Eurowybory. Prawicowi populiści rosną w siłę
8 maja 2024We Francji, Włoszech i w Austrii partie skrajnie prawicowe prowadzą w sondażach przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się już za miesiąc. Z kolei w Niemczech populistyczno-prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) utrzymuje się na drugiej pozycji, na równi z Zielonymi. Naprawdopodobniej po 9 czerwca układ sił w Parlamencie Europejskim nowej kadencji ulegnie zmianie – z mocnym przesunięciem w prawo.
Według aktualnych sondaży po eurowyborach wzrosnąć może znaczenie grupy politycznej Tożsamość i Demokracja (ID), do której należą m.in. niemiecka AfD, francuska partia Zjednoczenie Narodowe (RN) pod wodza Marine Le Pen i Austriacka Partia Wolności (FPOe). Szacunki platformy Europe Elects na podstawie sondaży z 27 krajów UE prognozują, że liczebność frakcji ID może zwiększyć się z 59 europosłów obecnie do 83 w następnej kadencji.
Druga prawicowa frakcja w europarlamencie, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR), może mieć w następnej kadencji 84 europosłów, czyli o 16 więcej niż w mijającej. Do EKR należy między innymi PiS, a także hiszpańska partia Vox oraz ugrupowanie Bracia Włosi premierki Włoch Giorgii Meloni.
Kłopoty AfD niewiele zmienią
ID i EKR mają w sondażach takie samo poparcie, jak liberałowie. Po eurowyborach mogą być trzecią i czwartą siłą polityczną w PE, za centroprawicową Europejską Partią Ludową (EPL) oraz socjaldemokratach. Na te prognozy raczej nie wpłyną aktualne kłopoty polityków AfD. Współpracownik czołowego kandydata tej niemieckiej partii Maximiliana Kraha został niedawno aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Chin, zaś drugi na liście Petr Bystron podejrzewany jest o przyjęcie łapówki z Rosji.
– AfD rozwija się dzięki destrukcyjnie krytycznemu podejściu do naszej liberalnej i pluralistycznej demokracji. Logiczne jest zatem, że partia ta jest naturalnym sojusznikiem antydemokratycznych reżimów Chin i Rosji – komentuje cytowany przez agencję AFP Philipp Rhein, badacz prawicowego populizmu z Uniwersytetu w Kassel. Jego zdaniem elektorat AfD to około 15-20 procent. Partie prawicowe rozpowszechniają również bardzo dużo fałszywych informacji w sieci i dzięki internetowi docierają do młodych wyborców.
Nawet mimo oczekiwanego wzrostu liczebności frakcje ID i EKR są daleko od uzyskania większości w Parlamencie Europejskim. Jednak w obecnej kadencji eurodeputowani centroprawicy EPL kilkakrotnie głosowali tak samo, jak skrajnie prawicowe ugrupowania, na przykład przeciwko bardziej rygorystycznym przepisom dotyczącym ochrony środowiska i transportu. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (z EPL) wykluczyła współpracę z frakcją ID – ale nie z europosłami EKR.
Frekwencja nieco wyższa niż pięć lat temu
Prawdopodobnie Europejska Partia Ludowa pozostanie największą grupą polityczną w przyszłym europarlamencie. Dotychczas było jednak możliwe stworzenie większości bez udziału EPL – przez frakcje socjaldemokratów, liberałów, Zielonych i lewicy, które przeważyły na przykład podczas głosowania nad przepisami unijnymi w sprawie łańcuchów dostaw oraz zakazu silników spalinowych. Według ekspertów w większości spraw przeważa jednak koalicja centroprawicy, socjaldemokratów i liberałów, co nie zmieni się zasadniczo w następnej kadencji.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w 27 krajach UE między 6 a 9 czerwca. Według sondażu Fundacji Bertelsmanna frekwencja może wynieść 60 procent; w poprzednich wyborach do urn poszło tylko 51 procent europejskich wyborców. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która jest twarzą kampanii Europejskiej Partii Ludowej, jest „znacznie bardziej znana” wyborcom niż jej poprzednik Jean-Claude Juncker z Luksemburga – wynika z sondażu.
W badaniu fundacji wzięło udział ponad 13 000 osób z całej Europy. 75 procent z nich znało von der Leyen „z imienia i nazwiska”. Oznacza to, że osiągnęła to, co nie udało się wielu jej poprzednikom. – To niezwykłe, ponieważ europejscy politycy mają trudności z byciem rozpoznawalnymi przez media w państwach członkowskich – wyjaśniła Isabell Hoffmann, ekspertka ds. europejskich w Fundacji Bertelsmanna.
Jednocześnie większość respondentów nie czuje się wystarczająco poinformowana o pracy przewodniczącej Komisji, aby móc ją ocenić. Według badaczy tylko 30 procent jest w stanie ocenić dorobek szefowej KE. Respondenci najlepiej ocenili działania von der Leyen po rosyjskiej napaści na Ukrainę oraz w trakcie pandemii koronawirusa.
(AFP/ widz)