Europejska Karta Na Rzecz Wolności Prasy
19 lipca 2009Pomysłodawcą Karty Na Rzecz Wolności Prasy jest redaktor naczelny tygodnika Stern, Hans-Ulrichs Joergens. Kiedy 2 lata temu gościł u komisarz ds. Mediów Viviane Redning na jednym z cyklicznych spotkań z redaktorami naczelnymi czasopism europejskich, spotkał tam po raz pierwszy kolegów mi.n. z Rumunii i z Bułgarii. W rozmowach z nimi dziennikarza niemieckiego olśniło, że generalnie wszyscy jego koledzy w Europie mają problemy z wolnością prasy, chociaż zupełnie innej natury:
-„W Niemczech dyskutujemy o rewizjach w pomieszczeniach redakcyjnych, o kontroli internetu, o obowiązku przechowywania danych telekomunikacyjnych, czyli reasumując, o ochronie naszych źródeł informacji przed państwowym nadzorem. Koledzy w Rumunii i w Bułgarii mają na co dzień do czynienia z naciskami władz państwowych, także naciskami ekonomicznymi, które zagrażają ich egzystencji. Na spotkaniu tym spontanicznie zaproponowałem, żeby sformułować wspólnie Kartę Na Rzecz Wolności Prasy. Wtedy jest jasne, co wszyscy dziennikarze europejscy rozumieją pod pojęciem wolności prasy" - tłumaczy Hans-Ulrichs Joergens.
Wspólna walka o wolność mediów
Próby zredagowania karty przez dziennikarzy razem z wydawcami prasy spaliły na panewce z błahego powodu. Wydawcy domagali się w karcie zapisu o wolności reklamy, co odrzucali dziennikarze. Po dwóch zmarnowanych latach – jak mówi Hans-Ulrichs Joergens – dziennikarze postanowili sami sformułować ogólnoeuropejską kartę na rzecz wolności prasy: -„Podczas pierwszych rozmów o Karcie uzmysłowiłem sobie, że dziennikarze na zachodzie praktycznie nigdy nie pomyśleli, żeby zjednoczyć się z kolegami z krajów unijnych, czy w ogóle z całej Europy. Żyjemy w tak odrębnych światach, do tego nic o sobie nie wiemy, mamy odmienne problemy, ale jeden wspólny - to ten z wolnością prasy. W Polsce, np. prowadzi się dyskusję o reglamentacji dostępu do zawodu dziennikarza. Inne problemy mają koledzy na Białorusi, w Rosji czy na Ukrainie. Kiedy zapraszaliśmy serbskich kolegów na konferencję w Hamburgu, otrzymałem wzruszający list z podziękowaniem za to, że nie zapomnieliśmy o nich. To znaczy, że oni myślą, że po wojnie na Bałkanach znaleźli się na uboczu Europy.”
W konferencji w maju tego roku w Hamburgu udział wzięli dziennikarze ze wszystkich krajów Europejskich poza Ukrainą, ponieważ organizatorzy nie mieli tam żadnych kontaktów. Polskę reprezentowała „Rzeczpospolita”. Dziennikarze z krajów Europy wschodniej i środkowej z dużym zainteresowaniem przyjęli propozycję pracy nad Kartą. Mało zainteresowania Kartą okazali Brytyjczycy, co zdziwiło niemieckiego dziennikarza. Konferencję dziennikarzy w Hamburgu sfinansowały po społu dwa największe niemieckie koncerny prasowe: Axel Springer oraz Gruner+Jahr.
Wolność prasy w demokratycznym społeczeństwie
Europejska Karta Na Rzecz Wolności Prasy zawiera w dziesięciu artykułach podstawowe zasady, które rządy państw europejskich muszą przestrzegać w stosunku do dziennikarzy. Oprócz zakazu cenzury Karta przewiduje gwarancję, że „niezależne dziennikarstwo we wszystkich mediach jest wolne i nie podlega represji, prześladowaniom lub politycznej regulacji ze strony państwa.” Mowa jest też o ochronie źródeł informacji i dostępie do nich, o ochronie przed grożeniem sankcjami ekonomicznymi, a także o nie ograniczaniu dostępu do zawodu dziennikarza. Karta ma umożliwić dziennikarzom w całej Europie powołanie się na swoje podstawowe prawa.
Celem sygnatariuszy Karty jest także, aby jej zapisy stały się w przyszłości jednym z warunków ubiegania się o przystąpienie do UE. Jak na razie Karta dostarcza argumentacji w negocjacjach akcesyjnych.
Karta czeka na podpisy
Karta musi nabrać mocy oddziaływania – mówi Hans-Ulrichs Joergens. Jej pierwszymi sygnatariuszami jest 48 uczestników konferencji z 19 krajów europejskich. Tymczasem podpisało ją też kilka związków dziennikarskich i dziennikarze z 27 krajów europejskich, które nie uczestniczyły w hamburskiej konferencji: –„Pod Kartą powinni się podpisywać indywidualnie dziennikarze i tych podpisów powinno być jak najwięcej. Tylko wtedy Karta nabierze mocy. Na początku czerwca przekazaliśmy ją Komisji Europejskiej, gdzie została przyjęta i zaakceptowana.”
Teraz Karta jest dostępna pod adresem internetowym www.pressfreedom.eu na razie w 8 językach, także po polsku. Od ilości złożonych pod nią podpisów zależy, czy stanie się skutecznym narzędziem ochrony wolności prasy i dziennikarzy przed represjami – podkreśla Hans-Ulrichs Joergens.
-„Chodzi i o to, żeby koledzy z całej Europy, z Niemiec, z Francji, z Białorusi, z Rosji, czy z Rumunii, którzy mają problemy z naciskami ze strony państwa lub instytucji kontrolowanych przez państwo, mogli powołać się na Kartę, żeby mogli powiedzieć – to jest naruszenie wolności słowa. Koledzy z Białorusi powiedzieli nam nota bene, że sam podpis pod Kartą chroni ich przez represjami. Więc podpisujcie naszą Kartę!”
Pierwszą okazją do powołania się na Europejską Kartę Na Rzecz Wolności Prasy w Niemczech mogą być próby zmuszenia do ustąpienia z funkcji prezesa II Programu telewizji ZDF, Nicolausa Brendera. Takie naciski wywierają hescy chadecy (CDU).
W takich sytuacjach dobrym zwyczajem byłaby ogólnoeuropejska solidarność dziennikarzy - uważa Hans-Ulrichs Joergens:„Musimy się zastanowić, jak organizować publiczny protest. To w zupełności wystarczy. Ale przede wszystkim uważajmy wzajemnie na siebie, interesujmy się tym, co dzieje się z kolegami na Białorusi, w Rumunii, w Bułgarii i w innych krajach, a oni z kolei powinni śledzić, co dzieje się z nami. Najwyższy czas, żeby środowisko dziennikarskie w Europie się zjednoczyło.”
Autor: Barbara Cöllen
Red.:Alexandra Jarecka