Europarlament: Nie odpuszczajmy w sprawie KPO
6 kwietnia 2022Stan praworządności w Polsce i na Węgrzech, a także związane z tym postępowania z art. 7 wobec obu krajów były w środę, 6 kwietnia, tematem debaty Parlamentu Europejskiego. – Komu służyły zmiany w wymiarze sprawiedliwości? Dla kogo były dobre? Komu przyniosła korzyści? Starałam się to zrozumieć, ale tylko widzę, jak Polska z powodu tych zmian sama się osłabia. A chciałabym zobaczyć mocną Polskę także dlatego, że mam instynkt Czeszki, która przeżyła 23 lata pod dominacją rosyjską. Naprawdę potrzebujemy teraz silnej Polski – powiedziała Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.
Przedstawiciele największych frakcji europoselskich wzywali Komisję Europejską, by w przypadku Polski i Węgier nie odpuszczała wymogów praworządnościowych przy zatwierdzaniu ich krajowych planów odbudowy (KPO). – Komisja Europejska musi być stanowcza. Wiem o opiniach, że w obliczu straszliwej wojny toczącej się w Ukrainie to nie jest odpowiedni moment, by skupiać się na kwestiach związanych z praworządnością. Ale w chwili, gdy Ukraińcy walczą lub umierają za wartości, takie jak wolność, rządy prawa i demokracja, byłoby cynizmem przymykanie oczu na atak na te same wartości w krajach UE – przekonywał holenderski europoseł Jeroen Lenaerts w imieniu Europejskiej Partii Ludowej.
Nowy poślizg z KPO
Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, już wczoraj w europarlamencie ponownie podkreślała, że wypłaty dla Polski z KPO będą możliwe dopiero po osiągnięciu praworządnościowego „kamienia milowego”. Chodzi o wpisane w harmonogram KPO zobowiązanie Polski do likwidacji Izby Dyscyplinarnej, zreformowanie systemu dyscyplinarnego zgodnie z decyzjami TSUE oraz przywrócenie sędziów bezprawnie odsuniętych od orzekania. Andrzej Halicki (PO) apelował dziś do Mateusza Morawieckiego do zrealizowania zapowiedzi rozwiązania Izby Dyscyplinarnej, którą premier przedstawił w europarlamencie już jesienią zeszłego roku. Natomiast Patryk Jaki, podobnie jaki inni europosłowie Zjednoczonej Prawicy, przywoływał pomoc Polaków dla Ukraińców jako argument przeciw praworządnościowym wymaganiom Brukseli. – Co mielibyśmy u was naśladować? Obojętność wobec Ukraińców? – pytał Jaki. Wypominał Niemcom zbrodnie z II wojny światowej.
Komisja Europejska stawiała na zatwierdzenie polskiego KPO w drugiej połowie marca, co pozwoliłoby na pierwsze wypłaty dla Polski latem lub wczesną jesienią tego roku, ale wyłącznie po osiągnięciu praworządnościowych „kamieni milowych”, czyli po wdrożeniu ustawy odkręcającej zmiany w systemie dyscyplinarnym dla sędziów. – Ale jakieś dwa tygodnie temu polscy negocjatorzy zaczęli szarżować – tłumaczy nasz rozmówca w euroinstytucjach. Tym razem to Polska zaczęła uzależniać zgodę na już niemal wypracowany kompromis w sprawie KPO od dodatkowych warunków, w tym od wycofania się Brukseli z postępowania przeciwnaruszeniowego co do „ustawy kagańcowej”, z którym związana jest – rosnąca o milion euro każdego dnia – kara za łamanie decyzji TSUE. Komisja odmówiła.
Co z podatkową ugodą OECD?
Euroinstytucje od początku tego roku obawiały się, że Polska będzie naciskać na zatwierdzenie KPO za pomocą sabotowania niektórych spośród nielicznych teraz projektów, które wymagają konsensusu 27 krajów Unii. W Brukseli od dawna trwały spekulacje czy też domysły, że Polska umieści w swym „pakiecie praworządnościowym” reformę podatkową związaną z niedawnym porozumieniem OECD. Warszawa oficjalnie zaprzecza, ale w kuluarowych rozmowach już w styczniu – przynajmniej w interpretacji naszych niektórych rozmówców w Brukseli – Polacy sugerowali powiązanie losów KPO z „konstruktywnym podejściem” do projektu podatkowego, na którym bardzo zależy prezydentowi Emmanuelowi Macronowi. Francja sprawuje teraz prezydencję w Radzie UE.
I Polska wczoraj (5.4.2022) zahamowała prace UE nad dyrektywą, której celem jest wdrożenie zeszłorocznego porozumienia OECD o wprowadzeniu minimalnej rzeczywistej stawki podatku CIT od dużych przedsiębiorstw na poziomie 15 proc. Ta reforma, nazywana „II filarem” porozumienia OECD, ma zwiększyć globalne wpływy z podatków o ponad 150 mld dolarów rocznie. W tym samym porozumieniu OECD poparto również zmuszenie 100 największych korporacji międzynarodowych do deklarowania zysków i płacenia wyższych podatków w tych krajach, gdzie prowadzą działalność, co jest nazywane „filarem I” reformy.
Do przyjęcia dyrektywy opartej na „II filarze” trzeba – jak zawsze w kwestiach podatkowych – jednomyślności 27 krajów UE. Zaczyna się już coraz ostrzejszy wyścig z czasem, bo Unia chce, by te reguły zaczęły obowiązywać do początku 2023 r., a dyrektywa wymaga jeszcze przełożenia na przepisy krajowe w 27 państwach Unii. Przy pierwszym podejściu Rady UE do tego projektu w lutym Polska była w małej grupie państw z pewnymi zastrzeżeniami wobec dyrektywy (obok m.in. Estonii, Szwecji, Węgier). Ale teraz blokuje ją jako jedyny kraj Unii.
Warszawa przekonuje, że nie może poprzeć dyrektywy bez „prawnie wiążącego” zapewnienia, że reformy dotyczące stu największych firm świata ( „I filar”) zostaną wprowadzone w życie. Tyle, że ta część porozumienia OECD wymaga uzgodnienia umowy międzynarodowej z udziałem państw spoza Unii, co rzeczywiście się ślimaczy. Jednak francuska prezydencja dodała do projektu dyrektywy zapisy, że intencją Unii jest, by oba filary porozumienia OECD funkcjonowały jako pakiet. – Rada UE odniosła się do obaw Polski, dodając odpowiednie sformułowania. Powiem jasno, że polskie argumenty zupełnie mnie nie przekonują – powiedział francuski minister finansów Bruno Le Maire.
Z kolei Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, powiedział, że nie jest w stanie interpretować motywacji i uzasadnień Polski. Wyraził nadzieję, że dojdzie do porozumienia w sprawie dyrektywy przy kolejnym podejściu czy na majowym posiedzeniu 27 ministrów finansów. – Prace nad dyrektywą jeszcze się nie zakończyły. Polska jest zaangażowana w rozmowy z naszymi partnerami, by jak najszybciej osiągnąć kompromis – przekonuje ministerstwo finansów.
Fidesz mówi o „dżihadzie”
Komisja Europejska już zdecydowała o uruchomieniu wobec Węgier postępowania „pieniądze za praworządność”, co europoseł Balazs Hidveghi (Fidesz) uznał dziś za część „ideologicznego dżihadu” Brukseli wobec Węgrów. Tyle, że Brukseli chodzi o ochronę unijnych funduszy przed przekrętami, które nie są należycie ścigane na Węgrzech.