj i zastrzegł swój osąd, dopóki nie zobaczę nowego składu Parlamentu – zastrzega Grand. I dodaje: „Jak każdy obywatel Europy, będę głosować i uważnie obserwować, co się tam dzieje. Wygląda na to, że wciąż będziemy mieli bardzo duży niemiecki kontyngent, bo należąca do frakcji EPP CDU/CSU wydaje się radzić sobie całkiem dobrze w sondażach w Niemczech. AfD miała bardzo dobre sondaże, ale nie jest do końca tam, gdzie się spodziewano. Byłbym więc ostrożny ze stwierdzeniem, że nadchodzi rewolucja, która radykalnie zmieni sposób funkcjonowania UE. Myślę, że rdzeń systemu pozostaje raczej solidny i silny”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!