Europa w praktyce
17 lipca 2007Pasewalk to niewielkie miasteczko położone niecałe 30 kilometrów od granicy z Polską. Liczy niewiele ponad 10 tysięcy mieszkańców. Ich liczba zmniejsza się z roku na rok – starsi obywatele umierają a młodzi wyjeżdżają do zachodnich landów. Na ich miejsce przyjeżdżają Polacy. Jednym z nich jest Andrzej Piekarski, który od pół roku prowadzi w Pasewalku sklep internetowy. Prawie wszyscy jego klienci to Niemcy.
- Klient niemiecki jest bardziej zainteresowany kupnem towaru z rynku niemieckiego; ma wtedy możliwość zgłaszania reklamacji. Poza tym jest dobra lokalizacja i ceny są tu przystępne – tłumaczy Andrzej Piekarski.
Za wynajem biura w Pasewalku Andrzej Piekarski płaci dwa razy mniej niż w Szczecinie – tylko 7 euro za metr kwadratowy.
Niskie ceny lokali i niemieccy klienci – to argumenty, które zachęcają Polaków do zakładania firm usługowych po niemieckiej stronie Odry.
Wynajęciem lokalu w Pasewalku zainteresowany jest na przykład Janusz Kowalkowski. Już niebawem chce on założyć tu gabinet rehabilitacji. Za jego klientów płacić będą niemieckie kasy chorych.
- Mam możliwość zawarcia umów przedsiębiorczych dwoma kasami chorych – mówi.
Coraz więcej polskich inwestycji
Takich przedsiębiorczych Polaków jest w Meklemburgii-Pomorzu Przednim więcej. Do podjęcia działalności gospodarczej w Niemczech zachęcają ich także okoliczne władze według Magdaleny Ulrich z Urzędu Miasta w Pasewalku w miasteczku jest już ponad 50 osób z Polski, które prowadzą tu działalność gospodarczą.
Ale nie wszyscy odnajdują jednak właściwą niszę na niemieckim rynku. Marzena Piórkowska, która w Pasewalku prowadzi sklep ze świeczkami i wikliną, skarży się na niewielkie zainteresowanie jej towarami.
- Nie jest łatwo, bo tu są ludzie bezrobotni - dlatego ciężko się tu sprzedaje – wyjaśnia.
Pomimo to po niemieckiej stronie Odry pojawiają się kolejni polscy przedsiębiorcy gotowi zaryzykować. Język polski słychać na przykład na budowie polskiej stacji benzynowej w centrum Löecknitz – małego miasteczka oddalonego 20 kilometrów od Szczecina. To typowe, że polscy inwestorzy zatrudniają do wykonywania robót po niemieckiej stronie pracowników z Polski. To opłaca się zarówno przedsiębiorcy jak i pracownikowi
– Nie zarabiamy tyle co niemieccy robotnicy, ale i nasze płace się ostatnio poprawiły - mówi jeden z robotników.
Stacja benzynowa to nie jedyna polska inwestycja w Löcknitz. W gminnym rejestrze zapisane są już 32 firmy. Coraz częściej też Polacy zatrudniają Niemców.
- Mamy tu już dwie duże polskie firmy – m.in. masarnię, jedno z największych tego typu przedsiębiorstw w Polsce – i to jest właśnie pozytywne, że zatrudnia Niemców czyli Polacy nie są tylko siłą roboczą ale i pracodawcą co w obecnej sytuacji gospodarczej naszego regionu jest nie bez znaczenia – cieszy się wójt gminy Löcknitz, Lothar Meistring.
Z odwagi polskich przedsiębiorców korzystają więc i Niemcy. Polskie inwestycje na niemieckim pograniczu to dowód, że Polacy nauczyli się już korzystać z praw, jakie daje im członkostwo w Unii Europejskiej. Ich zaangażowanie uświadamia, że Europa funkcjonuje - nie tylko na papierze.